My narazie nie myslimy o powrocie, staramy sie cos wykombinowac, ulokowac w Polsce jakos ta kase co tu zarobimy (do tej pory nie bylismy zbyt oszczedni), zeby miec pozniej po co wracac.
Nie zmienia to faktu, ze baaardzo tesknimy.
Najbardziej mi zal tego czasu co ucieka, mam na mysli to, ze mnostwo zdarzen mnie ominelo, np. smierc bliskich osob, narodziny dzieciakow. Jak jezdzimy do domu to widze jak moi rodzice sie postarzeli i az mi lzy do oczu sie cisna, ze tak dlugo ich nie widzialam.
Kryzys jest wszedzie, ale chyba lepiej jest go przeczekac tutaj niz w Szczecinie. Czesc naszych znajomych wrocila, a czesc zostala. Ja mam takie szczescie, ze mieszkam z mezem (oczywiscie

) z bratem i jego dziewczyna i z siostrzenica. Fajnie jest.
Tydzien temu moja znajoma urodzila slicznego chlopca (przenosila go 2 tygonie). Zgadnijcie ile wazyl.....4,775 kg

duuzo nie

Tak sobie teraz mysle, ze wszystkie moje kolezanki przenosily tutaj dzieci. Zbieg okolicznosci....
