ok 13 przyjechał Fotograf z Kamerzystą, i już mam profesjonalne zdjęcia

Wczesniej mialam troche czasu. Wszyłam więc woreczek z chlebkiem i kostką cukru w halkę... Zjedlismy też obiad.. witaliśmy się z gośćmi, a *W* pomagał tacie i kuzynce pompowac balony


siostra zaczęła mnie malować ok 13.00. *W* nie wchodził do mojego pokoju przez cały dzien, bo wisiała tam suknia. Ale wytrwale na mnie czekał


Wybrałam szary kolor na makijaż, z odrobiną różu

*W* poszedł się ubierać do domku mojego wujka naprzeciwko.

Mnie pomogła ubrać mama i siostra (było ok 14.00)

Nasze obrączki czekały na poduszeczce, którą do ołtarza miała prowadzić młodsza siostra *W*:

Siwadkowa ubrała mi welon (podobno jest zwyczaj, ze ma to zrobic panna):

Przed 15.00 przyszedł do mnie *W* z rodzicami, pierwszy raz zobaczył mnie w sukni

i wręczył mi bukiecik, zamówiony w Krakowie i przywieziony przez moich Teściów przed ślubem. A ja mu przypięłam butonierkę


Po błogosławieństwie wyszliśmy przed domek, gdzie czekało na nas już dużo gości

i nasz samochodzik. Serduszko - ozdobe tez przygotowala pani z Krakowa z kwiaciarni Irys (tak jak moj bukiet, ktory byl najwspanialszy na swiecie! - mam go do tej pory zasuszonego. Szczegolnie podobaly mi sie kryształki w nim zatopione i zwisajace na druciku pączki).

Do Kosciola wiózł nas wujek *W*. Było troche zamieszania z tym, gdzie sie zatrzymac

i czy mozna podjechac pod sam kosciol. Ale okazalo sie, ze nie ma z tym problemu

Przed wejsciem czekal na nas moj wujek - Ksiądz, ktory mial nam udzielac slubu przy asyście 4 innych księzy.

Bylismy umowieni, ze do Kosciola najpierw wejdzie *W* z Mamą, potem tesciu, moja mama, swiadkowie, wszyscy goscie, a na samym koncu moja szwagierka z obrączkami i Tata prowadzacy mnie przez srodek

Na samiutkim koncu szedl moj wujek - ksiadz
Szlismy jednak bardzo bardzo wolno. Z chóru kwartet grał nam Kanon Pachelbela i wszyscy zwrocili na nas twarze, gdy tata mnie prowadzil. *W* na mnie czekał cierpliwie. Wtedy też bardzo się wzruszyłam, mam nawet zdjęcie jak prawie się nie rozpłakałam... jednak wizja całej mszy przede mna uspokoiła mnie
/Drugi moment zwruszenia miałam przed podpisaniem dokuemntów po ślubie na ołtarzu../
*W* mnie odebrał od taty

juz na zawsze

Bardzo szybko przyszła kolej na moje czytanie. W czasie, gdzy byłam na ambonie, płateczki róż do naszego obsypania czekały sobie z tyłu kosciola:

Czytanie z Pieśni nad Pieśniami
Cicho! Ukochany mój!
Oto on! Oto nadchodzi!
Biegnie przez góry,
skacze po pagórkach.
Oto stoi za naszym murem,
patrzy przez okno,
zagląda przez kraty.
Miły mój odzywa się
i mówi do mnie:
«Powstań, przyjaciółko ma,
piękna ma, i pójdź!
Bo oto minęła już zima,
deszcz ustał i przeszedł.
Na ziemi widać już kwiaty,
nadszedł czas przycinania winnic,
i głos synogarlicy już słychać w naszej krainie.
Drzewo figowe wydało zawiązki owoców
i winne krzewy kwitnące już pachną.
Powstań, przyjaciółko ma,
piękna ma, i pójdź!
Gołąbko ma, ukryta w zagłębieniach skały,
w szczelinach przepaści,
ukaż mi swą twarz,
daj mi usłyszeć swój głos!
Bo słodki jest głos twój
i twarz pełna wdzięku».
Mój miły jest mój, a ja jestem jego.
Połóż mię jak pieczęć na twoim sercu,
jak pieczęć na twoim ramieniu,
bo jak śmierć potężna jest miłość,
a zazdrość jej nieprzejednana jak Otchłań,
żar jej to żar ognia,
płomień Pański.
Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości,
nie zatopią jej rzeki.