Wieczór panieński był dla mnie prawie kompletnym zaskoczeniem. Jedyną rzeczą, o której wiedziałam, to że mam być w restauracji Bella Italia o godzinie 19.00. Wyszykowałam się szybciutko, bo o 18.00 skończyłam pracę, więc miałam mało czasu, zaraz przyszły jeszcze 3 kumpele i razem z siostrą Mateusza pojechałyśmy pod restaurację. Wchodzimy, a tam już dziewczyny czekały, stół przystrojony balonikami, na stołach różne gadżety, zaraz Joasia z Dominiką mnie dorwały i zaczęły przystrajać jak choinkę

Ubrały mi aureolkę, różową szarfę z napisem „Bride to be” oraz różowe boa z piór i kieliszek z różowymi koralikami na „shoty” czyli nasze „pięćdziesiątki”.

Na stole leżało mnóstwo baloników, więc dziewczyny wzięły się ochoczo do dmuchania. Każda dostała też króliczkowe uszy.








Było mnóstwo śmiechu, wszyscy na nas patrzyli w lokalu, uśmiechali się i życzyli dobrej zabawy. Vanessa, kelnerka, która obsługiwała nasz stół była po prostu niesamowita, cały czas dbała żeby niczego nam nie brakowało, żeby wszystkie zamówione pizze były podane w tym samym momencie i sama chyba też się dobrze bawiła, bo siedziała często z nami i gadała.
Piliśmy winko, zjedliśmy pizzę a potem był konkurs na znajomość mojego przyszłego męża. Najpierw Vanessa zapytała czy wolę wódę czy sambuca (likier anyżowy). Wybrałam likier, bo wódki nie znoszę, a likierek anyżowy bardzo, zwłaszcza do spokojnego popijania w dobrym towarzystwie. Jednak nie przypuszczałam, że będę musiała wychylać całe kielonki likierku za jednym razem. Walczyłam jak lwica z tymi pytaniami, ale 4 nie zgadłam i musiałam pić shota.


Nie pamiętałam między innymi daty urodzin mojej przyszłej teściowej, upsss,
gdzie Mati chciałby się kochać (na stole kuchennym,

), no i zmylił mnie z wymarzonym miejscem na miesiąc miodowy, bo zawsze rozmawialiśmy o Nowej Zelandii albo Chorwacji, a on mi tu wymyślił jakąś rajską wyspę

No i na pozostałe dwa pytania odpowiedziałam połowicznie, więc piłam pół kieliszka. Po tych czterech głębszych już mi było dobrze i gorąco. Potem nadszedł deser, który miałam zjeść samą buzią bez używania rąk.

Potem dostałam prezenty, które natychmiast włożyłam wszystkie na siebie, bieliznę, majtki z jadalnych koralików i groziłam wałkiem dziewczynom, które tak mnie urządziły, że zaczęło mi się w głowie mącić



Najlepszą zabawą na koniec były baloniki z helem

Myślałam, że się posikam ze śmiechu

Potem poszłyśmy do klubu Foundry i szalałyśmy na parkiecie. Pamiętam, że strasznie mi było gorąco (pewnie po tym likierze) i pić mi się chciało. Poprosiłam kogoś żeby mi przyniósł wody i wylałam całą szklankę na siebie i tańczyłam dalej. Już miałam trochę w czubie i miałam naprawdę świetny humor. Bawiłyśmy się świetnie, potem dołączyli do nas inni znajomi, którzy akurat przyszli się tam pobawić, a Joasia zadzwoniła po mojego przyszłego mężusia.

I to był naprawdę świetny pomysł. Zmieniliśmy lokal na Cactus Jacks i tam Mati się kompletnie wyluzował i tańczył topless w moim różowym boa z piór

Było naprawdę zabawnie i super, uwielbiam się z nim bawić bo zawsze wymyślimy coś głupiego z czego wszyscy mają pozytywny ubaw. Wróciliśmy do domku około 2 w nocy i w podobnym stanie położyliśmy się spać. I powiem Wam, że to mi się bardzo podobało, bo nikomu nie było przykro, że ktoś przyszedł pijany i chucha alkoholem na drugą osobę

Oczywiście męczyłam się pół nocy jak zawsze kiedy wypiję więcej niż 3 kieliszki czegoś mocniejszego, ale około 14.00 mi przeszło i nawet mogłam wstać i się wykąpać. Jak się zebraliśmy to poszliśmy sobie na długi powolny spacerek po parku.
A tak wyglądałam na kacu. Powiem szczerze, że chyba lepiej wyglądam na kacu niż jak się wyszykowałam na imprezę




