Zapomniałam zrobić miesięcznego podsumowania. No to
DO ZAŁATWIENIA (kupienia)
- przymiarka i przeróbki sukni
- buty dla mnie
- welon
- ubrać pana młodego (kompletnie nic nie ma)

- na poprawiny też go trzeba ubrać
- uzgodnić szczegóły z orkiestrą
- z kamerzystą
- z fotografem
- dokupić alkohol
- wystrój domu - zakupić wszystkie pierdoły
- NAUCZYĆ SIĘ TAŃCZYĆ

- odebrać obrączki
- zdecydować jaki tort (help)
- przerobić biżuterię
- Być może kupić nowy diadem
- wybrać świadka pana młodego (za cholerkę nie może się zdecydować)
- potwierdzić przybycia gości
- rozplanować noclegi, ewentualnie zamówić pokoje w hotelach
- Nadal nie jestem pewna makijażu i fryzury (próbne jak będę w pl)
No i w tym momencie powinnam wpaść w panikę.

Ale o dziwo (nawet po dzisiejszym okropnym śnie dotyczącym sukienki) wcale mnie to nie rusza. Jakoś będzie- musi. Dałam radę ogarnąć to wszystko, to dam radę załatwić w ciągu 2 tyg. Prawda?? Niepoprawna optymistka ze mnie.