Jestem wkurzona. I ciekawa jak jest u Was? Zosia dzis poszła do złobka. Miała przerwę czwartek, piątek, i wczoraj bo w czwartek dostała trochę temperatury, marudna była, jeść nie chciała. Trochę gardło czerwone było, ale ogólnie Oki. W piątek mocz zrobiony wyszedł czysty. Ostatni raz nurofen dałam w sobotę rano. Ogólnie stawiam na górne 3 bo ręce pakuje niemiłosiernie. Wczoraj dla świętego spokoju poszłam do lekarki żeby Zerknelam na gardło, ale mówi że spoko jest i może iść do żłobka. Dziś dzwonią ok. 10.30 że Zosia ma 37,9 i wymiotowala.Wiec ja już zalamka. Mąż po nią pojechał. Przejechali. Zosia uśmiechnięta, zadowolona, czoło chłodne. Ani pół grama ciepłe. Pytam Męża co tam się stało. A było tak prawdopodobnie, że się czymś urazila i wpadła w płacz, że nie mogły jej uspokoić i z tego płaczu zwymiotowala flegma. Na dodatek byli na tarasie a dziś słonko grzalo.no i zmierzyli jej temperature po tym płaczu to im wyszła. rozumiem, że mają takie procedury, że dzwonią powiadomić rodzica, ale chyba ostro to podkolorowaly.
Nie ukrywam, że mi nie na rękę, że teraz zostanie w domu pewnie do poniedziałku bo muszę mieć zaświadczenie od lekarza, że jest zdrowa.
I to już druga sytuacja kiedy że tak powiem nie przedstawiły sytuacji dokładnie.
Nie wiem w sumie czego oczekuje. Czy ja przesadzam?