Ilona-moje 2 koleżanki, bliskie bardzo, mają dzieci w dokładnie takim wieku, w jakim byłoby moje bobo... Patrzenie na ich ciążę, potem małe oseski na początku było mega trudne. Nawet nie chciałam się z nimi spotykać, a jak już się spotykałam to nie mogłam patrzeć na te dzieciaczki,a po powrocie do domu zamykałam się w łazience, szłam po prysznic i wyłam...A wszystko po to, żeby nikt się nie dowiedział, że tak silnie przechodzę ten okres... Teraz już jest łatwiej. Z czasem wszystko przychodzi prościej...
Tylko wspomnienia jakoś nie bledną... Dziwne, bo np zamglone są u mnie wspomnienia, jakie mam o byłym chłopaku czy z jakiś tam wakacji sprzed paru lat. Ale jakoś mam wrażenie, że wspomnienia o ciąży i emocje z tym związane nie zblakną u mnie nigdy... Też tak czujecie?
lady yes, dzięki

ale ja siebie nie postrzegam jako mądrą tylko raczej jako mocno doświadczoną przez los... Rzekłabym że w tym względzie wszystkie jesteśmy mądre- potrafimy żyć po stracie, a to wg mnie sukces

KAHA, ja tam smutna z natury nie jestem. Smutne jest tylko to co przeszłam

Ale skoro większość znajomych, którzy nie wiedzą o moich przejściach sprzed roku nie zauważyła zmiany większej w moim zachowaniu to wnioskuję, że dalej widać tylko radosną stronę mojej osoby

Wysyłam Wam wszystkim ciepłe promyczki słońca w ten pochmurny-deszczowy-depresyjny dzień

,
Ola