Brutka pożegnaliśmy w styczniu, a nadal trudno jest przeboleć stratę.
Najtrudniejsza była decyzja o eutanazji. U nas spadła na mnie, weterynarz przyjechała do domu - tak zdecydowałam...w życiu się tak podle nie czułam. Została nam sunia na pociechę, trochę lżej bo nie jest tak strasznie pusto. Ktoś jest, macha ogonem, ktoś nas wita
Współczuję i ściskam mocno bo wiem, jak bolesne to doświadczenie