Relacja we wtorek.
Wracamy w poniedziałek do Wawy, bo stąd brat Daniela do USA w pon leci, a moja kumpela odlatuje rano we wtorek do Włoch. Trochę mi to rozwala plany; w poniedziałek planowałam załatwić sprawę schorniska dla psów - tzn zbieramy zamiast kwiatów kasę na psiaki, chciałam pojechać zawieźć im jedzenie, posłania. No, a najpierw muszę je kupić!
A tymczasem w południe musimy wyprawić przyszłego szwagra za ocean. Nie wiem, kiedy w końcu załatwimy schronisko. Zła jestem trochę, ale co zrobić.
Wakacji w tym roku nie mamy, więc nie ma mowy o podróży poślubnej, nad czym ubolewam potwornie. Mój przyszły mąż ma nową pracę więc wiadomo, jak z urlopem. No i ja mam nadzieję, że od sierpnia pracować będę. Ot, takie życie. Odbijemy sobie to wszystko w przyszłym roku, z podwójną mocą!