urodziłam się o 11.15 a Ty?
ja urodziłam się o 10.10 dopołudnia, a więc mamy też zbliżoną godzinę urodzenia
Troszkę się nie dziwię twojemu narzeczonemu....każdy szykujacy się do ślubu zadaje sobie różne pytania, szczególnie jak bardzo dobrane pary się rozchodzą.
Jak kiedyś będziecie rozmawiać, to sprubuj mu przekazać, że to czy będziecie ze sobą pare lat czy do śmierci zależy tylko od was, od waszej miłości i od tego czy i jak będziecie tę miłość pielęgnowac...a jeśli nie widzi sensu w ślubie, to po co go bierze ?
jako "rasowa" 5 miesięczna z hakiem małżonaka powiem ci na uszko, że na długo przed ślubem, wiedziałam, że dla mnie ślub to głównie formalność, że po nim między nami się nic nie zmieni (przed ślubem znaliśmy się 9 lat i 2 ostatnie lata mieszkaliśmy razem sami), już przestałam wierzyć i żyć nadzieją, że ten piękny dzień kiedyś nastąpi, bo ciągle były jakies niedogodności. Ważne dla mnie było uczucie jakie nas łączyło, to że "jedno za drugim w ogień skoczy", że mamy w sobie oparcie, że możemy na sobie polegać itp. itd. Teraz to że mieliśmy TEN wspaniały dzień jest bajkowym wspomnieniem. I nie wiem czemu ale mimo iż nic się nie zmieniło, iż w dwa dni po ślubie wróciliśmy do szarej rutyny (praca -dom) to jakoś tak mi inaczej na duszy...i jemu chyba także. Może to dlatego, że już możemy legalnie na siebie mówić mąż i żona
