gagatko, jak Ł. jest w domu to też wszystko robimy razem ale jak go nie ma to ja sama muszę. Czasami jak mu powiem, że trzeba posprzątać i akurat on siedzi w domu to posprząta ale trzeba mu to POWIEDZIEĆ bo sam się nie domyśli

Na weekend pojechaliśmy do moich rodziców i w sobotę mieliśmy dzień załatwiania ślubnych spraw. Najpierw pojechaliśmy wybierać alkohol do hurtowni (my tylko spisywaliśmy co będziemy chcieli a rodzice na tydzień przed ślubem pojadą złożyć zamówienie i zapłacić) no i oczywiście nie obyło się bez spięć. My chcieliśmy wódkę Smirnoff a tato jakąś inną o mało mówiącej mi cokolwiek nazwie. A nie chcieli Smirnoffa bo butelki były 0,7l lub 1l. W końcu mój Ł. zapytał panią czy oni miewiają półlitrowe no i okazało się, że oczywiście mają tylko akurat nie mają wystawionej. Tak więc bój o rodzaj wódki skończył się dla nas z sukcesem

Potem Ł. wybierał wina ale tak nas tato mój poganiał, że okazało się, że nie wybraliśmy żadnego półsłodkiego/słodkiego czerwonego i półwytrawnego białego. No i my będziemy musieli sami kupić

poza tym jak powiedzieliśmy ile chcemy wina zamówić to rodzice stwierdzili, że za dużo i na pewno tyle goście nie wypiją. No i znowu nas to strasznie zezłościło, no bo co w końcu to nasze wesele i znamy lepiej naszych gości. Nasi znajomi wódki nie będą pić, no chyba że nic innego nie będzie, ale jak będzie kilka rodzajów win to na pewno nie tkną wódki. Mam tylko nadzieję, że rodzice posłuchają nas i wezmą to co my chcieliśmy.
Po wyborze alkoholu pojechaliśmy pochodzić po sklepach (ja chciałam do jubilera i do kosmetycznego).
No i weszliśmy do pierwszego lepszego jubilera i wybrałam sobie naszyjnik, który pasować mi będzie do kolczyków dostanych od mojego Ł. Jak zrobię fotki to od razu tutaj wkleję. Jeśli się okaże, że jednak nie będzie to pasować do sukni ślubnej (sprawdzę to na przymiarce) to jeszcze będę miała trochę czasu żeby coś sobie kupić innego.
Potem mój tatko kupił sobie garnitur. Jak to mama stwierdziła tato musiał kupić sobie nowy garnitur bo przecież 'jakoś' musi wyglądać jak będzie nmnie prowadzić do ołtarza

Rodzice próbowali kupić mi jakąś sukienkę ale w moim rozmiarze nie było nic co nadawałoby się do założenia i pokazania ludziom.
Ostatnim punktem sobotniego dnia było zapraszanie gości, a właściwie dopraszanie. Okazało się, że 30 osób odmówiło nam przyjścia i na ich miejsce dopraszaliśmy znajomych mojego taty. Nawet mój Ł. nie oponował zbytnio i stwierdził, że każda ilość znajomych z pracy może być
Może słowo wyjaśnienia akiej postawy mojego Ł.: na weselu u mojego brata właś nie znajomi z pracy mojego taty najfajniej się bawili i byli pierwsi do różnych zabaw

Dobra muszę kończyć bo zamiast pracować to ja na forumie siedzę
