ufff, no to ostatnia część relacji.
Prezentacja zdjęć będzie po relacji. Jak nie napiszę teraz, co się u nas tak naprawde działo, to potem będę musiała tłumaczyć, skąd się wzięły 2 gitary na naszym weselu :>
W czasie, kiedy panny były zajęte łapaniem welonu, a kawalerzy krawata, mój teściu wraz ze swoim kuzynem (wujkiem i zarazem chrzestnym *W*) stroili swoje gitarki przed salą weselną. Ja nie miałam wtedy jeszcze o tym zielonego pojęcia. Dopiero po północy okazało się, że czeka nas z *W* niespodzianka ze strony rodzinki

ale to po oczepinach...
Welon, ku lekkiemu zdziwieniu zarówno mnie, jak i reszty panien, złapała jedna z namłodszych uczestniczek wesela - córka naszej sąsiadki, lat ok. 13 :>
szczerze mówiąc, myślałam, że welon złapie Kasia (
katadami), bo to ona jako pierwsza ze zgromadzonych u nas na weselu osóbek stanie w grudniu na ślubnym kobiercu

"Zwis męski" spadł w ręcę naszego kolegi za studiów.
Para zwinnie wykonała rock'n'roll'a i na tym skończyły się oczepiny. Nowa panna młoda jeszcze przez 2 lub 3 piosenki nosiła welonik. Potem mi go oddała stwierdzając, że nie jest gotowa, żeby go nosić

bo... ciagle jej spada

Wtedy ja na nowo go sobie ubrałam upinając już u góry nad kokiem. W ten sposób spróbowałam każdego upięcia

nad włosami, pod i bez welonu.

Zaraz po oczepinach zespół zaprosił nas na środek, co też było dla mnie zaskoczeniem. Wcześniej umawialiśmy się na różne zabawy (ale wszystkie grupowe, taneczne), a o tej mi wcześniej nie wpomniano :>
Nasza wokalistka miała przygotowane czynności i/lub zadania, które będziemy wykonywać po ślubie. Wylosowaliśmy z mężem po 5 lub 6 takich karteczek. Potem w ciągu kilkunastu sekund utworzylismy sobie z nich historyjkę. Na zmianę czytaliśmy z *W* te zadania wplatając w nie własne komentarze.
Ja zaczęłam od najlepszego, czyli: "
to ja będę rządzić w łóżku".*W* miał: "
To ja będę bawić dzieci". Inne: *W* miał: "
to ja będę wychodzić wieczorem na piwo" a ja na to: >>a
ja w tym czasie
będę w domu "
gotować obiady"<<. *W* na to: "to
ja wybuduję nam dom >>żebyś miała gdzie gotować<<", a ja: >>ale to "
ja będę zarabiać", żebyś mógł nam ten domek wybudować<< itd...
Jeszcze co było śmieszne: na zdanie *W*, że będzie chodzić na piwo, kumple *W* ze studiów krzyknęli głośno kilka razy: "Z NAMI, Z NAMI!!!"

Po tej zabawie jeżdziliśmy pociągiem po różnych krajach świata i tańczyliśmy kankana, polkę, walca, tango, krakowiaka i może jeszcze coś....
To wszystkich wciągnęło na nowo do zabawy.

Jak już wszyscy po zabawie odsapnęli (miedzyczasie były jeszcze 2 gorące posiłki: barszcz czerowy z ręcznie robionymi uszkami z mięsem, a potem filet z frytkami i surówką), na środek sali wbiegł mój teściu z wujkiem. W mgnieniu oka goście zostali podzieleni na dwie grupy - część męską i damską. Nie mam pojęcia, skąd w rękach gości wziął się przygotowany wcześńiej tekst piosenki, która miała być odśpiewana :>
Orkiestra ucichła i zabrzmiały już tylko dwie gitary. Do akompaniamentu zaraz dołaczyły piękne alty i basy i wszystkie pochodne głosów damskich i męskich. Wszyscy goście odśpiewali piosenkę ze zmienionymi słowami - naszymi imionami do melodii
Na wiosnę kwiatki rosną i kwitnie miesiąc maj, a zamiast "W siną dal" było tylko "
Im 100 lat".
Moim zdaniem wyszło świetnie!!!! /mimo, że część osób śpiewała oryginalny tekst

/

A potem wspólnie zaśpiewaliśmy kilka biesiadnych piosenek. Idealnie pasowało to do klimatu wesela, bo w końcu było w mojej miejscowości Bystrej ("hej Bystra woda"), "Hej z góry z góry" pasowało nawet jeszcze bardziej :> My z *W* staliśmy w środku i śpiewalismy ze wszystkimi



Po tych zabawach orkiestra znowu zaczęła grać. Niestety pierwsi goście zaczęli wychodzić, bo mieli zaplanowany wspólny wyjazd autobusem o 2.00. Własciwie to bardzo bardzo mało osób z naszych rodzin zostało na noclegi. Z mojej rodzinki połowa niedaleko mieszkała i wracała do swoich domów, więc tylko drugą połowę nocowaliśmy. Z rodzinki *W* jedynie kilka osób nie odmówiła noclegu. Prawie wszyscy woleli wracać nocą do swoich miejscowości, aby pod koniec weekendu nie stać w korkach w ciągu dnia.
Na szczęście nasi znajomi wytrwali

bawili się najdłużej i bardzo im za to dziękuję!
Ok 3 w nocy było ostatnie gorące danie - befstrogonow. Ale chyba mało kto mógł jeszcze coś zjeść... bo następnego dnia w niedzielę cały wieczór objadaliśmy się nim ze wszystkimi sąsiadami już przed naszym domem (to takie poproawiny można by powiedzieć...).
Mieliśmy równiez księgę gości i teraz pozostały nam bardzo miłe wspomnienia

Goscie podpisywali się rowniez na naszym zdjęciu - kolażu, który dalismy rodzicom w ramach prezentu za wesele.
Chciałbym jeszcze raz podziękować naszym rodzicom, wszystkim goościom, a także zespołowi, fotografowi, kamerzyście, księżom i wszystkim, którzy przyczynili się w jakikolwiek sposób do tego, by nasza uroczystość i wesele ta pieknie przebiegły.
Nigdy by do tego nie doszło, gdyby nie pomoc Was - na forum!!! Z całego serca Wam dziękuję!
