Obiecałam kontynuację historii, więc oto jej dalszy ciąg:-)
Zakochaliśmy się w sobie po uszy, ale nasz związek od początku pełen był osobliwości, kontrowersji i dziwnych uczuć, które nie zawsze łatwe były do zinterpretowania. On miał 19 lat, ja 25. On dopiero wkraczał w życie, dalszą edukację i poszukiwanie swojego miejsca, ja zaś skończyłam studia, miałam za sobą dość długi związek (ok. 8 lat) i w końcu poczułam wolność, wiedziałam już czego chcę od życia. To było fascynujące mieć przewagę nad młodszym od siebie, pokazywać drogę do wielu nowych przeżyć, ale z drugiej strony łatwo skrzywdzić. Trzymałam w rękach czyjeś bardzo delikatne uczucia, jeszcze takie czyste i prostolinijne, ja natomiast dość twardo stąpałam po ziemi. Były to 4 lata pełne namiętności, szaleństwa, romantyzmu ale i toksyczne jak trujący bluszcz. Trudno to wszystko opisać, tym bardziej, że o wielu dniach chcemy oboje zapomnieć. Dość długo trzymaliśmy nasz związek w sekrecie ze względu na różnicę wieku. Kiedy przestaliśmy się kryć, zaczęło się piekło. Moi rodzice próbowali wybić mi z głowy tego „małolata”, natomiast jego rodzice tą „starą babę” jemu. Moi bali się, że zmarnuję sobie życie na nic nie znaczący przelotny związek, a jego rodzice byli przerażeni, że starsza od niego kobieta zabierze im ich małego synka i zrobi z niego faceta, który zmarnuje sobie najpiękniejsze lata młodości. Nie chcę pisać o tych wszystkich przykrych dla nas rzeczach, bo jest to zbyt intymna sprawa.
Pod koniec ostatniego roku byłam wykończona psychicznie a on pogubił się na tyle, że nie wiedział co się dla niego liczy i czego chce od naszego związku. Rozstaliśmy się. Właściwie to ja powiedziałam dosyć. Gdybym tego nie zrobiła, byłabym ruiną człowieka. Mieliśmy się już nigdy nie zejść. Każde z nas podjęło próbę ułożenia sobie życia na nowo, bez siebie.
Jak widać, chyba nie ma na nas żadnej siły, bo po 10 miesiącach postanowiliśmy jeszcze raz spróbować. I tak oto po kolejnych 4 latach zupełnie nowego, odmiennego związku postanowiliśmy zakończyć pewien etap i rozpocząć nowy jako małżeństwo :D
Resztę jeszcze dopowiem, no chyba, że przynudzam i nie chcecie już czytać ;-)
Na dowód tego, że wszystko u nas w porządku załączam fotosik z minionego weekendu::D
(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/PICT0058.jpg)
Pozdrawiam wszystkie forumki, a szczególnie te, które zechciały tu zajrzeć:D
Ania P. bardzo Ci dziękuję za Twoją sugestię o welonie.
No i właśnie tu widać jak nieocenione są nasze kochane Forumki , dziękuję bardzo :przytul: Na pewno zmienię welon na taki bez lamówki i żeby miał delikatne kryształki gdzieniegdzie, żeby współgrały z sukienką.
Dzisiaj byliśmy na mszy po polsku w tutejszym kościele, żeby zobaczyć co to za polski ksiądz tu urzęduje. Umówiliśmy się a przyszłą sobotę. No i jak zwykle, jak to ksiądz zaczął marudzić, że to strasznie mało czasu na nauki. Mało?????? Ponad 3 miesiące to mało???Ech, coś czuję, że trzeba będzie mocno zagryzać zęby, żeby czegoś nie palnąć.
A wczoraj kupiliśmy już biżuterię, naszyjnik, bransoletkę i kolczyki. Naszyjnik i bransoletka wyglądają prawie tak samo, a kolczyki będą króciutkie, same te kwiatki z naszyjnika, żeby nie przeładować i nie wyglądać jak choinka, zwłaszcza że jeszcze diadem ma być.
(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Image037.jpg)
:brawo_2: [shadow=darkred][glow=orange]NASZ ŚLUB JUŻ ZA 111 dni !!![/color]
[/shadow][/glow][/size] :skacza:
No nie olewaj nas kobieto.
Stanowczo protestuje. Nie zamykaj wąteczka
29 29 29 29...................!!!!!!!!!!
Juz dwojeczka przed odliczankiem :brawo_2: Ale ten czas leci. Ostatnio wzielam sie za spisywanie, co musimy zrobic po przyjezdzie zeby o niczym nie zapomniec. Przede wszystkim garniak dla Matiego no i caly rynsztunek. Musze zaraz zadzwonic do salonu i przypomniec sie z welonem i butami. Diadem w drodze z Hong Kongu :grin: Koniecznie odezwac sie do mojego kolegi dentysty coby mi wybielil zabki no i zaprosic do kosciolka na slub :mrgreen:
Poza tym na glowie mamy jeszcze przed wyjazdem zakup niezbednych mebli do mieszkanka, bo siostra Mata z mezem sie przeprowadza do swojego mieszkania i zabiera swoje rzeczy, a zaraz po slubie przyjezdzamy do Szkocji z moimi rodzicami wiec chcialabym aby wszystko juz bylo gotowe na nasz przyjazd. Szkoda tylko ze czekali z ta decyzja az do ostatniego miesiaca. Ale nie bede sie rozpisywac na ten temat bo to bardziej skomplikowana sprawa. W kazdym razie pojdzie jakies 500 funtow. Chcemy tez kupic aparat fotograficzny przed wyjazdem do Polski, to jakies kolejne 200. Chcemy miec juz swoj aparacik na weselu.
Metus, Siva -----> a Wy jak sie czujecie 29 dni przed? ;D