Autor Wątek: Za co nienawidzimy teściowe?...  (Przeczytany 51468 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline mikoala

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 3534
Odp: Za co nienawidzimy teściowe?...
« Odpowiedź #180 dnia: 17 Sierpnia 2011, 21:24 »
Szczęśliwe te które mieszkają zdala od teściowych !!
Nic mi nie pozostaje jak byc stanowcza i przestac byc grzeczną synową!
Zobaczymy co z tego bedzie.

Offline liliann

  • Global Moderator
  • Chuck Norris
  • *****
  • Wiadomości: 37559
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 30 września 2006
Odp: Za co nienawidzimy teściowe?...
« Odpowiedź #181 dnia: 18 Sierpnia 2011, 16:55 »
a ja Wam powiem, że pielęgnowanie w sobie nienawiści to naprawdę kiepski pomysł..
w pewnym momencie tak sie "nagrzałam " :P na swoja tesciowa, że kipiałam na samą mysl o niej..

święta racja...
i po co..
człek sobie tylko nerwy szarga...
też to przerabiałam swego czasu...
Generalnie aktualnie nie mam do teściowej większych zastrzeżeń, a tak ogólnie to pielęgnuję zbyt zażyłych kontaktów i zawsze jestem nieco z boku...
I mam święty spokój.
Z tym, że są rzeczy za które teściową cenie - i tu ma plusy - i generalnie w kontekście tych plusów o niej myślę. I gucio jest  ;D ;D ;D
"Ludzie, którzy stawiają sobie mierne cele życiowe, zazwyczaj osiągają to co zamierzali: nie dążą do niczego i niczego nie zdobywają. ”
— Richard M. Devos

Offline nikola/23

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6889
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 4.10.2008
Odp: Za co nienawidzimy teściowe?...
« Odpowiedź #182 dnia: 18 Sierpnia 2011, 23:44 »
Moja tesciowa dzis focha szczelila, jak mnie zobaczyla (czyt pojechalam na swoją budowe, mieszka obok) to odrazu przyleciala i pyta gdzie maly, na to ja w domu, bajke oglada  ;D, foch na calego, ale ja to zlewam.
Tylko gorzej bo pozniej mi meza nakreca i P. podbuzowany lazi.....
W co ja sie pakowalam budując sie obok tesciowej  ::)
Niby juz nie jest jakos zle, czyli tak jak bylo dawniej, bo tesciowa bezposrednio do mnie nic nie mowi, jej problem jest taki ze wszystko mowi P. a on jest miedzy mlodtem a kowadlem, judzi go byle czym.

Offline liliann

  • Global Moderator
  • Chuck Norris
  • *****
  • Wiadomości: 37559
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 30 września 2006
Odp: Za co nienawidzimy teściowe?...
« Odpowiedź #183 dnia: 19 Sierpnia 2011, 15:40 »
Problem z mężem, nie z teściową...

Jakby jej syn raz czy dwa powiedział, że SOBIE NIE ŻYCZY słuchać tego czy tamtego...były spokój...
"Ludzie, którzy stawiają sobie mierne cele życiowe, zazwyczaj osiągają to co zamierzali: nie dążą do niczego i niczego nie zdobywają. ”
— Richard M. Devos

Offline nikola/23

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6889
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 4.10.2008
Odp: Za co nienawidzimy teściowe?...
« Odpowiedź #184 dnia: 19 Sierpnia 2011, 18:01 »
Oj tak potwierdzam  ;) , ale tesciowa tez nie lepsza, bo maz ma takie momenty ze mowi "stop" a ona i tak swoje  :P

Offline Precelek

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 2859
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 04.06.2011
Odp: Za co nienawidzimy teściowe?...
« Odpowiedź #185 dnia: 26 Sierpnia 2011, 02:48 »
Sumiennie przeczytałam 7 stron. Z nadzieją, że nie mam na co narzekać i generalnie wyszło, że nie mam na co narzekać. Choć pewnien incydent pozostawił pewną niechęć. Niechęć przychodzi zazwyczaj jak się bardzo skupię nad tym co zaszło, więc sie nie skupiam, i podobnie jak liliann skupiam się na plusach - jakoś kurczę łatwiej się wtedy żyje.

Przyszła mi taka refleksja albo pytanie. Ale najpierw trzy słowa wprowadzenia.

Moja tesciowa ma szóstkę dzieci w tym jednego syna, który nie był przez nią nigdy specjalnie faworyzowany (bardziej przez ojca, ale teść zmarł niecały rok temu, więc jakby tu wątek faworyzacji odpada). Specjalnej więzi czy zażyłości brak mniędzy mezem a jego matką, więcej w tej relacji szacunku. Problemów ze ślubem czy wyprowadzką - nie odnotowałam.

Teściowa posiada 4 zięciów z mniejszym lub większym stażem.  No i mnie - jedną synową.
Kontakt z zięciami - dobry, trochę formalny, generalnie poprawny. Kontakt z córkami - bardzo dobry, pomocna  z niej kobieta, posiadająca dużo mądrości życiowej i dużą wiedzę w problemach z małymi dziećmi (taką pielęgnacyjną głownie wiedzę) w czym jest przy maluchach córek często niezastąpiona.

No i teraz do senda:   czy posiadanie zięcia bardzo różni się od posiadania synowej? czy z założenia mam ciężej? czy to, że w większości ważnych dla mnie/nas życiowych spraw takich jak ciąża czy dziecko głownie będzie partycypować moja mama może zaszkodzić relacji z teściową? Czy to, że nie potrzebuję rady jak mąż jest chory/przypali mi się ciasto/ zdechnie kwiatek  wpływa na naszą relację?

Takie te moje pytania filozoficzne, ale może któraś ma podobne doświadczenia, może u swoich mam i może porównać...







Never run faster than your guardian angel can fly ....

Offline Mariolka
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 16728
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 23 kwietnia 2005 r.
Odp: Za co nienawidzimy teściowe?...
« Odpowiedź #186 dnia: 26 Sierpnia 2011, 10:18 »
Problem z mężem, nie z teściową...

Jakby jej syn raz czy dwa powiedział, że SOBIE NIE ŻYCZY słuchać tego czy tamtego...były spokój...

lilliann nie zawsze...czasem są takie przypadki,że nic nie dociera
"Dwie rzeczy są nieskończone:Wszechświat i głupota ludzka, chociaż przy tym pierwszym nie upierałbym się" A.Einstein

Offline mikoala

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 3534
Odp: Za co nienawidzimy teściowe?...
« Odpowiedź #187 dnia: 26 Sierpnia 2011, 17:02 »
Moja tesciowa ma mi to za zle ze nie moze opiekowac sie moim dzieckiem że jak ide do pracy Mały wedruje do babci i dziadka a nie do niej. Poprostu  jak na razie nie widze takiej potrzeby, a ona i tak nie oganelaby mlodego.

Offline liliann

  • Global Moderator
  • Chuck Norris
  • *****
  • Wiadomości: 37559
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 30 września 2006
Odp: Za co nienawidzimy teściowe?...
« Odpowiedź #188 dnia: 27 Sierpnia 2011, 00:08 »
wiesz co wcale jej się nie dziwię...
Pisze, to przez pryzmat własnych doświadczeń...
Jeśli obie strony dziadków chcą partycypować w opiece nad wnukiem to trzeba im to sprawiedzliwie umożliwić.
Wybacz, ale babcia ma prawo poczuć się to gorszą. Postaw się w jej sytuacji.
Jeśli uważasz, że nie da radę na cały etat, bo nie ogarnia, to daj jej szansę na mniejszym polu, popołudniami w weekend...itp...

"Ludzie, którzy stawiają sobie mierne cele życiowe, zazwyczaj osiągają to co zamierzali: nie dążą do niczego i niczego nie zdobywają. ”
— Richard M. Devos

Offline amuszta

  • bywalec
  • ****
  • Wiadomości: 334
  • Płeć: Kobieta
Odp: Za co nienawidzimy teściowe?...
« Odpowiedź #189 dnia: 27 Sierpnia 2011, 00:15 »
Cytat: liliann link=topic=22336. msg1573221#msg1573221 date=1314396492
wiesz co wcale jej się nie dziwię. . .
Jeśli obie strony dziadków chcą partycypować w opiece nad wnukiem to trzeba im to sprawiedzliwie umożliwić. 
Wybacz, ale babcia ma prawo poczuć się to gorszą.  Postaw się w jej sytuacji.
Jeśli uważasz, że nie da radę na cały etat, bo nie ogarnia, to daj jej szansę na mniejszym polu, popołudniami w weekend. . . itp. . .



racja. . . .

Offline krysiAK
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 2835
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 2 lipca 2011
Odp: Za co nienawidzimy teściowe?...
« Odpowiedź #190 dnia: 27 Sierpnia 2011, 13:49 »
Moja tesciowa liczy dni, ile bylismy u niej a ile u moich rodzicow... I nawet jak wychodzi, ze wiecej siedzimy u niej jest niezadowolona, jak jedziemy do mnie... Az boje sie pomyslec, co to bedzie jak urodzi sie dzidzia...

Offline mikoala

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 3534
Odp: Za co nienawidzimy teściowe?...
« Odpowiedź #191 dnia: 27 Sierpnia 2011, 16:34 »
Moja tesciowa po pierwsze faszerowala by dziecko slodyczami lodami itp... bo jej zdaniem musi spróbowac, po drugie upuscila kiedys bratanicę męża jak mala miała cos koło roku i dziecko wyladowalo w szpitalu (sory ale w pracy wole sie nie stresować takimi sytuacjami), to jest nieodpowiedzilalny czlowiek i jak na razie nie zapowiada sie zeby byla z naszym dzieckiem kiedy nie ma mnie lub męza w pobliżu. Nie zabraniam jej kontaktu przeciez z dzieckiem tylko nie zostawiam Małego samego z nią. Przyjerzdrza kiedy chce do nas.

Offline Castia

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 5409
  • Płeć: Kobieta
  • totalnie zakochana
  • data ślubu: sierpień 2009
Odp: Za co nienawidzimy teściowe?...
« Odpowiedź #192 dnia: 27 Sierpnia 2011, 18:55 »
Jakbym moim teściom zostawiła małą to by ją dali pieskowi do polizania po buzi, więc wpełni Cię rozumiem mikoala ;)



Offline Mariolka
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 16728
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 23 kwietnia 2005 r.
Odp: Za co nienawidzimy teściowe?...
« Odpowiedź #193 dnia: 27 Sierpnia 2011, 19:13 »
Ja mojej też bym nie zostawiła żadnego z moich dzieci
ona ma pomysły w stylu;dać do wypicia dziecku surowe jajko z miseczki, w której kotlety do smażania obtaczała

Czy trzeba móić coś więcej?
"Dwie rzeczy są nieskończone:Wszechświat i głupota ludzka, chociaż przy tym pierwszym nie upierałbym się" A.Einstein

Offline liliann

  • Global Moderator
  • Chuck Norris
  • *****
  • Wiadomości: 37559
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 30 września 2006
Odp: Za co nienawidzimy teściowe?...
« Odpowiedź #194 dnia: 27 Sierpnia 2011, 19:40 »
ok .... ok... ok....
ale można dać komus szansę,a nie sreślać tak z góry...

sama kiedyś zrobiłam ten błąd i źle się nastawiłam do teściowej pod kątem opeki nad Ewką...
raz dałam się przekonać mężowi i nie żałuję...
mąż mamusi wyraźnie wyrecytował zasady i się stosuje do dziś dnia...
ale gdyby podkopała pokład mojego zaufania to wnusi powiedziałaby by by...na zawsze...

 
"Ludzie, którzy stawiają sobie mierne cele życiowe, zazwyczaj osiągają to co zamierzali: nie dążą do niczego i niczego nie zdobywają. ”
— Richard M. Devos

Offline mikoala

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 3534
Odp: Za co nienawidzimy teściowe?...
« Odpowiedź #195 dnia: 27 Sierpnia 2011, 21:55 »
a no to moja rosołek z gołąbka chciala zapodac, takiego co pies zagryzł czy spadł z gniazda mlody nie pamietam dokadnie w  kazdym badź razie zdechlego.
Miło ze nie jestem sama.

Offline ~Ania~
  • Global Moderator
  • Chuck Norris
  • *****
  • Wiadomości: 24071
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 2006-10-07
Odp: Za co nienawidzimy teściowe?...
« Odpowiedź #196 dnia: 29 Sierpnia 2011, 08:00 »
O jaaaaa padłam mikoala :)

Offline aneta_81

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 3666
  • Płeć: Kobieta
  • Szczęśliwa, spełniona..
  • data ślubu: 22.07.2006
Odp: Za co nienawidzimy teściowe?...
« Odpowiedź #197 dnia: 29 Sierpnia 2011, 09:00 »
dobre, dobre.. gołąb wygrywa  ;D ;D ;D

Offline Mariolka
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 16728
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 23 kwietnia 2005 r.
Odp: Za co nienawidzimy teściowe?...
« Odpowiedź #198 dnia: 29 Sierpnia 2011, 12:59 »
mikoala Twoja teściowa jest the best ;D
"Dwie rzeczy są nieskończone:Wszechświat i głupota ludzka, chociaż przy tym pierwszym nie upierałbym się" A.Einstein

Offline Maja

  • Global Moderator
  • Chuck Norris
  • *****
  • Wiadomości: 34378
  • Płeć: Kobieta
  • bono animo es
  • data ślubu: 28 sierpnia 2004r.
Odp: Za co nienawidzimy teściowe?...
« Odpowiedź #199 dnia: 29 Sierpnia 2011, 13:22 »
Moja stosuje się do zasad, jak ja jestem obok. Coś tam próbuje kombinować ale ja jestem bardzo rzeczowa i na tym się kończy. Lilą nie chciała się zajmować chociaż wcześniej sama się deklarowała. Zostawiła nas na lodzie, musieliśmy na gwałt szukać niani ale teraz cieszę się, że mamy nianię ;)

Ogólnie sama teściowa nie jest zła. Już kilka razy pisałam, że lepsza z niej teściowa niż matka czy babcia  8)


Offline mikoala

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 3534
Odp: Za co nienawidzimy teściowe?...
« Odpowiedź #200 dnia: 29 Sierpnia 2011, 19:18 »
 Takie wlasnie pomysły ma teściowa a najbardziej wku... że nie slucha tego co do niej mówie!
Na szczescie kiedy ja w pracy Młody albo z tatusiem albo z moją mama (i sisotrami znaczy cicoiami które jeszcze z rodzicami mieszkają), gdybym miałą nóż na karku to pewnie moze i próbowała bym dojsc do porozumienia z tesciowa.
Ostatnio jak była to sobie wymyśliła że bedzie mnie obserwować, jak sie w stosunku do niej zachowuje bo ostatnio nie powiedziłąm jej niby dowidzenia. No cóż nie bede sie z głupią baba klucic zeby sobie uszy myła czesciej niz raz na miesiac.
Najgorsze jest to że ona jest źródłem konfliktów rodzinnych.
Apropo gołębia to podobno kiedys czesto się jadło, gdzies chyba nawet zapodałam taki temat w kulinariach na forum. Tylko ja się pytam jej czy da mi gwarancje na ptasią grypę  :skacza:

Offline Mariolka
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 16728
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 23 kwietnia 2005 r.
Odp: Za co nienawidzimy teściowe?...
« Odpowiedź #201 dnia: 29 Sierpnia 2011, 22:42 »
zryty beret i tyle
ona sobie poobserwuje jak Ty się zachowujesz w stosunku do niej...dobre... ;D
"Dwie rzeczy są nieskończone:Wszechświat i głupota ludzka, chociaż przy tym pierwszym nie upierałbym się" A.Einstein

Offline Maggie_2408

  • użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 77
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 06.06.2009
Odp: Za co nienawidzimy teściowe?...
« Odpowiedź #202 dnia: 10 Września 2011, 04:21 »
Witam Was dziewczyny :) Przeczytałam ten wątek i szczęście w wielu nieszczęściach ucieszyłam się, że nie jestem sama w tym moim piekiełku pt. teściowa. Ale co by było mało, do teściowej w moim przypadku dołączył brat mojego męża. Chciałabym to wszystko opisać w telegraficznym skrócie ale nie wiem, czy mi się uda, bo na samą myśl o nich aż się trząść zaczynam. Główną przyczyną mojej małej wojny z teściową jest to, że jestem tą, która odebrała jej najstarszego ukochanego syna. Po porzuceniu ich przez ojca mój mąż został dosłownie głową rodziny. Na jego głowie było załatwianie wszystkich spraw aż do tego stopnia, że został przez to wyrzucony z pracy. A dlaczego dokładnie? Spóźniał się do pracy, bo musiał odwieźć młodszą siostrę do szkoły - "dzisiaj tak pada/ taki mróz/ śnieg/ upał/ wiatr a P. jest taka mała (miała już ok. 13 lat i do szkoły na piechotę 15min.), że aż żal jej żeby szła pieszo. W czasie pracy przyjeżdżał do domu żeby zawieźć mamę do: lekarza, weterynarza, zusu, skarbówki, banku, centrum, sklepu bo są wyprzedaże itd. itp. I nie mówię tu o sytuacjach mających miejsce raz w miesiącu bądź rzadziej. To wszystko zdarzało się tydzień w tydzień do tego stopnia, ze szefowa wyśledziła mojego T. co robi w godzinach pracy i wyleciał z firmy. Ja sama na to wszystko przymykałam jeszcze oko, bo nie chciałam robić niepotrzebnego problemu. Żal mi było, kiedy widziałam, jak dosłownie jest przez nich wykorzystywany. Brat - zaledwie o rok młodszy - nigdy palcem w domu nie kiwnął. Wszelkie remonty i naprawy były na głowie mojego T. Nawet z bratem mieli "wspólny samochód" z tym, ze brat cały czas nim jeździł dopóki się nie popsuł a wtedy auto potrafiło stać na parkingu nawet kilka tygodni dopóki T. go nie naprawił - i to jeszcze za własne pieniądze. Wieczorem nigdzie samochodem pojechać nie mogliśmy, bo dziewczyna jego brata mieszkała dalej niż ja więc to jemu samochód był bardziej potrzebny. No ale w końcu samochód był w takim stanie, że trzeba było się go pozbyć no i tu powstał problem. Mama i brat namawiali T. żeby kolejny samochód też wspólnie kupili, z tym, że brat nie miał pracy i pieniędzy więc w nie wiadomo jakim czasie zwróciłby mu część pieniędzy. T. doradzał się, jak to zrobić i spokojnie i logicznie wytłumaczyłam mu dlaczego nie jest to dobry pomysł. No i od tego czasu stałam się tą najgorszą. Od jego mamy i brata usłyszałam na początek, że przerobiłam T. pod siebie, że odsunęłam go od rodziny, że dopóki mnie nie poznał bym takim kochanym dzieckiem. Jego brat powiedział mi, że od początku mnie nie lubił a na domiar wszystkiego mama T. powiedziała, że jest za młody na stały związek (miał wtedy ok 24 lat) i takich jak ja to jest wiele i że powinien się jeszcze wyszaleć. Od tego czasu było już tylko coraz gorzej. Coraz rzadziej przyjeżdżałam do T., bo prawie każda moja wizyta kończyła się kłótnią T. z mamą i wyzwiskami pod moim adresem. I nie mówię tu o słowach typu "Ty niewychowana dziewucho" ale o prawdziwym rynsztokowym słownictwie. Nie pamiętam ile razy specjalnie wracałam do domu o takiej godzinie, kiedy wiedziałam, ze moi rodzice już śpią żeby nie widzieli mnie zapłakanej. Doszło w końcu do tego, że wyrzuciła mnie z domu i wtedy przez bardzo długi czas już tam nie zawitałam. Wtedy T pamiętam strasznie się z nią pokłócił, stanął w mojej obronie. Ale to na nic. Nie chciałam się nic odzywać, nie chciałam, żeby przeze mnie T. stracił kontakt z rodziną tym bardziej, że mama sama ich wychowywała. Cały czas tłumaczyłam sobie, że może jak już się pobierzemy to w końcu do niej dotrze, że T. jest ze mną szczęśliwy i że naprawdę się kochamy.  Dwa lata przed ślubem postanowiliśmy wyjechać do Anglii, żeby zarobić na wspólny start i nie być już na garnuszku u rodziców. Nawet gdybym chciała to opisać, to nawet nie wiem jak, bo to, co wyprawiała jego mama, żeby nie dopuścić do tego wyjazdu przekraczało wszelkie pojęcie. Doszło nawet do sytuacji, ze zwołała zebranie całej rodziny - dosłownie całej: babcia, ciotki i wujkowie żeby wybić mu ten pomysł z głowy, bo, jak stwierdziła, porzuci swoją rodzinę i pojedzie nie wiadomo gdzie na zmarnowanie a w Polsce zostawi matkę, która go tyle lat sama wychowywała, siostrę, która nie ma ojca i brata (młodszy tylko o rok), któremu też jakoś trzeba pomóc. Mimo wszystko wyjechaliśmy i spokój mieliśmy na niecały rok dopóki T. nie załatwił w UK w firmie, gdzie pracowaliśmy pracy dla swojego brata. Żal mi go, bo ja nie wiem co bym zrobiła, gdyby moja siostra tak się zachowała ale doszło do takiej sytuacji, że przez jego brata oboje byśmy stracili pracę. Dowiedzieliśmy się potem, że obgadywał nas - a przede wszystkim mnie do szefa. A że szef obrał go sobie za ulubieńca i lubił się wtrącać w życie prywatne pracowników więc skończyło się jak skończyło. Raz T. nawet jak wszedł na magazyn usłyszał jak jego brat do wszystkich facetów na hali mówił, ze jestem zazdrosną francą i rozbijam ich rodzinę, bo odciągam T. od nich ... Wtedy chyba T. przejrzał na oczy i na kilka miesięcy zerwał z bratem kontakt. Znaleźliśmy jakiś czas potem stałą pracę i wtedy na nowo się zaczęło. Brat sobie o nim przypomniał, bo jemu i jego dziewczynie umowa się kończyła więc uderzył w prośbę do T. Jako wsparcie przybyła ich mama, która akurat na wakacje przyjechała do UK. Na szczęście T. na tyle zmądrzał po ostatniej sytuacji, ze tym razem odmówił. I co? I na to ja usłyszałam od nich, m.in. że to wszystko moja wina, bo jestem ostatnią s..ą i dz...ą, że jestem jak żmija...  Wtedy naprawdę się załamałam. To już było dla mnie za wiele. Zbyt długo to wszystko w sobie dusiłam. Długi czas nie potrafiłam dojść do siebie. Było mi bardzo ciężko. T. też to wszystko bardzo przeżywał. Oboje nie potrafiliśmy zrozumieć, dlaczego jego rodzina jest taka wobec nas i co ja takiego im zrobiłam, ze mnie tak traktują. Tłumaczę to sobie teraz na wiele sposobów ale nadal w głowie nie może mi się pomieścić, jak tak można postępować. Promykiem, który rozjaśnił wszystko okazała się ciąża, nieplanowana ale długo wyczekiwana. Od dawna już chcieliśmy mieć dziecko ale zawsze się to odwlekało. Kiedy dowiedzieliśmy się, że będziemy mieć synka T. mama stwierdziła, że szkoda, że nie dziewczynkę, bo córki są zawsze bardziej za ojcami. T. brat jakby z ciężkim sercem mu pogratulował, do mnie nawet słowem się nie odezwał. Naszym "gwoździem do trumny" stało się to, że oboje stwierdziliśmy, że brat T. nie będzie ojcem chrzestnym naszego malucha. Jestem wdzięczna T., że w ten sposób chciał pokazać swojej mamie i bratu, że teraz dla niego liczy się nasza nowa rodzina i że jest w tym wszystkim ze mną. Problem z tym, że chrzest połączyliśmy razem z naszym ślubem i jego rodzina zafundowała nam takie wspomnienia z tego dnia, że gdyby nie piękna płyta z tego dnia to w pamięci pozostałoby nam wszystko to, co zrobili i powiedzieli w tym dniu. A między innymi to, że nas okradli wynosząc w kilku torbach jedzenie i alkohol, które zostały po weselu na stołach a kiedy moi rodzice chcieli ich zatrzymać rozpętała się prawdziwa awantura. Przy wszystkich gościach usłyszałam, jak T. mama wykrzyczała do moich rodziców, ze jestem s..ą, która rozbiła ich rodzinę... Na domiar wszystkiego z racji tego, że czekaliśmy na paszport maluszka T. wracał do UK sam na 2 mce. A jego mama kiedy o tym usłyszała chciała razem z córką jechać do nas na wakacje - oczywiście pod moja nieobecność, bo ja musiałam zostać w PL i czekać na paszport malucha. Wtedy coś jakby we mnie pękło. Kiedy przypomniałam sobie te wszystkie wyzwiska, kłótnie, wyrzucanie z domu a co najgorsze, to, jakie nam wesele zgotowała aż się we mnie zagotowało. Jakim prawem chciała w moim mieszkaniu zamieszkać na 2 mce? Wtedy to już byłam naprawdę wredna i powiedziała T., ze jak tylko na to się zgodzi, to mnie tak poniży, ze mnie i synka naszego będzie tylko widział na odwiedzinach w PL bo do UK już nie wrócimy.Nie wiem czy dobrze zrobiłam ale od tamtego momentu postanowiłam sobie, ze nie będę wiecznie ustępować, nie pozwolę się więcej poniżać, bo na to nie zasługuję i że nie pozwolę jego mamie włazić z butami w nasze życie. Bo jakby tego było mało, pomimo tych wszystkich sytuacji zawsze, kiedy tylko było jej czegoś potrzeba dzwoniła do T. żeby jej coś załatwił albo w czymś pomógł. Zawsze wszystkie jej problemy były na głowie T. a on nie potrafił jej nigdy odmówić i żył życiem dwóch rodzin - naszej i jego mamy. I tak niestety jest do dzisiaj. Pomimo tego wszystkiego, co się do tej pory stało, pomimo tego, ze już nie raz mówił, ze ma dosyć tej całej sytuacji i tego, ze ze wszystkim przychodzą do niego to i tak nie potrafi im odmówić i kategorycznie powiedzieć, nie. A jeśli nawet czasem tak zrobi, to oni i tak nie dają za wygraną i męczą go tak długo aż w końcu ustąpi. Ja postanowiłam sobie, że jednak nie ustąpię tym bardziej, że teraz znów muszę dbać o siebie, bo nasza rodzina wkrótce znów się powiększy. Obawiam się tylko cały czas tego, co będzie po porodzie. A to dlatego, ze przez te wszystkie przeżycia zafundowane przez T. rodzinę po pierwszej ciąży miałam depresję poporodową i leczyła się przez ponad rok. Teraz sytuacja nie jest za wesoła, bo T. mama z bratem przyjechali do UK do pracy sezonowej i mieszkają w mieście obok Co najlepsze jego mama pewnego wieczoru bez zapowiedzi zawitała u nas z torbami i stwierdziła, że zamieszka z T. bo ma swoje mieszkanie a ona za pokój u kogoś nie będzie płacić skoro przyjechała na zarobek. Szkopuł w tym , że to też moje mieszkanie. Kiedy jej powiedziałam, że nie będę jej sponsorować półrocznego pobytu w UK i nie będzie u nas mieszkać to stwierdziła, ze mogę ją sobie wyrzucać z domu ile chcę a ona i tak nigdzie nie wyjdzie, bo to mieszkanie jej syna... Możecie sobie wyobrazić, jak się wtedy we mnie zakotłowało. Normalnie nerwy mi puściły. Jeszcze nigdy wcześnie aż tak się nie zdenerwowałam - delikatnie mówiąc. Wtedy usłyszała ode mnie wszystko, co i na sercu przez te wszystkie lata leżało. Skończyło się na tym, że T. ją prawie na siłę musiał wyprowadzić, bo baliśmy się, ze przez jej krzyki sąsiedzi wezwą policję a ona potrafiła mi jeszcze wygrażać, że założy mi sprawę w sądzi, jeśli nie będzie wnuka widywać... Pomimo tego wyobraźcie sobie, że ok. 2 razy w tygodniu przyjeżdża do nas i wydzwania do domu tak długo aż T. w końcu zejdzie na dół z nią porozmawiać. Nie wiem już naprawdę co mam robić. Naprawdę brakuje mi już sił. Gdyby nie nasz synek to chyba bym to wszystko rzuciła bo mam dosyć. Nie wiem, jak długo można tak walczyć, jak można mieć w sobie tyle złości i zawiści. Za niecałe 3 lata wracamy na stałe do Polski o coraz bardziej boję się, jak to będzie skoro tu w UK nie daje nam spokoju a co dopiero tam, niecałą godzinę drogi od nas... Coraz częściej mam straszne chwile załamania. Potrafię cały dzień przeleżeć w łóżku.Jedyną pociechą dla mnie jest mój synek najukochańszy i to drugie maleństwo pod sercem. Tylko dla nich żyję, bo czasem zaczynam sie zastanawiać, czy T. tak naprawdę mnie kocha skoro cały czas na to wszystko pozwala. Przez problemy z jego mamą oddalamy się od siebie coraz bardziej i coraz częściej kłócimy. Nie mówię o niczym swoim rodzicom, bo nie chcę ich martwić. Ciężko mi tym bardziej, ze nie mam tu nikogo z kim mogłabym porozmawiać. Ale staram się z całych sił jakoś trzymać dla tych swoich dwóch małych cudów.
Przepraszam za tak długi post. Myślałam, ze będzie krócej a i tak naprawdę wiele rzeczy pominęłam.
Żonkowy:https://e-wesele.pl/forum/index.php?topic=39663.0




Offline Mariolka
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 16728
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 23 kwietnia 2005 r.
Odp: Za co nienawidzimy teściowe?...
« Odpowiedź #203 dnia: 10 Września 2011, 09:07 »
jak to przeczytałam, to przypomniała mi się pewna historia na forum...
"Dwie rzeczy są nieskończone:Wszechświat i głupota ludzka, chociaż przy tym pierwszym nie upierałbym się" A.Einstein

Offline mikoala

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 3534
Odp: Za co nienawidzimy teściowe?...
« Odpowiedź #204 dnia: 10 Września 2011, 10:35 »
extremalna historia
Maggie_2408  ale dawno Cie nie bylo na forum ponad 2 lata ;)

Offline Maggie_2408

  • użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 77
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 06.06.2009
Odp: Za co nienawidzimy teściowe?...
« Odpowiedź #205 dnia: 10 Września 2011, 10:45 »
Oj kawałeczek mnie nie było. Zaraz po ślubie i narodzinach Kubcia miałam, jak już pisałam depresję i ciężko mi było podołać choćby najprostszym obowiązkom a do tego jeszcze potem doszedł powrót do pracy, otwarcie naszego małego biznesu i przez to brak czasu na cokolwiek. No ale teraz jestem już dłuższy czas na chorobowym - problemy z kręgosłupem i obawa lekarza żeby przy wysiłku w pracy dysk mi nie wypadł:(, w listopadzie zaczynam wcześniejszy urlop macierzyński no a potem to już to już w domku zostaję z moimi skarbami więc myślę, że teraz będę mieć więcej czasu i częściej tu zawitam:)
Żonkowy:https://e-wesele.pl/forum/index.php?topic=39663.0




Offline Anjuschka

  • Moderator
  • Chuck Norris
  • *****
  • Wiadomości: 10267
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 15.05.2010
Odp: Za co nienawidzimy teściowe?...
« Odpowiedź #206 dnia: 10 Września 2011, 12:02 »
Przeczytałam całość i ręce opadają na myśl o takiej teściowej. Widać, że nawet wyjazd do UK nie pomógł "zerwać" więzi z tą kobietą, bo też tam pojechała do pracy. Nawet nie wiadomo, co poradzić.

Offline joannaM
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 2967
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 2008
Odp: Za co nienawidzimy teściowe?...
« Odpowiedź #207 dnia: 11 Września 2011, 13:11 »
Maggie_2408 silna z Ciebie kobieta
On 2011
Ona 2013

Offline wMychSnach

  • bywalec
  • ****
  • Wiadomości: 386
  • Płeć: Kobieta
  • nierozłączni;*-Kasia i Łukasz;*
  • data ślubu: 3.09.2011- 15.00
Odp: Za co nienawidzimy teściowe?...
« Odpowiedź #208 dnia: 30 Września 2011, 11:22 »
moja tesciowa nie odzywala się do mnie całe wesele narobila nam meega przypału az nie chce mi sie płyty z wesela oglądac a siostra męza całe wesle buntowała go zebysmy sie pokłócili....aż szkoda opowiadać całą historię bo wsyd.....
tesciowa to mój największy wróg a przed ślubem byla przyłóż do rany ( no nie do końca ale ja bylam zbyt grzeczna-dałam sie pojechac..)

Offline Asiq
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 5294
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 29.06.2013
Odp: Za co nienawidzimy teściowe?...
« Odpowiedź #209 dnia: 30 Grudnia 2011, 10:27 »
Moja przyszła teściowa też ma swoje grzeszki.  Mi właściwie  nie zrobiła żadnej  krzywdy, ale jest mi cholernie przykro gdy widzę jak traktuje mojego R.  czy jego młodszego brata. . .