Jak mnie wkurzają P. znajomi - od poniedziałku wiedzą, że mają zabrać nasze stare meble (wypoczynek) bo oddajemy im te meble, to przez tydzień czasu nie umieją się zorganizować i ich zabrać, a mnie w przedpokoju zalega kanapa + cała klatka zastawiona (kto zna moje mieszkanie może sobie wyobrazić, jak wygląda kanapa na przedpokoju - postawiona pionowo). Już dzisiaj było wszystko umówione, jednak nie wyszło. Niby jutro ok. 13 mają je zabrać - jednak kiepsko to widzę, bo dzisiaj wszyscy są na imprezie urodzinowej kolegi - która kończyć ma się jutro - także raczej nikt nie będzie w stanie. I tak jeszcze z cały weekend będą te meble stać.
W poniedziałek pójdą na śmietnik - trudno.
Piotrek też jest na tej imprezie - a my z Paulinką w domku. Zresztą Paulinka po 17-stej poszła spać. Chciałam ją po 20-stej obudzić, wzięłam na ręce, ale tylko westchnęła i nadal śpi. No to dałam jej spokój. Jak będę szła spać, to dam jej butlę.
A tak po za tym, to nie mogę uwierzyć, że już nie cały miesiąc do ślubu... wydaje mi się to takie nierealne...