Autor Wątek: spowiedz przedslubna ....  (Przeczytany 39332 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline groszek
  • maniak
  • ********
  • Wiadomości: 1871
spowiedz przedslubna ....
« Odpowiedź #150 dnia: 9 Marca 2006, 21:40 »
Dlatego uważam, że Bóg to ABSOLUT a religia to kwestia umowna. Czego sie ludzie nie tkną to spieprzą (przepraszam, za mocne słowa), więc dlaczego boskich słów mieliby nie spaczyć (krwawa hististoria pokazuje, że było wiele wypaczeń). J
a nawet nie jestem przekonana do katolicyzmu (ba, uważam, że temu wyznaniu daleko do doskonałości). W zasadzie światopoglądowo się z nim nie zgadzam, ale biorę ślub kościelny bo zawsze to przed Bogiem i jaka piekna tradycja. Podoba mi się kościelny obrządek ślubny.

Offline donia

  • entuzjasta
  • ******
  • Wiadomości: 776
spowiedz przedslubna ....
« Odpowiedź #151 dnia: 11 Marca 2006, 22:24 »
Zawsze myślałam, że spowiedź jest dla nas...  to my mamy się być może w ten sposób uwolnić od poczucia winy i zostawić je za sobą.
Ale czy potrzebny nam do tego akurat ksiądz? :?
I dlaczego grzeszny człowiek ma moc osądzania czyichś grzechów?
to mnie troche dziwi i zastanawia od jakiegoś czasu...
Prowadził ślepy ślepego jak dla mnie... :twisted:
A gdzie miejsce dla Miłości?  :serce: czy Bóg mi nie wybaczy bo ksiądz nie zastuka w konfesjonał?
kiedyś ktoś powiedział mi, że Bóg wybacza grzech zanim go popełnimy...

Ja przeżyłąm wiele spowiedzi (w tym tą z całego życia) i różnie je wspominam, oczywiście w zależności od księdza. dlatego od dłuższego już czasu nie byłąm w konfesjonale...ale niedługo się wybieram i mam mieszane uczucia co do tego... :|

jak mnie ksiądz spyta o zycie intymne to powiem ze przyszłąm tu sie spowiadać a nie chwalić  :lol:

 :D
Proszę jakiegoś aniołka w niebie, daj mi skrzydełka, ja chcę do Ciebie

Offline azzurra
  • maniak
  • ********
  • Wiadomości: 1839
spowiedz przedslubna ....
« Odpowiedź #152 dnia: 11 Marca 2006, 23:38 »
Tak sobie czytam niektóre Wasze posty i się zastanawiam...
Skoro spowiedź to taki wielki problem, to po co Wam ślub kościelny? Przecież to jest sakrament, do którego trzeba się przygotować. Jeśli ktoś traktuje wiarę, jako coś od przypadku do przypadku, "wybiera" sobie przykazania, sam co grzechem jest, a co nie, to po co mu ten ślub w kościele? Bo: co ludzie powiedzą? Dla białej sukni?

Dziwi mnie to... Ślub, spowiedź, sakrament eucharystii - to wszystko powinno płynąć z serca, a nie być "męką". Jeśli się nie akceptuje zasad uczestnictwa w Kościele katolickim,  takich jak spowiedź, to może warto sie zastanowić, czy nie lepsza rejestracja w USC?

Ale tak swoją drogą, teraz rozumiem, dlaczego wielu z forumowiczów używa zamiennie słów ślub i wesele, chociaż to nie to samo!!!!
Na babskim forum wcześniej czy później do głosu dochodzi zazdrość...

Offline groszek
  • maniak
  • ********
  • Wiadomości: 1871
spowiedz przedslubna ....
« Odpowiedź #153 dnia: 12 Marca 2006, 01:40 »
Cytat: "azzurra"
po co mu ten ślub w kościele? Bo: co ludzie powiedzą? Dla białej sukni?


Moja niewierząca koleżanka właśnie wybrała sobie suknię do cywilnego: białą, z trenem, z WELONEM. I kto jej zabroni?
A poza tym nie podoba mi sie umniejszanie wartości przysięgi małżeńskiej w urzędzie stanu cywilnego nazywając ją "rejestracją". Nie każdy musi być wierzący, co nie znaczy, że traktuje składanie przysięgi w obecności urzędnika, zamiast księdza, jako "rejestrację" samochodu np.

A dlaczego w takim razie gdy ktos kogos okradnie to nie leci się z kłopotem do księdza, tylko na policję, lub do sądu? Dlaczego wtedy nie pozwalamy, by się działo "wedle woli nieba" tylko oczekujemy działania URZĘDNIKÓW, policjantów?

Offline azzurra
  • maniak
  • ********
  • Wiadomości: 1839
spowiedz przedslubna ....
« Odpowiedź #154 dnia: 12 Marca 2006, 10:04 »
Cytat: "groszek"
Cytat: "azzurra"
po co mu ten ślub w kościele? Bo: co ludzie powiedzą? Dla białej sukni?


Moja niewierząca koleżanka właśnie wybrała sobie suknię do cywilnego: białą, z trenem, z WELONEM. I kto jej zabroni?

A dlaczego w takim razie gdy ktos kogos okradnie to nie leci się z kłopotem do księdza, tylko na policję, lub do sądu? Dlaczego wtedy nie pozwalamy, by się działo "wedle woli nieba" tylko oczekujemy działania URZĘDNIKÓW, policjantów?


Nikt jej nie zabroni. I jej podejście mi się podoba - nie wierzy, to nie bierze ślubu w kościele! Naprawdę ją podziwiam za taką postawę. A nie skarży się tutaj, jak to jest okropnie, że trzeba się wyspowiadać.

Nazywam wydarzenie w USC rejestracją, bo tak o tym mówiła moja koleżanka Angielka, która na takie zawarcie małżeństwa się zdecydowała. Podoba mi się. A dlaczego? Bo dla mnie ślub to sakrament i już. Kto mi zabroni tak to nazywać?

Bardzo ładna manipulacja Groszku! Chodzi mi o ten ostatni paragraf. Nawet nie będę tego komentować... Porównywanie sakramentu z przestępstwem... Bardzo trafne, bardzo!  :lol: Może Ci po prostu zabrakło argumentów? A może znowu coś wzięłaś do siebie?
Na babskim forum wcześniej czy później do głosu dochodzi zazdrość...

Offline Żabcia

  • bywalec
  • ****
  • Wiadomości: 320
spowiedz przedslubna ....
« Odpowiedź #155 dnia: 12 Marca 2006, 10:26 »
Cytat: "azzurra"
to wszystko powinno płynąć z serca, a nie być "męką"

Wybacz, ale moim zdaniem jeżeli ktoś podejmuje decyzję o ślubie kościelnym to płynie to z serca. Decydując się na ślub kościelny akceptuję wszystko co jest z tym związane ale uważam jednak,że pojmowanie samych przygotowań do ślubu jest bardzo często wypaczane przez samych księży i  forma tego zależy  bardzo często od ich indywidualnego "widzi mi się". Skoro spowiedź u jednego ksiądza może być próbą doradzania  mi jak mam postępować  a u drugiego opowiadaniem się z rodzajów stosunków seksualnych i ilości użytych w nim figur, to wybacz, ale coś tu jest nie tak. Tak jak zauważyła Groszek - jeszcze 2 lata temu jedzenie mięsa w Wigilię było grzechem, a teraz jest to rzecz najzupełniej normalna. Kilka wieków temu  posiadanie "złych" książek było grzechem i płonęło się za to na stosie. Wojny krzyżowe w imię wiary, które były popierane przez Kościół itd. Sam Kościół nie tak dawno przepraszał za Inkwizycję, więc chyba nie jest taki nieomylny? Jeżeli chodzi zaś o "mękę", jak to nazwałaś", to te męki to też zasługa księży. Zacznijmy od nauk przedślubnych. Rozumiem,że trzeba się przygotować ale jeżeli te nauki mają trwać więcej niż 3 miesiące i proboszcz nie uznaje nauk odbytych w innej parafii lub w innym czasie niż ten przez niego wyznaczony, to co tu więcej komentować? Szkoda tylko,że ksiadz nie bierze pod uwagę tego, że możemy stracić np. pracę. I jakoś nie przekonuje mnie stwierdzenie żeby patrzeć na ptaki niebieskie, które nie orzą, nie sieją a Pan Bóg o nie dba. Jak będziesz kiedyś osobą bezrobotną (czego Ci nie życzę), to może to zrozumiesz co znaczy stanąć przed ryzykiem utraty pracy i może wtedy inaczej będziesz mówiła o tych tzw. "mękach"   2 sprawa, skoro zawarcie małżeństwa jest sakramentem, a za sakramenty wg. prawa kanonicznego nie można żądać pieniędzy tylko tzw. "co łaska" to dlaczego w wielu parafiach słyszy się: " co łaska ale nie mniej niż...." Dla wielu przyszłych małżonków to też może stać się "męką" , bo np. nie mają pieniędzy,a ksiądz chce przy okazji ślubu wycisnąć z nich co się da. I nie rozumiem dlaczego z takim niesmakiem mówisz o rejestracji w USC. Przecież to nawet sam Kościół  dopuszcza zawieranie małżeństw z osobami niewierzącymi lub innego wyznania i raczej nie odsyła tych ludzi do USC. Pytanie czy chodzi o wiarę czy o coś tak prozaicznego jak kasa. Nie ukrywajmy w wielu przypadkach nawet Kościołem rządzą pieniądze. Może zmieniłabyś  swój punkt widzenia, gdybyś  chciała ochrzcić umierające dziecko ( nie będę pisała komu się to przydażyło, bo jest to sprawa zbyt osobista) i będziesz  błagała księdza o ten sakrament, a ksiądz ci odmówi wypychając za drzwi, bo będzie miał imprezę w parafii.
I co wtedy ta osoba miała iść do USC po rejestrację?


Offline azzurra
  • maniak
  • ********
  • Wiadomości: 1839
spowiedz przedslubna ....
« Odpowiedź #156 dnia: 12 Marca 2006, 10:35 »
Mogę tylko stwierdzić Żabciu, że naprawdę współczuję Ci, że trafiłaś na takiego księdza. Ale to, że niektórzy tacy są, nie powinno rzutować na strosunek do całego Kościoła, a tym bardziej na stosunek do sakramentu pojednania. Nie można mieć ciastko i zjeść ciastko jednocześnie. Albo wierzę i akceptuję wszystko, co się z tą wiarą łączy, także obecność księży, albo odrzucam wszystko, także ślub kościelny.


Swoj stosunek do zawarcia małżeństwa w USC już wyjaśniłam. Nie będę się powtarzać, może dodam tylko, że dla mnie nie jest to określenie pogardliwe. Muszę jakoś to odrożnić od ślubu - którym dla mnie jest tylko i wyłącznie sakramen, zawarty w kościele, przed Bogiem.
Na babskim forum wcześniej czy później do głosu dochodzi zazdrość...

Offline Żabcia

  • bywalec
  • ****
  • Wiadomości: 320
spowiedz przedslubna ....
« Odpowiedź #157 dnia: 12 Marca 2006, 11:08 »
Problem polega na tym, że przez wiele lat bardzo mocno uczestniczyłam w życiu Kościoła i miałam możliwość bardzo dobrego poznania wszystkiego co z tym związane. I nie obraź się ale mam trochę więcej lat niż ty i kilka lat temu  podchodziłabym do tego z takim samym entuzjazmem i zapałem jak Ty teraz. Jednak życie w sposób znaczący zweryfikowało moje poglądy.Wiele z moich koleżanek i kolegów odeszło z zakonów i seminariów właśnie dlatego, że nie mogli pogodzić się z zakłamaniem jakie jest w Kościele.Nie będe pisała tu o konkretnych przykładach, a zapewniam Cię, że jest ich wiele.  Być może za kilka lat i Twoje poglądy ulegną zmianie. Nigdy nie mów nigdy. A jeżeli chodzi o :

Cytat: "azzurra"
współczuję Ci, że trafiłaś na takiego księdza



 to nie jest jedyny i odosobniony taki przypadek, było ich znacznie więcej. Wielu księży to ludzie, którym dano trochę władzy. Człowiek, który ma władzę, a do niej nie dorósł , zawsze będzie pokazywał swoją "wyższość" nawet jeżeli jest księdzem.
Na całe szczęście sakrament związku małżeńskiego zawieram przed Bogiem, a ksiądz jest tylko pośrednikiem w tym względzie . I jeszcze jedno, to nie my członkowie Kościoła decydujemy o zmianach w Kościele tylko księża, i to oni uznają, ze coś co kiedyś było grzechem już nim nie jest. Więc jaką mamy gwarancję, że za kilka lat to co teraz uznawane jest za grzech kiedyś nim nie będzie? Może się okazać, że ciastko, które teraz zjem za kilka lat może być uznawane za szkodliwe dla organizmu lub też ciastko, którego nie zjadłam może się zepsuć. Może lepiej przerzucić się na warzywa?


Offline azzurra
  • maniak
  • ********
  • Wiadomości: 1839
spowiedz przedslubna ....
« Odpowiedź #158 dnia: 12 Marca 2006, 11:24 »
Żabciu, ja też mam na swoim koncie doświadczenia oazowe, znam ludzi, którzy odeszli z zakonów.
Tylko krowa nie zmina poglądów. Może ja też jakieś kiedyś zmienię. Ale ślub zawsze będzie dla mnie sakramentem i już. I tylko w takim związku małżeńskim siebie widzę. Wpis w USC to za mało dla mnie. Ale jeżeli ktoś nie potrzebuje kościoła, to oczywiście to rozumiem, nikogo nie potępiam, nie narzucam jak ma żyć. Ale dla mnie ślub musi być przed Bogiem.

A jeśli chodzi o grzechy... Nigdzie w 10 przykazaniach nie ma mowy o poście, dlatego tutaj mogło się coś zmienić. Wątpię jednak, żeby w innych sprawach poszło tak łatwo...
Na babskim forum wcześniej czy później do głosu dochodzi zazdrość...

Offline groszek
  • maniak
  • ********
  • Wiadomości: 1871
spowiedz przedslubna ....
« Odpowiedź #159 dnia: 12 Marca 2006, 11:39 »
Tak naprawdę małżeństwo jest sakramentem, który jako jedyny ludzie mogą dac sami sobie, a ksiądz i inne ludziska są tylko po to by "świadkować". Można sobie ślubować  i poza kościołem.

Offline Żabcia

  • bywalec
  • ****
  • Wiadomości: 320
spowiedz przedslubna ....
« Odpowiedź #160 dnia: 12 Marca 2006, 11:43 »
Przynajmniej w jednym się zgadzamy, ślub zawierany w Kościele  jest zawierany przed Bogiem. Ale Twoją wypowiedzią o "zarejestrowaniu" związku w USC mogą się poczuć dotknięte osoby, które mają inne poglądy niż Ty i powinnaś  uszanować ich przekonania. Jeżeli chodzi o słowo "rejestracja" to zarejstrować można bydło w księgach stadnych a nie związek małżeński. Więc miej to proszę na uwadze, bo swoją wypowiedzią mogłaś sprawić komuś przykrość, szczególnie tym osobom, które nie przynależą do Kościoła lub z takich czy innych przyczyn zawieraja związek małżeński w USC. To, że Ty jesteś głęboko wierząca i masz takie a nie inne poglądy nie powinno sprawiać by inni czuli się gorszymi.
Nie o to tu chodzi, czyje przekonania są lepsze. Ważne jest aby wzajemnie szanować swoje poglądy i nie sprawiać innym przykrości nieodpowiednim doborem słów.


Offline groszek
  • maniak
  • ********
  • Wiadomości: 1871
spowiedz przedslubna ....
« Odpowiedź #161 dnia: 12 Marca 2006, 11:45 »
Cytat: "azzurra"
Ale ślub zawsze będzie dla mnie sakramentem i już. I tylko w takim związku małżeńskim siebie widzę.


Azurra... A jakie jest twoje podejście do rozwodu? Zakładając najgorszy z możliwych scenariuszy, całkowity rozpad twego małżenstwa (przemoc fizyczną, psychiczną, alkoholizm itd). Złamiesz przysięgę daną przed Bogiem i się rozwiedziesz (notabene W URZEDZIE- bo ksiądz ci wtedy niewiele pomoze, najwyzej pojdzie pogadac z twoim mezem-furiatem, a ten go jeszcze ze schodow spusci), czy będziesz się męczyć w takim małżenstwie?
Zakladajac, ze zgodzisz sie na separację- żeby na przyklad chronic swoje zdrowie i zdowie dzieci, rozumiem, ze już z nikim byś się nie związała, bo to byłby grzech i złamanie przysięgi?

Offline Antalis
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6030
spowiedz przedslubna ....
« Odpowiedź #162 dnia: 12 Marca 2006, 11:56 »
O Groszku dobre pytanie  :wink: Tez jestem ciekawa co bys w takiej sytuacji zrobiła AZZURRO - choć czytając Twoej poglądy to nawet nie powinnas uznawać separacji czy rozwodu bo przecież przysiegacie sobie "...i że Cie nie opuszczę az do śmierci "

Offline azzurra
  • maniak
  • ********
  • Wiadomości: 1839
spowiedz przedslubna ....
« Odpowiedź #163 dnia: 12 Marca 2006, 11:59 »
Demonizujesz Groszku. Biorę ślub i nie myślę o rozwodzie. Gdyby mi taka myśl przeszła przez głowę, to bym się na ślub nie decydowała. Wiem, za kogo za mąż wychodzę. Wiem, że się nie rozwidziemy. Proste. A Ty myślisz w tych kategoriach? Jeśli tak, to strasznie mi Ciebie żal... Bo nie zawsze trzeba zakładać najgorsze. W tym konkretnym przypadku wręcz trzeba wierzyć, że będzie dobrze i starać się, żeby właśnie tak było!
Na babskim forum wcześniej czy później do głosu dochodzi zazdrość...

Offline Antalis
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6030
spowiedz przedslubna ....
« Odpowiedź #164 dnia: 12 Marca 2006, 12:03 »
Cytat: "azzurra"
Wiem, że się nie rozwidziemy. Proste.

Masz 24 lata i to wiesz  :?: Wow tylko podziwiać. Ja sadziłam ze tego nikt nie wie a wszystko okazuje sie w praniu.Ja WIEM ze bede sie starała by nigdy sie nie rozstac ale nie mam gwarancji ze tak sie nie stanie. Zyzce Ci bys sie nie myliła....

Offline azzurra
  • maniak
  • ********
  • Wiadomości: 1839
spowiedz przedslubna ....
« Odpowiedź #165 dnia: 12 Marca 2006, 12:03 »
Cytat: "Antalis"
O Groszku dobre pytanie  :wink: Tez jestem ciekawa co bys w takiej sytuacji zrobiła AZZURRO - choć czytając Twoej poglądy to nawet nie powinnas uznawać separacji czy rozwodu bo przecież przysiegacie sobie "...i że Cie nie opuszczę az do śmierci "


A żebyś wiedziała, Antalis. Ja traktuję mojego przyszłego męża bardzo poważnie, to, co mu przysięgam też. Dlatego w tym konkretnym przypadku nie uznaję rozwodu.

I wiesz co, lepiej mieć nawet bardzo konserwatywne poglądy, niż nie mieć żadnych, a zdanie zmieniać w zależności od sytuacji.

Wiek nie ma nic do rzeczy. To jest ten jeden jedyny, z którym chcę spędzić resztę życia. Dlatego za niego wychodzę. A takie stwierdzenie: w życiu różnie bywa, to taka prymitywna wymówka, którą ludzie tłumaczą własny strach i brak pewności co do swoich uczuć i uczuć partnera.

A co na to Twój Rafał, że dopuszczasz do siebie myśl o rozwodzie już teraz?
Na babskim forum wcześniej czy później do głosu dochodzi zazdrość...

Offline Antalis
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6030
spowiedz przedslubna ....
« Odpowiedź #166 dnia: 12 Marca 2006, 12:11 »
Czyli jeśli bedzie Cie bił, pił na umór i takie tam to i tak będziesz przy nim  :!: Sorry ale dla mnei to jest chore :? NIKT NIE ZAGWARANTUJE CI ZE BEDZIECIE ZE SOBA DO KONCA ZYCIA :!: Jedyne co mozesz zrobic to STARAC sie by tak było ....Ja tez traktuje Rafala powaznie ale zycie lubi płatać figle.Nie jedno małzenstwo pobierało si ew wielkiej miłości a kończyło jak konczyło ....

Offline MaYDaY

  • nowicjusz
  • *
  • Wiadomości: 13
spowiedz przedslubna ....
« Odpowiedź #167 dnia: 12 Marca 2006, 12:31 »
azzurra, życzę Ci z całego serca by Twoje plany,zamierzenia co do bycia "razem az po grobową deskę"  w pełni Ci się powiodły, sprawdziły - nazywaj to jak chcesz. Nie znam Ciebie, Twojego narzeczonego, waszej sytuacji itd itp... wierz mi w życiu bardzo różnie bywa, znam wiele przypadków gdy związki dłużej czy krócej trwające rozpadały się - nawet i po 20 latach małżeństwa Jak dla mnie błędnym jest założenie że się nie rozstaniecie - zgodnie z zasadą "Nigdy nie mów nigdy i zawsze " Mogłibyśmy tak polemizować przez następne kilkanaście stron i wymagałoby to założenia nowego topica ..a to by było już za duże odejście od tematu - bo tak już mamy całkiem duży OFF TOPIC :D
Pytasz co ja na to że moja narzeczona zakłada już teraz myśl o rozwodzie ?!?! - powiem krótko uważam że w jakimś stopniu zna życie , obydwoje wiemy że MIŁOŚC trzeba pielęgnować przez całe życie każdego dnia a nie tak jak to ma miejsce w bardzo wielu przypadkach TYLKO do ślubu !!
POZDRAWIAM SERDECZNIE :)



Offline Antalis
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6030
spowiedz przedslubna ....
« Odpowiedź #168 dnia: 12 Marca 2006, 12:33 »
I wszystko na temat :]

Offline Szymuś
  • nowicjusz
  • *
  • Wiadomości: 19
Słówko od narzeczonego ;-)
« Odpowiedź #169 dnia: 12 Marca 2006, 12:39 »
Drogie Panie,
  z moją Narzeczoną Azzurrą zgadzam się w zupełności jeśli chodzi o rozwody - zakładanie, że nigdy nie wiadomo, co nam życie przyniesie i że choć teraz jest tak pięknie, to potem moze sie popsuć, jest moim zdaniem podejściem złym. Co ma się stać złego? Wiadomo, że życie to nie jest bajka, nie zawsze jest sielanką. Ale właśnie po to bierze się ślub z ukochaną osobą, żeby przeciwności losu pokonywać razem. Bo razem łatwiej. Przyjmować z góry, że rozwód jest możliwy gdy coś będzie nie tak, jest robieniem pierwszego kroku w stronę porażki całego związku.
  Mówię to ja, osoba, o której nie można powiedzieć, żeby była "głęboko wierząca" w rozumieniu tradycyjnym polskim, ani "konserwatywna" w polskim rozumieniu konserwatyzmu. W wielu sprawach nie zgadzam się z Kościołem, oj w wielu i nieraz o tym prowadzę ożywione dyskusje. Ale jeśli chodzi o rozwody, to zawsze moje zdrowy rozsądek i serce zgadzały się, że to jest coś bardzo niedobrego.
  Tak, z całą odpowiedzialnością za słowo mówię: nie rozwiodę się. Kocham moją narzeczoną i będę ją kochał.
  Pozdrawiam wszystkich.

Offline Antalis
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6030
spowiedz przedslubna ....
« Odpowiedź #170 dnia: 12 Marca 2006, 12:43 »
Dobra widze ze to nie ma sensu ... WY macie chyba szklaną kulę ze wiecie co WAS czeka.Zycze byście wytrwali w swym postanowieniu.Wiem jedno miłość trzeba pienęgnować by los był dla nas łaskawy. Jesli nei bedziemy tego robili prędzej czy później żle to sie skonczy.
P.S.A w życiu pewnym można byc tylko śmierci .....

Offline groszek
  • maniak
  • ********
  • Wiadomości: 1871
spowiedz przedslubna ....
« Odpowiedź #171 dnia: 12 Marca 2006, 12:47 »
Taaaaa... niestety, życie pokazuje inaczej. Większość ludzi slubuje z pełnym przekonaniem, że chce cię dochowac miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej, niestety statystyki rozwodów, separacji pozbawiają złudzeń. Moim zdaniem lepiej mieć świadomość zagrożeń, żeby być przygotowanym na różne złerzeczy, zamiast mówić "my to się kochamy najbardziej na świecie i nigdy się nie rozstaniemy, nigdy!". Oby tak było....

azzurra naprawdę nie musisz mnie żałowwać. Ja jakoś ciebie nie żałuję, a mogłabym, np. za naiwność i "różowe okularki".

Offline dziubasek

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 17066
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: .:25.08.2006:.
spowiedz przedslubna ....
« Odpowiedź #172 dnia: 12 Marca 2006, 12:56 »
Azzurra podziwiam Cię za tę pewność w poglądach- w Twoim życiu wszystko jest albo białe albo czarne...  ja widzę też kolorki pomiędzy... i czy to źle? Czy to źle, że chcę przysięgac miłość przed Bogiem, w Kościele jednocześnie uznając, że kontakt z niektórymi księżmi to droga przez mękę (trochę wyżej napisałam o ostatniej swojej spowiedzi...) Nie traktuje wiary warunkowo, ale księzy i niektóre poczynania Kościoła (szeroko rozumianego) - owszem. Wierzę w to co jest napisane w Biblii, ale to co powstało wiele lat później, podczas wielowiecznej "kariery" Kościoła i Kleru przepuszczam przez sito własnej intuicji i sumienia, choć przyznam szczerze, że nie zawsze mi to wychodzi...
A jeśłi chodzi o rozstania... Nie wychodze za mąż z myślą, ze się rozejdziemy za kilka, kilkanaście lat. Jednak nikt nie jest w stanie mi obiecać (ani ja samej sobie, ani mój przyszłiy mąż, ani nikt inny), że tak kiedyś się nie stanie. Musimy sie po prostu bardzo starać o siebie i o naszą Miłość a to po "xx" latach małżeństwa nie przychodzi z taką łatwością jak teraz.

Offline donia

  • entuzjasta
  • ******
  • Wiadomości: 776
spowiedz przedslubna ....
« Odpowiedź #173 dnia: 12 Marca 2006, 13:17 »
Cytat: "dziubasek"
powstało wiele lat później, podczas wielowiecznej "kariery" Kościoła i Kleru przepuszczam przez sito własnej intuicji i sumienia, choć przyznam szczerze, że nie zawsze mi to wychodzi...


ja sie tez z tym zgadzam bo po to wlasnie mamy sumienie zeby odrozniac dobro od zła, owszem nie zawsze wychodzi  :(
i każdy człowiek  ma sumienie bez związku z przynależnością do Kościoła takiego czy innego.

Ja jestem wierząca ale różowe okulary mi z nosa spadły dawno i dotarło do mnie, że nie mamy monopolu na Boga, a człowiek najpiękniejsze dzieło zepsuć potrafi...
To samo tyczy się związków, sami możemy zepsuć nasze małżeństwo tym szybciej gdy nie będziemy mieć świadomości tego... ludzie sie zmieniają tak jak i poglądy... grunt żeby iść we dwoje w tym samym kierunku
 :)
Proszę jakiegoś aniołka w niebie, daj mi skrzydełka, ja chcę do Ciebie

Offline Żabcia

  • bywalec
  • ****
  • Wiadomości: 320
spowiedz przedslubna ....
« Odpowiedź #174 dnia: 12 Marca 2006, 13:33 »
Azzurra, pozostaje mi życzyć ci tylko dużo szczęścia i mieć nadzieję, że Twoje życie zawsze będzie wyglądało tak rózowo jak widzisz je teraz. Ale podobnie jak inni uważam, że w życiu nigdy nie można mieć 100% pewności. Życie jest długie i istnieją w nim różne zdażenia i zawirowania, które wpływają na to nasze życie. Nie wiesz co będzie za rok, 5, 10 czy 20 lat. Nie wiesz nawet co będzie za godzinę.Jedyne co możesz zrobić to pielęgnować i dbać  o Wszą miłość. Ale warto mieć też świadomośc zagrożeń, by starać się ich unikać.  Życie jest życiem i nigdy nie  wiemy co nas w tym życiu spotka.I nie uważam tego stwierdzenia (jak to określiłas w przypadku wypowiedzi Groszka)za prymitywną wymówkę. To, że przewiduje się możliwość takich zagrożeń jest tylko oznaką dojrzałości emocjonalnej.  Czasami trzeba zdjąć różowe okulary i założyć korekcyjne a  do niektórych sytuacji czasem przydaje się też mikroskop. Szanuję Wasze poglądy ale  się z nimi nie zgadzam. Jest to moje prawo. Jeżeli macie takie przekonania i uda Wam się w nich wytrwać do końca życia to gratuluję, a jeżeli nie to współczuję.


Offline Moongirl

  • zapaleniec
  • *****
  • Wiadomości: 493
  • Płeć: Kobieta
spowiedz przedslubna ....
« Odpowiedź #175 dnia: 12 Marca 2006, 20:08 »
Cytat: "Żabcia"
Ale podobnie jak inni uważam, że w życiu nigdy nie można mieć 100% pewności. Życie jest długie i istnieją w nim różne zdażenia i zawirowania, które wpływają na to nasze życie. Nie wiesz co będzie za rok, 5, 10 czy 20 lat. Nie wiesz nawet co będzie za godzinę.Jedyne co możesz zrobić to pielęgnować i dbać o Wszą miłość.


Ale czy tak nie jest ze wszystkim? Milość, przyjaźń, rodzina- też nie wiemy, ile nam dane będzie spędzić czasu z najbliższymi... Może ktoś mi zarzuci "różowe okulary" albo "klapki na oczach" ale uważam, że to piękne wierzyć w miłość i wierność na zawsze. Czy to nie wydaje się wam takie przyziemne kalkulować jakie są szanse na wasz związek?

Offline donia

  • entuzjasta
  • ******
  • Wiadomości: 776
spowiedz przedslubna ....
« Odpowiedź #176 dnia: 12 Marca 2006, 20:27 »
Cytat: "Moongirl"
Czy to nie wydaje się wam takie przyziemne kalkulować jakie są szanse na wasz związek?


dla mnie to nie kalkulacja ani przyziemność, po prostu świadomość tego, że w życiu różnie bywa...
niestety nie zawsze kolorowo chociażby się chciało...
ja  nie oceniam szans naszego zwiąku, a jedynie widzę zagrożenia i chcę ich uniknąć...
wolę to niż stwierdzenie, że nam się to nie przytrafi i obudzenie się z ręką w nocniku...
 :serce:
Kocham mojego skarba i wierzę, że nam się uda pielęgnować naszą miłość do końca życia
Proszę jakiegoś aniołka w niebie, daj mi skrzydełka, ja chcę do Ciebie

Offline BAMCIA
  • nowicjusz
  • *
  • Wiadomości: 36
spowiedz przedslubna ....
« Odpowiedź #177 dnia: 12 Marca 2006, 22:07 »
Moi Drodzy czy to nie za wczesnie wypisywac o rozwodach?
Życie mamy jedno i powinniśmy z niego korzystać jak najwięcej , a nie zastanawiać sie co bedzie za rok dwa... kochajmy sie i szanujmy nawzajem a rozwody bedą nam obce.
Zdaje sobie z tego sprawe ze życie jest ciężkie i niesie duzo niewiadomych, ale jak bedziemy myśleć o takich rzeczach to do niczego dobrego to  nas to  nie zaprowadzi.


Marto dziękuje ja Tobie równiez życze miałego dnia :)


Offline madziulek

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 4486
  • Płeć: Kobieta
spowiedz przedslubna ....
« Odpowiedź #178 dnia: 20 Marca 2006, 10:03 »
Fakt życie jest takie a nie inne dziś widzimy szczęśliwą parę kochającą się jak papuzki nierozłączki a jutro spotykają się w sądzie ... tak bywa ale to nie znaczy że tak jest zawsze ... trzeba mieć nadzieje bo inaczej życie staje się bezsensowne bo niby po co do czegoś dążyć jak i tak z góry zakładamy ze to coś nam nie wyjdzie  :roll:

Trzeba się cieszyć chwilą i dbać aby nigdy nie uciekła
Kuba 2007
Szymon 2010

Offline Julka
  • użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 61
spowiedz przedslubna ....
« Odpowiedź #179 dnia: 23 Marca 2006, 11:21 »
Ja jestem realistka, nie posiadam "różowych okularow".
 Ciesze sie z kazdego dnia, spedzonego z moim narzeczonym, mamy wspolne plany. Bardzo czesto powtarzamy sobie "Kocham Cie na zawsze". Chcemy byc obok siebie do konca, wierzymy ze tak bedzie i dbamy o to aby bylo nam ze soba cudownie.
Nie rozmawiamy ze soba o rozwodzie i nie myslimy o takich rzeczach. Wydaje mi sie jednak, ze nikt nie wie co go w zyciu czeka i swiadomosc tego ze w zyciu jednak sa tez nie mile sytuacje jest normalna. Ja nie jestem wrozka i nie wiem co mnie w zyciu czeka, skad moge wiec wiedziec czy sie nie rozwiode i kto bedzie mnie "trzymal za reke", gdy bede umierala. Tego nie wie nikt.

A co do kosciola.
 Ja wierze w Boga, modle sie do niego. Chodze do kosciola, czasami nawet w tygodniu ide na chwilke, kiedy nikogo nie ma po to aby, powiedziec to co mi na sercu lezy. Staram sie tak zyc, aby nikogo nie krzywdzic. Nie ejstm moze za barzdo religijna.
Jest wiele rzeczy z ktorymi sie nie zgadzam, jesli chodzi o kosciol. Nie podoba mi sie forma spowiedzi. Nie uwazam, ze ksiadz jest jakas wyrocznia. Czesto nie zgadzam sie ze zdaniem ksiedza, i nie uwazam ze to cos zlego. Dla mnie jedzienei cyz nie jedzenie miesa jest w ogole wymyslem, tak ajk wiele innych rzeczy.
Ja chce wziac slub koscielny, poniewaz wierze w Boga i mysle, ze nie ma w tym nic zlego.
To jak postepowalam i jakm bylam czlowiekeim oceni Bog, a nie czlowiek.
Ja nie uwazam, ze tzreba zyc zgodnie z tym co mowi kosciol, aby wziasc slub koscileny.