Ja jestem realistka, nie posiadam "różowych okularow".
Ciesze sie z kazdego dnia, spedzonego z moim narzeczonym, mamy wspolne plany. Bardzo czesto powtarzamy sobie "Kocham Cie na zawsze". Chcemy byc obok siebie do konca, wierzymy ze tak bedzie i dbamy o to aby bylo nam ze soba cudownie.
Nie rozmawiamy ze soba o rozwodzie i nie myslimy o takich rzeczach. Wydaje mi sie jednak, ze nikt nie wie co go w zyciu czeka i swiadomosc tego ze w zyciu jednak sa tez nie mile sytuacje jest normalna. Ja nie jestem wrozka i nie wiem co mnie w zyciu czeka, skad moge wiec wiedziec czy sie nie rozwiode i kto bedzie mnie "trzymal za reke", gdy bede umierala. Tego nie wie nikt.
A co do kosciola.
Ja wierze w Boga, modle sie do niego. Chodze do kosciola, czasami nawet w tygodniu ide na chwilke, kiedy nikogo nie ma po to aby, powiedziec to co mi na sercu lezy. Staram sie tak zyc, aby nikogo nie krzywdzic. Nie ejstm moze za barzdo religijna.
Jest wiele rzeczy z ktorymi sie nie zgadzam, jesli chodzi o kosciol. Nie podoba mi sie forma spowiedzi. Nie uwazam, ze ksiadz jest jakas wyrocznia. Czesto nie zgadzam sie ze zdaniem ksiedza, i nie uwazam ze to cos zlego. Dla mnie jedzienei cyz nie jedzenie miesa jest w ogole wymyslem, tak ajk wiele innych rzeczy.
Ja chce wziac slub koscielny, poniewaz wierze w Boga i mysle, ze nie ma w tym nic zlego.
To jak postepowalam i jakm bylam czlowiekeim oceni Bog, a nie czlowiek.
Ja nie uwazam, ze tzreba zyc zgodnie z tym co mowi kosciol, aby wziasc slub koscileny.