Ano mężusia odwiozłam do pracy czule pożegnałam a jak wróciłam do domku to se pobuczałam w poduchę. Oczywiście miałam ambitne plany posprzatać kuchnię no i się udało co prawda w okolicach 19 ale jednak
Zupka kalafiorowa też ugotowana o 22 ale jest i stygnie
Siedzę sobie i myślę coby tu bez mężusia robić i kicha. Jutro do mamci jadę w środę rano wyniki w czwartek do dentysty-sadysty i do mamuni a w piątek jeszcze brak mi koncepcji. Po sklepach łazić mi się nie chce bo ubrań żadnych nie kupię bo bez sensu troszkę ciążowych mam, zakupiłam albo dostałam w spadku od koleżanki i szwagierki. Dla dzidzi dopóki się nie dowiem kto tam w brzuszku siedzi to nie kupuję bo ciężko jakieś fajne uniseksy dorwać. Rany ale jęczę straszliwie
nie jest tak źle jak to wygląda. Mam troche książek do czytania porzadki zrobię itd. Aaaa i wypatrzyłam w necie sklep ze specjałami ojców benedyktynów z tyńca i tak chodzi mi po głowie konfitura truskawkowa w musie malinowym i ich smalczyk. Ceny nieskie co prawda nie są ale co tam raz kiedyś trzeba się porozpieszczać. No i jeszcze wysyłka 12 zł
ale zbliżają się urodziny szwagierki a ona lubi takie słoiczkowe cudeńka więc bedzie pretekst żeby oprócz prezentu cosik dla siebie zakupić.
No i czuję już ruchy
co prawda jak leżę albo siedzę przy kompie ale od czasu do czasu delikatnie mnie maleństwo szturcha od środka. Nie moge się doczekać kiedy te kopniaczki będą bardziej odczuwalne.
Tym razem będę mądrzejsza i skopiuję sobie to co zapisałam