eh jak pomyślę, że już pewnie zawsze będę musiała uważać co jem to trochę mi smutno/tęskno za czasami gdy wcinałam codziennie kebaby... na szczęście ciągle pamiętam jak wyglądałam więc pewnie przez jakiś czas sama sobie będę strażnikiem

mam nadzieję, że uda mi się tą wagę utrzymać i nie wróci już dawna ja
ja już się chyba przestawiłam... do przymierzalni nie biorę już nawet 38 bo i tak odnosiłam, spódnice i sukienki zaczęłam nosić w wersji mini i bez krępacji noszę nawet bardzo obcisłe rzeczy (a ostatni raz tak miałam gdzieś w połowie ogólniaka).... zaczęłam też zauważać, że nie wyglądam już gorzej od lasek, którym jeszcze nie tak dawno zazdrościłam figury

nigdy nie traktowałam gorzej grubszych ode mnie ale na pewno czułam się gorsza w towarzystwie tych szczuplejszych... niby sobie człowiek mówi, że ważne jest to co ma się w środku ale oponka na brzuchu potrafi czasem nieźle humor zepsuć i człowiek czuje się mało pewnie w wielu sytuacjach
