Ja miałam weekend pracowity. Posprzatałam piętro naszego domku, ciężko było - szczególnie długo zapamiętam mycie okien połaciowych

.
Podłogi tez nie należały to nałatwiejszych bo musiałam ciągle coś pazurkiem skrobać

. Grzejnikie tez umyłam i od razu zauważyłam dwie rzeczy - jeden jest przerysowany a i jedno z okiem ma ślad użycia siły-maleńki co prawda ale jest. Zgłoszę komu trzeba - niby zabezpieczone było ale zawsze jakiś wypadek przy pracy się zdarzy

, szkoda.
Wczoraj byliśmy u małża stryjka w szpitalu w Gryficach, a przy okazji u jego dziadków na cmentarzu, odwieźliśmy jego brata do Szczecina - byl z nami - i wten sposób w domku byliśmy późnym wieczorem.
Dzisiaj do pracy przyjechałam taksówką bo nie chciało mi się wstawać

.