Andzia - a czy ta prywatna ginekolog ma jakąś praktykę szpitalną? Bo to jest dość ważne... ja wolę prywatnie chodzić, bo jednak wtedy ginekolog jest niemalże na każde zawołanie, łatwo można się dostać na wizytę i skonsultować telefonicznie (mam wewnętrzny spokój mając w telefonie zapisany prywatny numer komórki mojego ginekologa). Ważne też czy ginekolog ma specjalizację położniczą czy niekoniecznie. Musisz to rozważyć i dokładnie się zastanowić, bo jednak lepiej lekarza prowadzącego wybrać na początku ciąży...
Co do luteiny, a czemu Andzik bierzesz? Sama z siebie? Ja miałam w piątek dyskusję z moim ginekologiem (który dopiero od piątku nim jest, wcześniej byłam u kogoś innego, kto nie przypadł mi do gustu). Otóż ja na początku ciąży (od 4 tygodnia) dostałam do łykania duphaston 2x1. Brałam ten DF (mimo, że nie miałam krwawień etc.) przez dwa tygodnie właśnie w ten sposób. Lekarz powiedział, że mam dokończyć opakowanie i przestać. Ale moi Rodzice poradzili (oboje lekarze), że w związku z tym, że to hormony lepiej z nich stopniowo schodzić. Więc ostatnie półtora tygodnia brałam 1x1. W czwartek zeszły wzięłam ostatnią tabletkę. W piątek ginekolog powiedział mi, że w ogóle on uważa bez sensu - jeśli już tamten lekarz mi kazał DF brać to powinnam go brać do 12 tygodnia cały czas tak samo (wtedy wykształca się z ciałka żółtego łożysko, które przejmuje produkowanie progesteronu, wtedy też spada temperatura gdy ktoś mierzy). A ja przestałam dzień przed wizytą, więc o kant tyłka. Poza tym ciąża wg tego lekarza jest bardzo odpowiednia i nie ma co brać dodatkowego progesteronu jeśli nie ma problemów. Oczywiście od piątku chodzę i bez przerwy zaglądam w gatki czy krew nie leci, ale na razie spoko. Modlę się, żeby bączek przez następne 4 tygodnie dał sobie radę bez tego. Ale z hormonami sztucznymi nie ma co przesadzać i brać ich "profilaktycznie". Warto o tym dokładnie z ginem porozmawiać.
No

Tyle ode mnie
