ahhhhh ale dzis mam dzien, chyba wstalam lewa noga i dzis wszystko mam pod gorke,poszlam do empika bo chcilm kupic slownik do norweskiego jeszcze przed wczoraj byl, ale dzis juz nei bylo no trudno, poszlam do ksiegarni ktora jest na przeciwko i co ?awaria komputera i ksiegarnia zamknieta,mialam isc do bankomatu a zapomniam, pozniej, wkurzyl mnie kierowca autobusu, jechalam do mamy po łyzwy (bo musze je dzis wysłac o mojeg N.), no i stoje na swiatłach patrze jedzie autobus no ale czerwone jest , a na przystanku stal jeszcze 1 autobus , no i ten moj podjechal juz tak zaczol odjezdzac, ale zapalilo mu sie czerwone , dla nas zielone no to ide i pytam czy otworzy drzwi a on ze NIE wrrr , a stal w sumie jeszcze na przystanku, ale dobra zaraz przyjechal nastepny (tylko musialm od tego autobusu isc kawalek), bylam juz w domu u mmay biore klucze ide do piwnicy i co ?dupa wzielam nie te klucze, no to wracam do domu, schodze na dol, a w piwnicy nie ma moich lyzew !!!!!!, wracam na gore dzwonie do mamy i si eokazalo ze sa w pawlaczu (w domu na korytarzu), no ale co musialam zejsc po raz 3 do piwnicy po drabine bo oczywiscie łyzwy byly na samym koncu pawlacza i z krzesla nie dosiegnelam,
wrocilam do domku, pakuje torbe i oczywiscie za malo meisca zeby wszystko spakowac,ahhh ale wzielma 2 (ja mialam ja wziasc do norwegii jak bede jechac), ale trudno kupie sobie torbe a ta wysle , i mam nadzieje ze beda mieli miesce w busie i wezma ta torbe ze nie bede na darmo dzwigac bo wtedy to chyba juz nie wiem co zrobie..