Dziewczyny co do diety to ja jem już wszystko prawie, tak jak przed ciążą, tyle, że nie jem tego czego do tej pory i tak nie jadałam czyli wieprzowiny, smażonego, tłustego, pizz, kebabów itp rzeczy...ach no i grzybów, orzechów i czekolady (tej ostatniej jedynie niewielkie ilości)...ograniczam nabiał - zdecydowanie mniej go jem, ale jem.
Tak, że nie odbieram już mojej diety jako diety...chociaż pewnie i tak gdybym napisała to co jem w ogóle to dla wielu z Was byłaby to dieta eliminacyjna....
Dzisiejsze jedzenie zupki już nie było pasmem sukcesów, ale tato chyba nie wstrzelił sie w godzinę, bo zaczął Małą karmić w porze kiedy ona myślała o drzemce, z resztą później zasnęła...jutro sama zobacze jak tam jarzynowa wchodzi...
Dzisiaj pożegnałam śpiącą córę rano o godzinie ósmej i przywitałam ponownie 30 minut przed północą.... również już śpiącą, dostała buziaka w czółko i policzek...
Ponad 12 godzin jej nie widziłam i nie sfiksowałam....nie płakałam, nie miałam doła...nic a nic...
Pomyślałam o niej może ze trzy- cztery razy podczas całego dnia - fakt, że był szczelnie wypełniony. Wiedziałam, że jest pod najlepszą bo ojcowską opieką...
Czytam o rozterkach PumoRi...a ja nie mam nawet ułamka tych uczuć co ona...
Z resztą Ewa również nie ubolewała...była promienna, zadowolona i szczęśliwa...