Witam wieczorową porą

Milo mi, że mnie odwiedzacie

Pewnie mnie wyśmiejecie jak Wam napiszę

Cały mój smutek wziął się z tego, że PM dostał pracę... Teraz juz troszkę ochłonęłam, ale dwa dni przepłakałam

Ale może napiszę więcej.
Przylecielismy tu do Irlandii ostatniego września, mnie szybko przyjęli do jednej z fabryk, PM długo nic nie mógł znaleźć... My tu przylecieliśmy do jego brata i bratowej, ale mimo tego, że są tu półtora roku, nie bardzo mogliśmy liczyc na ich pomoc

Przez pierwszy miesiąc wynajmowalismy pokój u pewnych Polaków, a od następnego miesiąca zamieszkaliśmy już z nimi - bratem i bratową PM-a. Mieszkało nam się z nimi strasznie, teraz od nowego roku jest o dziwo dobrze, ale wcześniej to były albo wielkie burze, albo wcale się do siebie nie odzywaliśmy. W koncu M. znalazł pracę, ale była to tylko praca na miesiąc czasu - w dodatku robota na dworze, bez sensu...
I mnie i mojemu narzeczonemu Irlandia w ogóle się nie podoba. Beznadziejna pogoda, nudy straszne, brak znajomych... Ustalilismy, że jesli nic nie znajdzie do
12 stycznia to zaczynamy szukać taniego lotu do Polski i wracamy. 12 stycznia czyli wczoraj minęły 3 miesiące odkąd ja pracuje.
Powiem Wam że ja sie juz nastawiłam na powrót. Od jakiegoś czasu miałam lepszy humorek, myślałam, ze to może przez forum, ale teraz wiem, że to nie tylko przez forum - ja po prostu wkręciłam sobie że pod koniec stycznia wylatujemy stąd, że będę już w domku u siebie. Ja tak bym chciała byc w Polsce

Teraz w niedzielę do brata mojego PM-a zadzwonili superwajzorzy z jego fabryki, że zwolniło się jedno miejsce i M. może zacząć od jutra (czyli od wczoraj) !
Powiem Wam, że jak to usłyszałam to zamiast ucieszyć się, to się popłakałam

Oczywiście nie przy nich wszystkich, tylko w pokoiku, ukochanemu w ramię płakałam. Bo wiedziałam, że już do Polski tak szybko nie wrócimy
Ale to jeszcze nie wszystko.
Brat PM-a pojechał wtedy do fabryki dopytac o szczegóły. Praca dla M. była, ale za to że oni ją dla niego trzymali a nie dali nikomu innemu to miał się im odwdzięczyć - nie wiem czy wiecie, ale czasem jak ktoś nie może znaleźć pracy, to ogłasza się, że odda tygodniówkę jak mu pracę ktos da. No i mojego PM-a brat sam wypalił że M. odda tygodniówkę

Ale im, tym chamom to mało i chca praktycznie 2 tygodniówki

Mój PM to był taki wkurzony jak sie dowiedział, że musi im dac zarobione przez siebie pieniądze... Ale juz nic nie mówil do tego brata swojego, bo znowu bysmy sie wszyscy pokłócili

Pogadalismy z PM-em, on powyzywał, ja popłakałam i stwierdziliśmy ze damy te kasę, że zostaniemy jeszcze tutaj... Chociaż ja tu nie chcę byc aż do samego ślubu

Wczoraj mój M. był pierwszy dzien w pracy.
Tylko że teraz ciekawe czy mnie przedłużą umowę, która skonczyła się właśnie
wczoraj! Ja miałam umowę właśnie na 3 miesiące tylko... I nikt mi na razie nic nie powiedział co dale ze mną

Wczoraj poszłam do mojego superwajzora zapytać o tą umowę - nie wiem, może źle zrobiłam

On właściwie nic nie wiedział, powiedział, że powinnam dostac nową umowę dziś - zobaczymy...
Ehh...
Ale sie rozpisałam, a i tak wszystkiego nie napisałam

Wybaczcie, że to znowu nie o ślubie
