Autor Wątek: Poronienie - i co dalej ?  (Przeczytany 106331 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Ilona1985

  • entuzjasta
  • ******
  • Wiadomości: 696
  • Płeć: Kobieta
Odp: Poronienie - i co dalej ?
« Odpowiedź #180 dnia: 29 Listopada 2008, 16:07 »
Oby Dziubasek!!!!
hheheh wkoncu to tylko 6 miesiecy!!!!!

Offline toscansun

  • maniak
  • ********
  • Wiadomości: 1697
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 31.05.2008
Odp: Poronienie - i co dalej ?
« Odpowiedź #181 dnia: 29 Listopada 2008, 19:37 »
Toscensun... nie będzie... to wiem z własnego doświadczenia... strach jest okropny i towarzyszy ciągle... U mnie delikatnie się zmniejszył ok po 28tc, gdy wyczytałam, że nasze dziecko, nawet jakby się urodziło, ma sporą szansę na przeżycie...rodzina gromi mnie za takie "newsy" ale tylko takie stwierdzenia są w stanie mnie uspokoić.

Dziubasku też tak myślę i się tego boję, bo przecież nasz stan psychiczny w czasie ciąży ma duży wpływ na rozwój dzidziusia...a pewnie cały czas się bedę denerwowała i myślała o najgorszym...
Tak wogóle to cieszę się, że Tobie się udało i wierzę, że z Twoim dzieciątkiem wszystko będzie dobrze:) Pozdrawiam ciepło:)
Hania 24.11.2009 r.    Klara 26.04.2011 r.    Gabrysia 25.02.2014 r.

Offline toscansun

  • maniak
  • ********
  • Wiadomości: 1697
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 31.05.2008
Odp: Poronienie - i co dalej ?
« Odpowiedź #182 dnia: 29 Listopada 2008, 19:59 »
Ela dziekuje za cieple slowa.....mam nadzieje,ze powrot do pracy nie bedzie taki straszny....najgorsze,ze 90 procent to same baby a to najgorsze:-(
Jeszcze byla dziewczyna w tym samym tygodniu co ja..jak ja zobacze to na bank sie porycze gdzies....

Ilonko domyślam się jak Ci ciężko wróćić do pracy, ja mam już to za sobą, w zeszły poniedziałek wróciłam do pracy... powiem Ci, że to zależy od osób, z którymi pracujesz... niektóre moje koleżanki o nic nie pytały (i to chyba było lepsze), niż pytanie "na kiedy masz termin?" (nie wszyscy wiedzieli, że poroniłam)... niestety, ale trzeba mieć niesamowite wyczucie w takiej sytuacji...
moja kierowniczka też ma podobne problemy, podeszła do mnie i delikatnie spytała "jak tam", gdy jej powiedziałam, to tylko mocno mnie przytuliła i powiedziała, że jak będę miała potrzebę, to ona JEST i mogę z nią porozmawiać... strasznie mnie to rozczuliło, tym bardziej, że nie byłyśmy w jakiejś zażyłości...
Natomiast moja druga współpracowniczka jest w zaawansowanej ciąży i nie mogę na nią patrzeć, nie chciała mieć dziecka, boi się o swoją posadę... Rozrywa mi serce, gdy o niej myślę.


Toscansun bardzo mi przykro z Twojej straty rowniez..:-((( ale bedzie dobrze...zobaczysz..nie moezesz tracic nadzieji.....
Ja bede walczyc..tylko poczekam do slubu bo chce po bozemu jak to sie mowi...bede sie bala..oczywiscie...ale zobaczcie ja jeste w Irlandii a tutaj opieka jest taka w szpitalu dla kobiet w ciazy,ze sama moge sobie taka zorganizowac w domu.Tutaj nie podtrzymuje sie zagrozonych ciaz...preferuja bardziej naturalne metody....
i bedzie mi ciezko......ale bede robic wszystko w mojej mocy aby tym razem wszystko bylo dobrze jak n ie to pakuje walizki i lece do Polski...
Tylko Toscani zrob sobie jakies badania aby byc pewna ,ze jestes zdrowa....
Ja zrobie badania z pewnoscia!!!!

Wiesz, ja cały czas mam nadzieję, że będę mogła doświadczyć tego CUDU. Myślę, że przerwa po stracie jest wskazana, chociaż nie wiem ile tak naprawdę z punktu widzenia medycznego powinno się odczekać. Jak Wam lekarze mówili?
Mi mój nic nie powiedział, mam dopiero przyjść na kontrolę w przyszłym tygodniu, jak będę miała wynik hist-pat. Czytałam, że najlepiej odczekać 2-3 miesiące, zanim zacznie się starania...gdzie indziej pisali, że już po pierwszej @ , natomiast moja ciocia pielęgniarka mówi, że mam rok odczekać...już sama nie wiem...
Jeżeli chodzi o badania, to lekarz mi powiedział, że po pierwszym poronieniu (jeżli hist-pat nic nie wyjaśni), to nie robi się żadnych badań!!! dopiero po 2-3 razie!!!! JEdynie co, to jeszcze w ciąży zrobiłam badanie na przeciwciała (toxo, różyczka, cytomegalia i były OK)
Czy tak musi być? Jakie badania zazwyczaj się wykonuje? Może sama na własną rękę je zrobie?
A Ty Ilonko zamierzasz się na co badać?

Miłego wieczorku dla Was:)
Hania 24.11.2009 r.    Klara 26.04.2011 r.    Gabrysia 25.02.2014 r.

Offline Ilona1985

  • entuzjasta
  • ******
  • Wiadomości: 696
  • Płeć: Kobieta
Odp: Poronienie - i co dalej ?
« Odpowiedź #183 dnia: 29 Listopada 2008, 22:51 »
Po 1 poronieniu ja bede robila takie badania:
chylamedia
rozyczka
mycoplazama
ureoplazma
Tsh hormony
cytomegalia
toxoplazmoza
mocz morfologia
a jesli nie to slyszalam o tescie ,ktory sie nazywa Urogin,kosztuje 400 zl i za jednym badaniem wasz kilka wynikow.Najlepeij wpisz w google urogin tam wszystko jest napisane.
Co do tego czy robic badania...jak najbardziej TAK
nie przejmowac sie co lekarz mowi....ze za 2 ,3 poronienien badania robic...glupota!!!
Po co ryzykowac???? przezywac ten ogromny bol!!!!
Wg mnie najlepiej odczekac 6 miesiecy!!!
Azeby macica sie zregenerowala.......
ale to jest tylko moje zdanie ja nie jestem doktorem....
jesli chcesz wysle ci na priv strone forum gdzie dziewczyny naprawde znaja sie na tym..wrecz so specjalistkami...i ci doradza lepiej....

Pozdrwiam!!!

Offline toscansun

  • maniak
  • ********
  • Wiadomości: 1697
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 31.05.2008
Odp: Poronienie - i co dalej ?
« Odpowiedź #184 dnia: 29 Listopada 2008, 23:02 »
Dziękuję Ilonko za wszystkie wskazówki, a za linka będę wdzięczna. Szukałam też w swoim zakresie, ale z tego co mi lekarz powiedział, to zrozumiałam, że nie ma potrzeby by się zamartwiać... Tylko, że ja nie chciałabym przeżywać tego od nowa... i jeżeli coś jest nie tak, chciałabym już teraz wiedzieć, by się leczyć...
Znalazłam ten urogin w necie i przychodnie nawet na mojej ulicy, gdzie można zrobić to badanie... tylko nie wiem, czy testy, które obejmuje to badanie w moim przypadku są konieczne... bo w trakcie ciąży, raczej wszystkie badania ze strony mojego organizmu były ok(przeciwciała, morfologia, cytologia). Nie bolało mnie nic, nie plamiłam... tylko serduszko dziecku przestało bić... Więc sama nie wiem, czy są jakieś inne badania, które coś mogą wyjaśnić?
Hania 24.11.2009 r.    Klara 26.04.2011 r.    Gabrysia 25.02.2014 r.

Offline Ilona1985

  • entuzjasta
  • ******
  • Wiadomości: 696
  • Płeć: Kobieta
Odp: Poronienie - i co dalej ?
« Odpowiedź #185 dnia: 30 Listopada 2008, 02:00 »
skoro tak to ja Ci juz nie pomoge bo nie wiem jak to jest....ale widze,ze czesc badan masz juz za soba..to moze moglabys probowac po minimalnym czasie czyli 2 miesiace....
ja tak mysle..
powodzonka i pozdrawiam!!!!!

Offline KAHA

  • Przyjaciele
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 5295
  • Płeć: Kobieta
  • Denique non omnes eadem mirantur amantque
  • data ślubu: 11.09.1999
Odp: Poronienie - i co dalej ?
« Odpowiedź #186 dnia: 30 Listopada 2008, 06:06 »
Wiem, że po 2 poronieniu każdej kobiecie nalezy się pełna gama badań. Bo to  już jest chyba "poronienie nawykowe". I chyba najlepiej to iść na parę dni do szpitala - wówczas przebadają na wszystkie strony. Moja Klientka straciła fasolkę w 8tc i gin powiedziała, że mogą się starać zaraz po pierwszej @. Ale u niej badanie dzidzi nic nie wykazało, żadnych nieprawidłowości. A co do tych nieszczęsnych plamień - ja jestem przykładem, że nawet ogromne plamienie i wielki krwiak nie muszą kończyć ciąży w  przykry sposób. I na tym forum jest jeszcze kilka dziewczyn, które trafiły z plamieniami, wręcz krwotokami do szpitala w 6-8tc i dzisiaj mają maluszki. Więc głowa do góry kochane. A wogóle muszę poszperać w necie, bo kobiecie po poronieniu należy się część urlopu macierzyńskiego i według mnie należy z tego skorzystać, bo te pierwsze dni po stracie nie należą do przyjemnych i powróc do pracy może być baaardzo traumatyczny, szczególnie, że ludzie nie umieją o TYM mówić i pocieszają mamy Aniołków w bardzo głupi sposób. Dziewczyny, piszcie tutaj o swoich badaniach i ich wynikach no i jak interpretują je wasi lekarze. Buziole niedzielne dla wszystkich :-*

Offline dziubasek

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 17066
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: .:25.08.2006:.
Odp: Poronienie - i co dalej ?
« Odpowiedź #187 dnia: 30 Listopada 2008, 10:10 »
Po naszej stracie byłam nastawiona bardzo wojowniczo... oburzałam się na wiesć od lekarzy, że przczyna ciąży pozamacicznej nie jest znana i żadnymi badaniami nie będziemy jej szukać, bo nie ma takiej konieczności... po drugiej pomyślimy ::) tylko same wiecie, że już sama myśl o powtórce była na tyle przerażająca, że wszystkiego się odechciewało... z  czasem jednak wyluzowałam i zaczęłam sobie wmawiać, że limit nieszczęć w tej materii wyczerpaliśmy i teraz musi się udać. troszkę zagłuszyło strach...

Także żadnych badań nie miałam... jedynie zwykłe ginekologiczne, usg...

Po zabiegu kazano nam odczekać 3-4 miesiące. Przeznaczyłam ten czas na naukę naturalnych metod planowania rodziny, obserwację własnych cykli, pomiary temperatury i tak "uzbrojona" ruszylam do walki o dziecko. Udało się za drugim podejściem i 20 maja na sikańcu zobaczyłam 2 krechy- tymrazem zaciążyłam (odpukać) szczęśliwie, ale strach pozostał. Tak jak pisałam wcześniej powolutku się zmniejsza... ale psychika to coś co mi w ciąży najbardziej przeszkadzało. Starałam się o tym nie mówić, nie zadręczać swoimi myślami bliskich, bo wiem, że tego nie potrzebowali i za każdym razem "obrywało" mi się za czarne scenariusze. no ale same wiecie- nikt tego do końca nie zrozumie, jeśli sam nie przeżył...

Dzisiaj mam ciężki dzień bo dokładnie rok temu trafilam do szpitala. 30 listopad... ehhh muszę zacisnąc zęby, i postarać się o tym nie myśleć. Myślałam, że mając nowe życie pod sercem będzie łatwiej to wszystko przyjąć....może i jest łatwiej, ale kurcze strata pozostawia pustkę w sercu na całe życie. Jeszcze nie dawno myślałam, ze tak nie jest... ale im więcej czasu mija, tym większą mam tego świadomość.

Wczoraj też troche podumalam nad tym, kto "bardziej" cierpi po stracie ciąży, dziecka...i wiecie do jakich wniosków doszłam. Ból jest taki sam czy ciąża ma 7 tygodni czy 28... różnimy się tylko w sposobie radzenia sobie z nim. Ja jestem pod tym względem bardzo słaba, stąd pewnie moje ciągłe rozpamiętywanie  ::)

Offline alex

  • entuzjasta
  • ******
  • Wiadomości: 749
  • Płeć: Kobieta
  • Aniołek październik 2008
  • data ślubu: 3 WRZESIEŃ '05
Odp: Poronienie - i co dalej ?
« Odpowiedź #188 dnia: 30 Listopada 2008, 10:23 »
dziubasku każda z nas jest po takim zajściu słabsza........



Offline Ilona1985

  • entuzjasta
  • ******
  • Wiadomości: 696
  • Płeć: Kobieta
Odp: Poronienie - i co dalej ?
« Odpowiedź #189 dnia: 30 Listopada 2008, 10:56 »
o tak...wiecie co zadaje mi teraz najwiecej bolu,,,patrzenie sie na ciuchy,ktore sobie kupilam bedac w ciazy.....miejsca w ktorych bywalam bedac w ciazy..ale najwiecej bolu sprawi mi przekroczenie drzwi w mojej pracy,matko ja nie wiem jak ja tam wejde....tyle chwil sie wiaze z moja ciaza tam..powiedzialm 1 raz kolezance.....troche poplakam co to bedzie..????
wieczny glod..i zakaski na biurku...o jejku....ja nie chche tam wracac....:(
nie wiecie ile w Polsce nalezy sie urlopu po porodzie przedwczesnym w 23 tygodniu???

Offline liliann

  • Global Moderator
  • Chuck Norris
  • *****
  • Wiadomości: 37559
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 30 września 2006
Odp: Poronienie - i co dalej ?
« Odpowiedź #190 dnia: 30 Listopada 2008, 11:07 »
ZUS a strata dziecka
Polskie przepisy prawne w zakresie poronienie są niestety dalekie od ideału. Traktują to tragiczne zdarzenie jak chorobę, chwilową niedyspozycję i dlatego nie przewidują dla kobiet po poronieniu żadnych świadczeń prócz zwykłego zwolnienia L 4 wystawionego przez lekarza. W związku z tym, że jest to zwykłe zwolnienie musimy spodziewać się od pracodawcy wypłaty 80% naszej pensji.

ZUS nie różnicuje czasu w którym nastąpiło poronienie (wg dokumentacji medycznej poronienie ma miejsce do 22 tygodnia ciąży), dla tej instytucji podstawą do przyznania świadczeń jest akt urodzenia dziecka martwego lub akt zgonu. Wiadomo z praktyki, że żaden szpital nie wystawi aktu zgonu dziecku poronionemu w pierwszym trymestrze,



jeszcze poszukam...

« Ostatnia zmiana: 30 Listopada 2008, 11:11 wysłana przez liliann »
"Ludzie, którzy stawiają sobie mierne cele życiowe, zazwyczaj osiągają to co zamierzali: nie dążą do niczego i niczego nie zdobywają. ”
— Richard M. Devos

Offline ooppoonnkkaa

  • Traktuj ludzi tak jak byś sam chciał być traktowany...
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6769
  • Płeć: Kobieta
  • Jeszcze 3 lata :)
  • data ślubu: 29.07.2006
Odp: Poronienie - i co dalej ?
« Odpowiedź #191 dnia: 30 Listopada 2008, 11:29 »
Dziewczyny a ja wam się dziwię. Bo ja poprostu myślę racjonalnie a nie emocjami jak mnie oceniacie. Ja powiedziałam, że ja wiem że matka której zmarło dziecko dwu letnie czy półroczne dziecko. Bo jest tysiąc razy więcej wspomnień. A dziubasku to nie jest kwestia że one bardziej kochają swoje dzieci ale mają znimi więcej wspólnego, więcej wspomnień i przeżyć. Jeśli nie rozumiesz co ja piszę to bardzo mnie to dziwi. Bo nie wskazuje to na mnie, że ja myślę tylko o swoim ale ty. Poza tym ja mam porównanie i wiem o czym mówię. Inaczej bym nie pisała....  A jednak zobaczysz po porodzie co to znaczy i jakie to jest przeżycie tylko, że w twoim przypadku będzie to szczęście. Zobaczysz co to znaczy zobaczyć swoje dziecko, dotknąć! A ja obudziłam się po czyszczenie i pierwsze słowo jakie usłyszałam to akt zgonu!!! Dla mnie jest to nieporównywalne z tym co przeżyłam wcześniej


Centymetry nadchodźcie!!!

Offline Olaa
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 9501
  • Płeć: Kobieta
Odp: Poronienie - i co dalej ?
« Odpowiedź #192 dnia: 30 Listopada 2008, 15:40 »
Oponka, nie przeginaj.
Tobie nie można złego słowa powiedzieć, ale w druga stronę to już nie obowiązuje.

Cieszę się, że jesteś w ciąży i będę trzymać kciuki, żeby Cię teraz nic złego nie spotkało.

Życzę wszystkim, absolutnie wszystkim wytrwałości i wiary, że będzie dobrze.
There is no such thing as an ending. Just a new beginning...

Offline ooppoonnkkaa

  • Traktuj ludzi tak jak byś sam chciał być traktowany...
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6769
  • Płeć: Kobieta
  • Jeszcze 3 lata :)
  • data ślubu: 29.07.2006
Odp: Poronienie - i co dalej ?
« Odpowiedź #193 dnia: 30 Listopada 2008, 16:53 »


Widzę że nie dokończyłam zdania w poprzednim poście. Ja wiem że kobiety którym umierają dzieci półroczne czy kilkuletnie mają dużo ciężej niż ja.
Ja przeginam? nie wiem z czym. Jestem szczera. Mnie mozna powiedzieć wszystko. Bez przerwy przecież piszecie że nie mam racji. A ja tylko jestem poprostu bardzo szczera i ja potrafię się przyznać że ode mnie mają tysiąc razy gorzej niektórzy a wy nie. I o to chodzi.
« Ostatnia zmiana: 30 Listopada 2008, 17:00 wysłana przez ooppoonnkkaa »


Centymetry nadchodźcie!!!

Offline KAHA

  • Przyjaciele
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 5295
  • Płeć: Kobieta
  • Denique non omnes eadem mirantur amantque
  • data ślubu: 11.09.1999
Odp: Poronienie - i co dalej ?
« Odpowiedź #194 dnia: 30 Listopada 2008, 17:07 »
Dziewczyny, proszę....nie licytujmy się, która jest  bardziej nieszczęśliwa. Nie po to jest ten wątek. Powstał po to, aby się wspierać i żalić ale nie ważyć te żale...który grubszego kalibru.

Aguś ja Ciebie bardzo przepraszam, że czujesz się urażona, ale spójrz na to obiektywnie...nie odnajdujesz w swoich postach odrobiny agresji?? To wygląda tak, jak pisze Ola, że nic nie można Ci napisać bo zaraz bierzesz to za bardzo do siebie. Dlaczego zakładasz, że mama 2 letniego Aniołka jest bardzie poszkodowana od mamy 8 tygodniowej fasolki. A może jest odwrotnie, może ta mama starszego Aniołka jest wdzięczna losowi za te 2 lata, a mama fasolki ma w sercu tylko gorycz bo nawet nie miała szansy przytulić...Aga, proszę...Twój punkt widzenia jest wyłącznie Twój i nie zakładaj że inni będą mieć identyczny...szczególnie w tak delikatnej materii.

Offline ooppoonnkkaa

  • Traktuj ludzi tak jak byś sam chciał być traktowany...
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6769
  • Płeć: Kobieta
  • Jeszcze 3 lata :)
  • data ślubu: 29.07.2006
Odp: Poronienie - i co dalej ?
« Odpowiedź #195 dnia: 30 Listopada 2008, 17:46 »
No to dajcie mi właśnie mieć mój bo jeśli tylko coś napiszę to potem jest tysiąc odpowiedzi że ja jestem taka i taka. Ja mam takie zdanie i miliony kobiet też. Myślę realnie i tyle. Ale mnie też dajcie mieć swoje zdanie


Centymetry nadchodźcie!!!

Offline Ilona1985

  • entuzjasta
  • ******
  • Wiadomości: 696
  • Płeć: Kobieta
Odp: Poronienie - i co dalej ?
« Odpowiedź #196 dnia: 30 Listopada 2008, 18:02 »
polecam forum baby boom..tam znajdzie kazda cos dla siebie...ja osobiscie tez tam jestem pod tym samaym nickiem..:-)pozdrawiam wszystkie dziewczynki

Offline ooppoonnkkaa

  • Traktuj ludzi tak jak byś sam chciał być traktowany...
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6769
  • Płeć: Kobieta
  • Jeszcze 3 lata :)
  • data ślubu: 29.07.2006
Odp: Poronienie - i co dalej ?
« Odpowiedź #197 dnia: 30 Listopada 2008, 19:10 »
Dzięki Ilonka :) Ale forum to chyba nie najlepsza rzecz na takie rozmowy   :)


Centymetry nadchodźcie!!!

Offline agaga

  • zapaleniec
  • *****
  • Wiadomości: 459
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 19.08.2006
Odp: Poronienie - i co dalej ?
« Odpowiedź #198 dnia: 30 Listopada 2008, 20:11 »
Aguś nie oburzaj się, ale tak jak wcześniej pisałam każda z nas ma swoją historię i każda na swój sposób przeżywa stratę. Słowa typu "że jest łatwej bo straciliśmy w 6 czy 9 tygodniu a nie później"   tylko rodzą w nas złość i żal że nikt nas nie rozumie.   
Zastanów się jak ma się czuć kobieta, która po kilkuletnich staraniach zachodzi w ciążę i po kilku chwilach radości to wszystko traci...

Offline Ilona1985

  • entuzjasta
  • ******
  • Wiadomości: 696
  • Płeć: Kobieta
Odp: Poronienie - i co dalej ?
« Odpowiedź #199 dnia: 30 Listopada 2008, 20:58 »
Oponka ja mysle,ze forum jest dobre...komu sie wyzalic..rodzinie,kolezankom z pracy oni nie wiedza co to znaczy a na forum masz tylko dziewczyny z przeszloscia taka jak ty....
jak uwazasz mi to pomoga szczegolnie jak dzieczynki,ktore zapoznalam na poczatku teraz sa w ciazy....
to sprawia,ze mam nadzieje na lepsze jutro...
pozdrawiam i tule do serduszka

Offline toscansun

  • maniak
  • ********
  • Wiadomości: 1697
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 31.05.2008
Odp: Poronienie - i co dalej ?
« Odpowiedź #200 dnia: 30 Listopada 2008, 21:51 »
Dziewczyny dziękuję Wam za wszystkie Wasze myśli, za to, że się dzielicie...
Dziubasku przykro mi z powodu Twojej "rocznicy". Cieszę się, że mimo wcześniejszych przejść udało Ci się zajść:) Już niedługo będziesz tuliła Maleństwo! Takie historie są dla mnie najważniejszym przykładem, że trzeba wierzyć, że w końcu się uda...

Ilonko dziękuję za link:) Poczytałam sobie troszkę... ale chyba na tym forum czuję cię lepiej, od dłuższego czasu WAs tutaj czytam (jeszcze przed ślubem....nie udzielałam się...ale zamierzam to zmienić:) i jakoś tak "przytulniej":)

Pozdrawiam serdecznie!
Hania 24.11.2009 r.    Klara 26.04.2011 r.    Gabrysia 25.02.2014 r.

Offline ooppoonnkkaa

  • Traktuj ludzi tak jak byś sam chciał być traktowany...
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6769
  • Płeć: Kobieta
  • Jeszcze 3 lata :)
  • data ślubu: 29.07.2006
Odp: Poronienie - i co dalej ?
« Odpowiedź #201 dnia: 1 Grudnia 2008, 07:09 »
Ilonko może i tak ale widzisz, że ja mam dość kontrowersyjne zdanie na ten temat ale poprostu bardzo realne. Ale większość się na nie oburza....

Agaga ja też się starałam kilka lat, więc nie muszę sobie wyobrażać.
A moje słowa powodują żal? Ja przecież też piszę z żalu ale przyznaje że niektórzy mają gorzej...

Dziewczyny nie kłóćmy się, bo nie ma sensu. Ja mam takie zdanie i wiele kobiet takie ma. Ja poprostu uważam, że to jest realne myślenie a nie emocje że ja mam najgorzej

Nie kłóćmy się proszę :) Ja trzymam za was wszystkie kciuki zawsze. Wy też za mnie trzymajcie, zwłaszcza teraz bo jestem znów w ciąży i bardzo się boję[\color]


Centymetry nadchodźcie!!!

Offline Fasolek
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 4022
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 14.08.2009
Odp: Poronienie - i co dalej ?
« Odpowiedź #202 dnia: 1 Grudnia 2008, 12:30 »
Witajcie :)
Do tej pory tylko Was podczytywałam, bo nie chciałam rozdrapywać w sobie starych ran. Tak naprawdę w tej wymianie zdań, która z nas bardziej a która mniej cierpi- wszystkie cierpimy podobnie, tylko inaczej przez to staramy się przejść. Stwierdziłam, że opiszę Wam swoją historię, pewnie jedną z wielu, a jednak dla mnie wyjątkową. Nie potrafię już dłużej w sobie trzymać emocji, które kłębią mi się w głowie już prawie rok. Emocji, których nikt z rodziny chyba jednak nie rozumie...

Ja straciłam fasolkę w 6 tygodniu, był 7 grudnia 2007 roku. Wcale nie uważam, żeby ból się po tamtym wydarzeniu zmniejszył- myślę że po prostu nauczyłam się, że jest on teraz częścią mnie, chyba go trochę "oswoiłam", jeśli rozumiecie o czym mówię. Musiałam nauczyć znosić się teksty typu "Jesteś młoda, będziesz mieć jeszcze zdrowe dzieci", że wypełniłam statystyki, więc następna ciąża będzie na 100% szczęśliwa itp itd. i po prostu nauczyć się je olewać, bo mi one nie pomagały- wręcz przeciwnie. Dla mnie była to czcza gadanina, taka mowa- trawa, która nic nie wnosiła do życia. Bo skąd moja mama może mieć tą pewność, ze będzie na 100% szczęśliwa? Nikt takiej gwarancji nie może udzielać...

 Ale co z tego wszystkiego, skoro ja pragnęłam i do tej pory pragnę powrotu mojego maleństwa, którego już nie ujrzę? Dodatkowo sprawę pogarsza fakt, że 2 moje bliskie koleżanki zaszły w ciążę w tym samym czasie co ja, z tym że one urodziły zdrowe dziewczynki. Nawet z nimi nie mogłam pogadać o swoich myślach, bo przecież nie będę kłopotać kobiet w ciąży...  Teraz jak się z nimi spotykam to zastanawiam się, jak moja dzidzia wyglądałaby, mając 4 miesiące? Czy byłaby śpioszkiem, czy miałaby kolki, czy śmiałaby się na okrągło? Właśnie tego mi najbardziej szkoda- tego, że nie ujrzę już nigdy tego rozbrajającego bezzębnego uśmiechu, pierwszych kroków, laurki narysowanej dla mnie w dniu mamy, pierwszego dnia w szkole, pierwszych miłości  dziecka, które zdążyłam pokochać, a które straciłam.
A córeczki koleżanek, takie rozkoszne i śliczne- boję się brać na ręce! I to panicznie. Dopiero w ostatni piątek, na spotkaniu, pierwszy raz wzięłam małą w swe objęcia- boskie uczucie,a jak pomyślę jakie to byłoby uczucie gdyby to było moje dziecko.... I jestem dumna, że pokonałam następną barierę psychiczną :) Teraz już bez oporów będę bawić się z tymi bobaskami, później dziewczynkami, bo wiem, że nie sprawia mi to takiego bólu psychicznego jak myślałam, że sprawiać będzie. A one będą miały super- zwariowaną ciotkę ;)

Wierzę głęboko, że będę jeszcze mamą zdrowych bobasków, marzą mi się bliźniaki ;) Staram się podchodzić optymistycznie do życia, szczególnie teraz, przed świętami i mikołajkami. Staram się dla rodziny, żeby im nie zepsuć tego okresu. Staram się dla siebie, bo wiem że to kolejna przeszkoda, jaką muszę pokonać w moim procesie dochodzenia do normalności. Staram się, ale jeszcze nie zawsze mi to wychodzi. Przed bliskimi muszę się kryć, bo nie rozumieją, dlaczego rozpamiętuję "stare dzieje". A ja nie rozpamiętuję, tylko to samo mi się nasuwa na myśl. Pozytyw jest taki, że już nie płaczę, tylko robię się smutna i zamyślona i to tylko wtedy gdy wiem, że nikogo prócz narzeczonego nie ma w pobliżu. Narzeczony mówi, że w tych momentach (a nauczył się je doskonale rozpoznawać ;) ) "mam inny wzrok, taki matowy". Podobno zwykle oczy mi się błyszczą, nawet jeśli jestem wkurzona czy smutna z innego powodu.

A co do Waszego "licytowania się" (wybaczcie, ale tak to troszeczkę z boku wyglądało wg mnie) która z nas bardziej cierpi po stracie ciąży na różnych jej etapach... Uważam, że dla każdej z nas jest to sprawa indywidualna. Sądzę, że w przypadku straty należy dać sobie prawo do smutku na przestrzeni czasu tak długiego, jaki jest nam indywidualnie potrzebny. Nie ma też co brać do siebie różnych wypowiedzi- przecież wszystkie przeżyłyśmy podobne emocje, chociaż czasem z innych przyczyn i wszystkie wierzymy, że nasze sposoby na poradzenie sobie z tymi emocjami są najlepsze- bo są nasze. A forum- cieszę się że na nim jestem, bo po cichutku liczę, że Wy, w przeciwieństwie do rodziny, mnie może nie zrozumiecie, ale zaakceptujecie moje emocje. Przecież każda z nas przyszła tutaj w tym samym celu- wygadać się w spokoju, bez ryzyka potępienia za smutek i strach, jakie spotyka nas w rzeczywistości. Tutaj każdy ma prawo do skrajnych emocji, bo i temat jest skrajnie trudny i drażliwy. Przynajmniej takie jest moje zdanie. :)
 
Kochane, świat jest mimo wszystko kolorowy i piękny- dla nas też wyjdzie słońce :) I wierzę kochane, że nam wszystkim oczy będą jeszcze błyszczeć i świecić jak latarnie morskie- wszak wszystkie będziemy szczęśliwymi mamami zdrowych dzieci :)
Buziaczki :)
Max 13 wrzesień 2009
Leoś 30 maj 2011

Offline dziubasek

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 17066
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: .:25.08.2006:.
Odp: Poronienie - i co dalej ?
« Odpowiedź #203 dnia: 1 Grudnia 2008, 12:37 »
No i się pobuczałam... niektóre myśli mi z ust wyjęłaś... :przytul:


Offline Fasolek
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 4022
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 14.08.2009
Odp: Poronienie - i co dalej ?
« Odpowiedź #204 dnia: 1 Grudnia 2008, 12:43 »
dziubasku, wydaje mi się, że każda z nas ma podobne myśli, tylko boimy się do nich przyznać i wypowiedzieć je na głos. A na forum łatwiej, bo my się rozumiemy jak nikt inny. A co np taki dziadek czy tata mogą wiedzieć o naszej stracie? To nie oni byli w ciąży i ją stracili, więc też nie ma co liczyć na większą empatię z ich strony ;) No i nie ma co potem się dziwić, że gadają rzeczy, które nam nie pomagają, a wręcz szkodzą ;)
Jeśli Tobie są potrzebne smutki i łzy, to po prosu płacz, bo tłumienie emocji wg mnie bardziej zaszkodzi maleństwu w tej ciąży niż ich ujawnienie.  ;)
Max 13 wrzesień 2009
Leoś 30 maj 2011

Offline alex

  • entuzjasta
  • ******
  • Wiadomości: 749
  • Płeć: Kobieta
  • Aniołek październik 2008
  • data ślubu: 3 WRZESIEŃ '05
Odp: Poronienie - i co dalej ?
« Odpowiedź #205 dnia: 1 Grudnia 2008, 13:34 »
ehhh no zawrzało

nie miałam zamiaru pisząc "łatwiej" wywołać takiej burzy, nie miałam zamiaru umniejszać czyjegoś bólu czy żalu. Wiele z Was nie zauważyło, że zastosowałam cudzysłów.... nie chodziło o to kto mniej cierpi......

Wyraziłam swoje zdanie jako osoba "po przejściach" że przynajmniej dla mnie "łatwiej" do oswojenia, do przejścia, do  dojścia do stanu w którym da się o tym mówić w miarę spokojnie, jest fakt , że był to 9 tydzień a nie np. 19ty.....

Pewnie każda z nas totalnie beznadziejnie czuła się w szpitalu, gdzie większość personelu traktuje Cie jak przypadek zapalenia wyrostka albo unika cię, albo w ogóle nie ma taktu.... to dla mnie osobiście było lepsze, że przechodziłam zabieg w narkozie, bez udziału mojej świadomości na ten czas.

Po przebudzeniu czułam się jeszcze gorzej niż przed, no bo co to już, już nie jestem w ciąży, teraz nie ma już możliwości, ze ktoś się pomylił. Po prostu koniec.....

Gdybym musiała urodzić, przejść przez ból rodzenia, zobaczyć dziecko, dotknąć go a potem patrzeć jak umiera..... ah to dla mnie byłoby straszniejsze niż zabieg, który wtedy przeszłam.

W gabinecie gina, gdy dowiedziałam się że niestety serduszko nie bije i konieczny jest zabieg to pomyślałam, ze to przecież jest tak wcześnie, że może nie trzeba zabiegu, po co. Może da się farmakologicznie jakoś (okrutnie bałam się zabiegu). Ale weszłam na stronę poronienie.pl (pierwsze co się pojawia w googlach) i tam był opis poronienia wywołanego farmakologicznie to..... :'( :'( :'( :'(

Podsumowując dziewczyny nie chodzi o wielkość cierpienia..... każda z nas cierpi cierpiała ale mnie przyszło na myśl, że skoro już tak się dzieje to "lepiej", że teraz a nie później. Myślę, że niejednej z Was przyszło to samo na myśl choć na sekundę.

Offline ooppoonnkkaa

  • Traktuj ludzi tak jak byś sam chciał być traktowany...
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6769
  • Płeć: Kobieta
  • Jeszcze 3 lata :)
  • data ślubu: 29.07.2006
Odp: Poronienie - i co dalej ?
« Odpowiedź #206 dnia: 1 Grudnia 2008, 13:39 »
Alex mnie chodzi właśnie o to samo. Dokładnie o to.


Centymetry nadchodźcie!!!

Offline Fasolek
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 4022
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 14.08.2009
Odp: Poronienie - i co dalej ?
« Odpowiedź #207 dnia: 1 Grudnia 2008, 13:56 »
alex, mi akurat nie przeszło przez chwilę przez myśl że "lepiej teraz niż później", ale to moja indywidualna sprawa. Szczerze mówiąc to nie wiem co myślałam, gdy staram się sobie cokolwiek przypomnieć to najpierw jest jedna wielka pustka, jakbym w ogóle nie istniała, a potem jedno pytanie "dlaczego ja?" A później starałam się jakoś żyć. Piszę jakoś, bo wszystko już było inne niż przedtem...

Natomiast co tego nieszczęsnego pisania o większym lub mniejszym cierpieniu- nie wiem jak się czuje kobieta w 19 tc albo co czujesz ty, oponko, gdy urodziłaś i potem otrzymałaś akt zgonu- te sytuacje, choć dotyczą jednego tematu, są z natury inne i inaczej wszystko boli... Najważniejsze żeby się wspierać :) A najlepsze wsparcie, jak wiadomo, znajdzie się tylko na forum ;)
Max 13 wrzesień 2009
Leoś 30 maj 2011

Offline ooppoonnkkaa

  • Traktuj ludzi tak jak byś sam chciał być traktowany...
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6769
  • Płeć: Kobieta
  • Jeszcze 3 lata :)
  • data ślubu: 29.07.2006
Odp: Poronienie - i co dalej ?
« Odpowiedź #208 dnia: 1 Grudnia 2008, 14:14 »
Fasolku ja za Was wszystkie trzymam kciuki


Centymetry nadchodźcie!!!

Offline Gosiaaa

  • uzależniony
  • *******
  • Wiadomości: 1189
  • Płeć: Kobieta
  • Nadzieja jest ryzykiem, które trzeba podjąć
  • data ślubu: 28.04.2007
Odp: Poronienie - i co dalej ?
« Odpowiedź #209 dnia: 2 Grudnia 2008, 07:32 »
Echh, mimo iż od mojego poronienia i zabiegu minęło dokładnie 7 miesięcy nadal boli. I tego nigdy nie da się zapomnieć ... najbardziej boli, że nie mam gdzie pójść, zapalić świeczki mojemu Aniołkowi ... ale wiecie ... ja przyznam, że pomyślałam kiedyś, że lepiej wcześniej niż później ... że nie ujrzałam pikającego dla mnie serduszka (mimo iż to był już 11tc - ciąża zatrzymała się na 5 tygodniu) ... chyba mniej to bolało ... nie wyobrażam sobie i nie potrafię wyobrazić jak boli strata w wyższej ciąży, czy jak boli strata dzieciątka po urodzeniu ... i żadna z nas sobie nie potrafi wyobrazić, tak jak żadna z nas nie wie jaki ból potrafi znieść ...
I w związku z tym, fakt licytowania się nie ma sensu. Tu mamy swój wątek, w którym możemy wylać swoje smutki, żale ... bo rodzina, przyjaciele nie są w stanie nas pocieszyć ... zrozumieć, pozwolić się wypłakać ... A tu mamy siebie i to jest dla mnie najważniejsze ...
A mnie od paru dni tak potwornie boli, boli bo nasze maleństwo szykowałoby się na ten świat ... a może już byśmy je tulili ... staram się o tym za wiele nie myśleć ... mężowi nic nie mówię, bo byłby zły, że się zamartwiam, a przecież tego co się stało nie da się cofnąć ... i wiem, że ma rację ... ale to silniejsze ... i nic nie poradzę, że boli.

Pocieszający dla mnie jest fakt, że kilka dziewczyn z wątku nosi w sobie znowu nowe życie ... życzę Wam dziewczyny szczęśliwego rozwiązania za dziewięć miesięcy i mam nadzieje, że wszystkie niedługo opuścimy ten wątek i będziemy się cieszyć maleństwami w brzuszkach i też doczekamy szczęśliwego rozwiązania :)