Coś ostatnio zaniedbuję swój wątek

Ale jak mam nie zaniedbywać skoro nie było mnie na forum 8 dni i do dziś nie mogę wszystkiego nadrobić. Niegdyś w pracy czytałam sobie pościki a dzisiaj to nawet nie miałam czasu, żeby iść do toalety
Poza tym w tym tygodniu chodziłam na krioterapię, bo mnie kręgosłup ostatnio boli tak, że czasami przed komputerem nie mogę usiedzieć i na forumie ciągle nieobecna jestem

To 'zamrażanie' jest mało przyjemne zwłaszcza, że temperatura odczuwalna jest niższa niż powinna być faktycznie (powinna być ok. -120 stopni). A jak na forumie widzę fotki
słoneczka na Jamajce to aż nie mogę się doczekać ciepłych dni wycieczki na Rodos.
W trakcie przerwy majowej udało nam się sporo załatwić ze ślubnych rzeczy z czego się bardzo cieszymy. Rozwieźliśmy zaproszenia o czym już pisałam i byliśmy w USC a potem u księdza (w piątek).
W USC było nawet miło ale księdza to bym normalnie

tak nas wkurzył.
Jak byliśmy zamawiać mszę to ksiądz nam powiedział, żebyśmy sobie w gablocie przy kościele przeczytali jakie dokumenty mamy dostarczyć no i tam nic nie było na temat poradni rodzinnej z czego się bardzo ucieszyliśmy. Zrobiliśmy nawet ambitnie kurs przedmałżeński u Dominikanów mając nadzieję, że poradni nie trzeba, a tu
Po spisaniu protokołu ksiądz wyciągnął jakieś marne świstki papieru i dał nam ze stwierdzeniem, że mamy zrobić poradnię. Kurde, gdyby to było w gablocie napisane to dawno byśmy mieli to już zrobione a tak to teraz nie mamy kiedy, bo ja trzy tyodnie mam rehabilitację a potem (w czerwcu) będzie trudno zrobić poradnię a w lipcu już są nieczynne. Byłam tak zła na to jak nas potraktował, że aż się poryczałam

No i dostaliśmy jeszcze karteczki do spowiedzi - dwóch. I też się wkurzyliśmy bo inni (mam tu na myśli obu moich braci) nawet nie musieli potwierdzenia, że byli u jednej spowiedzi przynosić a my kuchnia musimy aż dwa razy

Po tym jak mi złość przeszła stwierdziłam, że idziemy do spowiedzi w sobotę przed nabożeństwem majowym. No i poszliśmy... myślałam, że będzie gorzej... jakoś to przeżyliśmy. Została nam tylko jedna w tygodniu przed ślubem mamy iść. Gdyby nie to, że ksiądz nas potraktował tak beznadziejnie to pewnie zostalibyśmy na tę majówkę ale uznaliśmy, że mamy to gdzieś i nawet w niedzielę nie poszliśmy do kościoła w mojej parafii. Ja po powrocie do W-wy poszłam do Dominikanów.
Miałam jeszcze parę rzeczy napisać ale właśnie się wkurzyłam na Ł. bo leży przed tv i po raz kolejny mnie pytał "czy dzisiaj położymy się o sensownej porze". On jutro idzie do pracy ale oczywiście to ja muszę pamiętać o tym żeby zrobić mu kanapki
Ach Ci faceci, nie dają nam na forumie posiedzieć
