Dziewczyny,jestem w takim stanie,że nie wiem czy potrafię cokolwiek sensownego napisać.
Tak,mąz ma ugotowane,pospzratane,podstawione pod nos.Zawsze tak było.
Kurcze dziewczyny,żebyście wiedziały ile przykrych słów od niego usłyszałam...oki rozumiem,może i źle się zachowałam się wobec jego mamy,ale czy to powód by mnie tak traktować?Idź stąd,zamknij się,kogo to obchodzi,że ci smutno,boje się zostawic z Tobą dziecko bo jesteś chora i powinnas się leczyć.To mnie najbardziej zabolało...
Tak,jestem głupia bo nawet go wczoraj przeprsiłam,że sie tak w stosunku do jego mamy zachowałam...nie wiem,co robić,gdzie iść....
Powiedział,że świąt nie będzie i że on pójdzie sam z Matim a ja jak chce moge sobie iść gdziekolwiek...a ja nie mam dokąd...nie jem od 3 dni..nie śpię.....
Wczoraj zadzwoniłam do teściowej ija przeprosiłam.Wyjasniłam dlaczego tak się zachowałam i prosiłam ją by dzwoniła wcześniej do nas jak chce przyjśc bo nie zawszemi passuje.I co ona na to?"Ok,zrozumiałam,już nigdy do Was nie przyjdę...załamka
Dziewczyny,nie umiem się postawić....mam tylko męża i dziecko i nie wiem,co bym bez nich zrobiła....
Najbardziej jest mi smutno,że nie mam jego wsparcia....że nie potrafi i nie umie rozwiązać problemu inaczej niż łapiąc focha i twierdząc,że to już koniec...
nie wiem,co mam robić,nie wiem...prosiłam go by się nie gniewał...