tak jak się spodziewałam - waga wzrosła.
2 dni skromnego jedzenia i kolejny dzień obżarstwa to nic dobrego...
ale nie jest źle

waga dużo nie podskoczyła...
najgorsze jest to, że skończył mi się słodzik, a u mnie na wsi nie ma nigdzie słodzika - nawet w tabletkach

a ja mam ochotę na coś słodkiego...
co więcej pierwszy raz zgrzeszyłam - zrobiłam sobie wczoraj to ciasto marmurkowe i zjadłam 2/3

ale i tak jestem z siebie dumna, bo wieczorem byliśmy ze znajomymi w barze i wszyscy pili pyszne drinki i zajadali się chipsami, a ja siedziałam o wodzie z cytrynka, bo nie było coli zero

za to dziś dokończyłam placka

a dziś znów zaczynała mi się Faza I...
wszystko przez ten słodzik - nie potrafię żyć bez czegoś słodkiego...
a co najgorsze słodzik dotrze do mnie dopiero dziś późnym wieczorem

chyba zwariuję do tego czasu...