U mnie w listopadzie miną 2 lata od momentu, jak nie mamy kontaktów z teściami, żadnych. Choć wiem, że Ola "powinna" znać drugich dziadków - nie czuję się w obowiązku zapewniania jej tej "znajomości". Dziadkowie mają ją, jak i swojego jedynego syna głęboko w poważaniu, nie interesuje ich nic, nie dzwonią, nie martwią się, nie szukają z nią kontaktu.Ola pozostanie zatem przy opcji jednych dziadków + ukochanej babci Halinki ( mojej cioci ). Kocha całą trójkę nad życie i co najważniejsze - oni kochają ją jeszcze mocniej. Nie wiem, co zrobię, kiedy drodzy teście obudzą się za kilka lat, że chcą "poznać" wnuczkę...jak już nie będzie chorowała, robiła w pieluchy, sama pieknie jadła i spała całą noc sama w pokoju - wtedy przecież fajnie mieć taką wnuczkę, bezproblemową...Można ładnie ubrać, kupić pluszaka i pochwalić połowie rodziny

Na pewno nie pozwolę na kontakty sam na sam, bo przekabacą mi dziecko wielką zabawką albo górą słodyczy. Chcą ja zobaczyć - proszę - w miejscu publicznym w mojej obecności; nie pasuje - trudno. Ja natomiast od tych blisko dwóch lat każdego dnia odczuwam
jedno - BOŻE, JAK MI JEST BEZ NICH DOBRZE

I co "najlepsze" - mojemu mężowi chyba też...