Lolcia dziekuje Ci za ten temat

Dziewczyny ja sama na terapie chodzilam 3 lata temu...,
musialam koniecznie porozmawiac z fachowcem bo chyba bym samobojstwo popelnila....
Poznalam go juz jakis czas temu,bylismy najpierw znajomymi..ojj dluuga historia.....
pojechalismy z jego mama ktora bardzo lubilam i ona mnie tez(tak mi sie wydawalo)na weekend do ich mieszkanka nad jeziorkiem...tam bylo mojego Pma kuzynostwo ktore zrobilo sobie tam wakacje(oczywiscie za zgoda PMa rodzicow)byli tam z dzieckiem..,
wiadomo wakacje,dziecko....to i nie bylo tam niewiadomo jak czysto...
i co...matka Pma wkurzona strasznie...kompletnie nie zwrocila im uwagi,tylko przylazila do mnie i za plecami mi na nich gadala...
wracajac w niedziele z tamtad powiedzialam jakies niewiadomo jakie slowo ktore nie podpasowalo mojej jeszcze przyszlej tesciowej i sie zaczela wiazanka....
ze moja rodzina to nie jest ich poziom...
ze jestem szatanem....
ze wprowadzilam do ich rodziny szatana...
ze jestem zimna,sztywna,bezczelna,niewychowana....
ze rozbijam ich rodzine...
ze moj przyszly pm przeze mnie nie szanuje rodzicow.. przestal sie usmiechac...jest ciagle wystraszony<hahaha>
ze on byl takim idealnym i przykladym chlopcem a zachowuje sie jakby w niego szatan wstapil...
kazalam jej zatrzymac auto jak stalam wysiadlam i pieprznelam drzwiami...
ona nie pozwolila mu wysiasc...
zadzownilam do taty przyjechal po mnie...tak strasznie plakalam....
ja naprawde myslalam ze wszystko miedzy nami jest ok..
fakt zaglaskuje mojego faceta...ale on ma rozbita rodzine i ona cala milosc przelala na niego i staralam sie to uszanowac...w ciagu 5 min uslyszalam tyle ciezkich slow...ktorych nikt w zyciu o mnie nie mowil...
na codzien jestem usmiechnieta..staram sie pomagac ile moge ludziom...
obracam sie w gronie ludzi...jestem osoba lubiana...
lubia spedzac ze mna czas....nikt nigdy mnie tak nie obrazil...
i mojej rodziny tez...nie ich poziom....
najgorsze ze wybaczylam...i co chwila spotykam sie z upokozeniem...
On juz nie mieszka z matka ale tydzien temu mialam
"powtorke z rozrywki"....
tylko doszly slowa ze ja ubieram sie elegancko a moj Pm jak szuja....
ze nie dbam o niego...
ze dlaczego On gotuje a nie ja...

(lubi i tyle)
ze w ogole do nich nie przychodzi i to moja wina..bo ja mu nie pozwalam...
ze ja nie pozwalam sie im kontaktowac...ze ona dzowni a ja zabraniam mu odbierac...
to wszystko jest kompletnym klamstem!!!!!!!!!!!1
on nie chce do niej chodzi bo nie chce sluchac jej smecenia,
ja go sama wywalalam z domu ze poszedl posiedzial,chcialam z nim isc..
ale on chodzic tam nie chce w ogole.....ona twierdzi ze to przeze mnie...
w ogole takie cuda sie u nas dzieje..
moj tata zalatwil mu prace na zakladach...
ona powiedziala ze sie nie zgadza zeby on tam pracowal bo sie za truje i umrze

i moj Pm z nia walczy..bo ona powiedziala ze jej po trupie tam pojdzie pracowac...no smiech na sali...
mowi ze mam dekoracje slubna zmienic bo jej rodzina nie bedzie do dekoracji pasowala

czy to jest normalne??
przepraszam za tak dlugiego posta