Buffy witaj

No to jak czekacie to piszę dalej

W koncu przyszła sesja

Pierwszy egzamin zdałam, drugi oblałam

I został mi jeszcze jeden...
Przede mną był weekend i możliwośc pojechania na imprezkę do znajomego (którego tak jak i tego

poznałam w wakacje na festiwalu - mam nadzieje że pamietacie poczatek mojej opowiesci

).
Zwykle w środku sesji odpuszczałam sobie wszelkie wyjścia, ale wtedy byłam tak przemeczona nauką, że nawet mama mówiła mi żebym sie rozerwała

No a poza tym, a może przede wszystkim znajomy mieszkał w tym samym mieście co mój M.

Od razu mówię, że jego na tej domówce nie miało byc i też nie było.
Zdecydowałam, że pojade na imprezę, ale wrócę ostatnim pociągiem. Razem z koleżanką (tą samą z którą byłam na Sylwestrze) wymyśliłysmy, że zanim pójdziemy do znajomego, umówimy się z M. i oczywiście z

(nie dość że M. i

to dobrzy koledzy, to jeszcze

również szedł na imprezkę

)
Mieliśmy iść w czwórkę do jakiejś knajpki, a potem my troje w jedną stronę, a M. w drugą

Wiecie, ja się bałam wtedy tego spotkania! Minął miesiąc od Sylwestra, miesiąc odkąd nie widziałam M. !
Choć cały ten czas myślałam o nim, to nie byłam pewna czy mi tak naprawdę zależy, czy może tylko wymyśliłam to sobie w mojej głowie

Jak tylko go zobaczyłam, wiedziałam, że zależy mi na nim bardzo, że nic sobie nie ubzdurałam...
W knajpce było bardzo wesoło

Posiedzieliśmy 2 godzinki, a potem M. zawiózł mnie, koleżanke i naszego wspólnego kolegę

pod dom znajomego.
Jak się żegnalismy to... ja tak bardzo chciałam mu powiedzieć, że nie chce na żadna imprezę, że chce zostać z nim!!
Odwagi jednak brakowało

A domówka była okropna! Ot, taka zwykła popijawa, a może i jeszcze gorzej

Po raz kolejny uświadomiłam sobie, że takie towarzystwo już mi nie odpowiada, że chcę w swoim życiu coś zmienic...
Podczas gdy inni pili, smiali się i wyglupiali, ja siedziałam sobie pod ścianą i smsowałam z Miłoszkiem

Pisalismy ze sobą chyba ze 2 godziny ciagle

W koncu napisałam mu, że nie wiem co ja tu robię, ze bardzo żałuję że się tu znalazłam.
Napisał, że mnie stamtąd zabierze... I po 15 minutach przyjechał

Było już wtedy dosyc późno, miałam moze godzinkę czasu do pociagu. Myslalam, że moze ten czas przegadamy w samochodzie

Ale jak wsiadlam, M. ruszył, a ja nie miałam pojecia gdzie on mnie wiezie

Nie bałam się jednak, czułam się przy nim bezpieczna

I wiecie, gdzie mnie zawiózł? Do swojego domu
Było juz po 22, wiec nie powiem, troche mi bylo głupio, zwłaszcza ze zaraz na wejsciu spotkałam się z jego rodzicami

Jego tata tylko wychylił głowe z pokoju i powiedział dobry wieczór, mama za to przyleciała do pokoju z kanapkami

Tak wyglądało moje pierwsze zetknięcie z przyszłymi teściami
