A ja spytam tak: czy ubrania też podpatrujecie u projektantów i w markowych sklepach, kupując później podróbki na bazarku? Czy torebka Burberry lub LV kupiona za 5000 PLN to to samo co "Brubery" i "LU" od wietnamczyka?
Zgodzę się, w salonach płacimy głównie za markę i certyfikat, ale w dużej mierze także za projekt, wykonanie i bardzo dobry materiał. Podpatrując wzór i zlecając go złotnikowi (który często przetapia w tym celu stare kolczyki i pierścionki), w pewnym sensie podrabiamy markowy produkt.
Ja zapewne też zdecyduję się na mniej renomowane obrączki, kupię je u jubilera "no name", ale nie będę się mamić usprawiedliwiając obłudnie i po cichu gratulując sobie sprytu, że "przecież nie ma żadnej różnicy". Jak by nie było, to by nie było też różnicy w cenie (a na pewno nie tak znacznej).
Nie mam zamiaru nikogo obrażać tym wpisem, w końcu to indywidualna sprawa co i gdzie się kupuje, jedynie przedstawiam swój punkt widzenia. A że trochę znam się na biznesie, to możecie mi wierzyć jak to jest z tymi złotnikami i Terpiłowskimi.