Mam jeszcze chwilkę zanim Grześ wróci z pracki, więc w telegraficznym skrócie napiszę Wam jak to było z Jego oświadczynami, które były dla mnie dużym zaskoczeniem
22.11.06 mieliśmy z Grzesiem 3 rocznicę naszego związku i właśnie wtedy doczekałam
się Jego oświadczyn

Byłam tak zaskoczona, że aż z tego wszystkiego
powiedziałam "tak"

To dopiero strategia co?

Tym bardziej,że za każdym
razem, gdy wspominałyśmy z moimi funfelkami o naszych "biednych paluszkach" Grześ
zapewniał mnie o swych feministyczno-równouprawnieniowych zapędach i nawet
był gotów przyjąć moje nazwisko (tak wymyśliłyśmy z moją przyjaciółką Aśką, że kto się komu oświadczy tego nazwisko będziemy nosili oboje

), bylebym to ja się Jemu oświadczyła

I tak by pewnie czekał na moje oświadczyny (ehhh taka ze mnie tradycjonalistka

) do 60-tki, a potem ja uciekłabym gdzieś do Las Vegas
z jakimś 20-sto latkiem

A teraz szczegóły:
Umówilismy się od razu po mej pracy na mieście i pierwsze co pomyślałam jak
Grzesia zobaczyłam to: "Kurde w tamtym roku to chociaż kwiatki dostałam na naszą rocznicę, a dzisiaj nie!!!". No ale stwierdziłam, że nie będę marudzić tak od samego
początku, poza tym nie wiedziałam co Grześ wymyślił, bo oczywiście nic mi
nie chciał powiedzieć i miałam cichą nadzieję, że tak zupełnie
przypadkiem będziemy przechodzić koło kwiaciarni

Tylko zapytałam Go
wcześniej czy mogę iść w dresie
W miarę jak się zbliżaliśmy do ul.Tkackiej to się domyśliłam, że
idziemy do pewnej greckiej restauracji, bo tam pracuje Grzesia
znajoma kierowniczka, więc pewnie nie było Mu trudno zarezerwować stolik

Spryciarz! Wchodzimy do środka, no i kelnerka prowadzi nas do
stolika. No i cóż moje oczęta widzą? W całym lokalu drewniane stoliki bez nakrycia, a na "naszym" biały obrus, suszone płatki kwiatów na nim rozsypane, świeczka, róża w
wazonie, eleganckie serwetki wymyślnie poskładane normalnie full wypas
romantik!!!

Ja oczywiście nic nie podejrzewałam, poddając się sprytnej
manipulacji grzesiowej o równouprawnieniu i kiedy jakaś Holenderka zapytała nas co
świętujemy to jej odpowiedziałam, zresztą zgodnie z prawdą, że trzecią
rocznicę

Zaczeliśmy od wina. Oczywiście ja-wzór kobiety oszczędnej-
stwierdziłam, że chce 1 lampkę, ale Grześ na to, że przecież nie
przyszliśmy na 5 minut, a kelnerka nie będzie chodzić po schodach przynosząc nam po
jednej lampce. Obrońca uciśnionych!!! Zamówiliśmy więc całą
butelkę winka, pyszne jedzonko i równie smacznościowy deser (10 cm
w biodrach więcej!!!).
Kilka dni wcześniej moja szefowa, nieźle mnie wkurzyła, więc
żeby sobie poprawić nastrój poszłam do sklepu i jak nigdy stwierdziłam,
że kupię sobie spódnicę i zrobię Grzesiowi niespodziankę na naszą
rocznicę, skoro nie mogę iść w dresie

Oczywiście zdziwił się jak
zobaczył, co mam na sobie (bo żeby Agatka założyła spódnicę, to musi byc
przynajmniej +35 stopni i jakieś święto narodowe

i jak już byliśmy po deserze mówi, że chciałby mnie tak lepiej w tej spódnicy "obejrzeć" i żebym się przeszła np. do
łazienki! Ja naiwna

oczywiście nic nie podejrzewając poszłam sobie
"przypudrować nos"

A jak wróciłam, to stolik był pusty!!!!! No i co sobie
pomyślałam?"No ładnie! Ciekawe kto zapłaci rachunek?"

Nie, nie oczywiście to
jest wersja Grzesia, a ja stwierdziłam, że pewnie nie mógł się mnie
doczekać i też poszedł "się odświeżyć". Wrócił na chwilę i zaraz
stwierdził że musi iść jeszcze raz. To była wersja dla mnie, bo tak naprawdę później się dowiedziałam, że musiał wykombinawać drugi bukiet kwiatów, bo te które przyniósł do tej restauracji przed naszym przyjściem, juz nieco oklapły

Tak więc kelnerka pobiegła po drugi bukiet

Tym razem zszedł już po schodach z
kwiatami (lepiej późno niż wcale

i nawet nie zauważyłam, że w
drugiej ręce dzierży coś jeszcze

A potem to już było jak na jakiś typowych
romantycznych filmach

Mimo iż nie mamy telewizora, to jednak wiedział
jak to zrobić

Hmmm a może ćwiczył przed lustrem

Padł na kolano (tak przy wszystkich ludkach siedzących przy
stolikach wokół

i stwierdził, że chciałby żebym została Jego
żoną. Oczywiście w tym szoku odpowiedziałam, że się zgadzam

Dopiero potem
stwierdziłam, że muszę sie zastanowić, ale już było po frytkach

I
włożył mi na paluszek (który od teraz nie jest już biedny

kastecik
zaczepno-obronny przecudnej urody

Posiedzielismy jeszcze sobie tam trochę i tylko kątem oka widziałam jak
te kelnerki ukradkiem na nas zerkają i szepczą sobie "zgodziła się?

" hihihi
Nie powiem, przeszło mi przez myśl, że rocznica to byłby fajny moment na grzesiowe
oświadczyny, ale On ciągle podtrzymywał tą swoją teorię o równouprawnieniu

Muszę przyznać, że Grześ rozpoczął falę oświadczyn wśród naszych znajomych, za co moje kumpelki zapewne są mu niezmiernie wdzięczne
