oj elemelka, też mam czasami nastroje "depresyjne" związane z weselem. przeraża mnie trochę to wszystko, nie tylko jeśli chodzi o pieniądze, ale też organizację, mieszkanie później z teściami, no i w ogóle sam fakt, że będę żoną...

z czego oczywiście bardzo się cieszę i też wychodzimy z założenia, że ślubuje się tylko raz więc nie ma co żałować, oczywiście w granicach rozsądku. a co do chorób w rodzinie to mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
a widzę, że też jesteście kociarzami

ja wprawdzie w domu mam piesa, ale mój narzeczony uwielbia koty, więc ma jednego w domu, którego ja mu przytargałam jak jeszcze było to maleństwo (znalezione). ostatnio nam kicia zachorowała, miała ataki padaczkowe i myśleliśmy, że już po niej ale jakimś cudem wyszła z tego. no i jak już było dobrze, to uciekła z domu i nie było jej kilka dni i już straciliśmy nadzieję, ale mimo wszystko daliśmy ogłoszenia do okolicznych sklepów. Najlepsze z tego wszystkiego, że zadzwoniła wczoraj pani, że znalazła naszego kota, który siedział sobie przy sklepie dokładnie pod ogłoszeniem

także historia z happy endem na szczęście i to tylko dzięki szczęśliwej zielonej obróżce. uff rozpisałam się...
moniq co do win to też mam problem, ale główną "atrakcją" jest wódka, więc chyba wystarczy kilka-kilkanaście butelek zależy ile gości będzie i jakie mają preferencje. trochę białego, trochę czerwonego i już.
aagatkaa gratulacje

my się zaręczyliśmy w maju więc jeszcze sporo czasu do naszej małej rocznicy, ale w marcu będziemy obchodzić 8 lat związku. kurczę, ale ten czas leci.