
,więc lecimy dalej
Nadszedł dzień kolejnego spotkania,strasznie byłam zdenerwowana i w ogóle,kiedy przyjechałam do Katowic udaliśmy się na spacer,tam też kupił dla mnie bukiet konwalii,chodziliśmy sobie gdy nagle zadzwonił telefon,to był mój facet,zapytał,czy moge zaopiekować się jego papugą na dwa tygodnie,zgodziłam się,chciałam go zapytać gdzie się wybiera,ale odłożył słuchawke,nie dało mi to spokoju więc zadzwoniłam do niego na ten telefon,ale odebrał jego kolega i powiedział,że mój facet zdał właśnie telefon na dwa tygodnie-telefon był firmowy i że on nic nie wie,po tych słowach pożegnałam się i wróciłam do spaceru z Nim,kiedy tak sobie szliśmy on nagle chwycił mnie za rękę i powiedział,że na co mamy dłużej czekać,wchodzimy do środka załatwiamy co trzeba i już,bukiet jest,jeszcze tylko dwuch świadków i ....ja zażartowałam w ten sam sposób i w ten oto staliśmy przed USC,śmialiśmy się i było zabawnie,ale wkońcu zdecydowaliśmy,że jeszcze troche" pochodzimy",po miłym dniu wróciłam do domu i do nowego domownika-papugi mojego faceta,tak zleciało kilka kolejnych dni,po czym znudzona ciągłym siedzeniem,w sobotni wieczór postanowiłam wyjść do knajpki do znajomych i kiedy tam weszłam uszłyszałam"co ty tu robisz??' a ja na to "no jak to co wpadłam na klachy i na piwko" a oni do mnie "to ty nie pojechałaś do włoch??" a ja "a miałam"a oni" no bo twój pojechał do włoch na dwa tygodnie,myśleliśmy,że z tobą" lekko zdziwiona,powiedziałam"najwidoczniej nie było mi pisane" i w taki oto sposób dowiedziałam się gdzie podziewa się mój facet.Dni mijały,On zadzwonił,no i umówiliśmy się na kolejne spotkanie w Katowicach,pech chciał,że taką wystrojoną spotkał mnie mój facet,który dopiero co wrócił z wyprawy,dziękował za opieke nad papugą,w pewnej chwili zapytał"spotykasz się z kimś" a ja mu na to "staram się" i przeprosiłam go bo musiałam już biec na autobus,dzień jak zwykle szybko nam przebiegł i musiałam się z nim pożegnać,wracając do domu,latałam sobie myślami to tu to tam,w pewnym momęcie z mojego biegania wyrwał mnie telefon to mój facet dzwonił do mnie,żeby ze mną porozmawiać spotkać się,zgodziłam się wkońcu to byłam mu jeszcze winna,siedzieliśmy u niego w domu,początkowo rozmowa się nie kleiła,ale potem zapytałam jak było we włoszech i czy ma fotki bo chętnie pooglądam,powiedział,że ma płyte i tak oto siedziałam i oglądałam cudowne włochy,papieża i fontanny,jego znajomego z żoną i.......jego towarzyszke podróży,nie pytałam o nią ,przecież było widać,w pewnym chwili on chciał przpuścić jakiś kawałek,twierdząc,że tam nic ciekawego nie ma,ale nie udało mu się,bo ja chciałam zobaczyć tam kawałek...zobaczyłam,usłyszałam i po wszystkim pożegnałam się miło i wróciłam do swojego domu,tak oto skończył się w 100 % nasz związek,wiadomo było lżej,ale zawsze się zastanawiasz czy dobrze,że się skończyło.......
