każdy robi jak uważa, ale zawsze byłam przeciwna relacjom "kumpelskim" między rodzicami a dzieckiem...rodzic to rodzic, to on decyduje, jego zdanie jest wazniejsze, dziecko musi się podporządkować; oczywiście należy tłumaczyć, rozmawiać, starać się jak najlepiej zrozumieć, ale przyjaźnić się z mamą to mogę dziś, a nie kiedy jestem kilkulatką czy nastolatką... Moja opinia poparta wieloma doświadczeniami pedagogicznymi, kilkunastoletnim stażem pracy w gimnazjum; relacje kumpelskie nie wychodza na dobre ani rodzicom ani dzieciom...choć oczywiście pewnie,jak od każdej zasady, są wyjątki....choć ja na takie nie trafiłam

może to nie do końca trafne porownanie, ale tak samo jestem przeciwna relacjom kumpelskim nauczyciel-uczeń....moi uczniowie nigdy nie będą moimi kolegami...każdy musi znać swoje miejsce w szeregu

Choć często słyszałam, ze jestem zbyt surowa, wymagająca, wprowadzam zbyt duży rygor...zazwyczaj na dzien edukacji otrzymywalam nagrodę nauczyciela sprawiedliwego, a na brak dyscypliny podczas moich lekcji nigdy nie narzekalam NIGDY, mimo że każdy starał mi sie wmowić że gimnazjum to taki trudny wiek....
uważam, ze dziecko musi znać granice,które wyznacza wlasnie rodzic/nauczyciel, wtedy wie, na czym stoi, czego się spodziewać i czuje się pewnie; samo tych granic sobie nie wyznaczy... W relacjach kumpelskich jakoś tego nie widzę...