witam was wszystkich serdecznie;)
tamten tydzień latałam codziennie - oprócz oniedziałku bo sie doleczałam po chorobie.
wtorek caly w pracy, środa odbiór nowego dowodu i latanko po urzędach, potem zakupy i do domku, jakiś obiadek i......był wieczór. we czwartek powtórka ze środy;( piątek-w pracy.
w sobotę pełna mobilizacja w dodawaniu wiary małżowi......bo pustka w głowie nastała gdy trzeba było iść na obronę. gdy pojechal do szkółki ja szybko upieklam jego ulubione ciasto - karpatkę i pojechałam do niego. oczywiście obronił się i porwałam go wtedy na obidek. po obidku krótki spacerek wałamii do domku na deserek.......nie tylko w postaci ciasta
wczoraj małe leniuchowanie do 12 potem wyjscie do miata, powrót do domku i na obiadenk nadziewana dynia "mniammmmmmmmm", krotki spacerek i do wyrka.
mimio tak paskudnej pogody nic nas nie zmoczyło przez weekend i uznaję go w całości za udany
dzis trochę szwendanka po domku - nadrabianie zaległości w porządkach i oczekiwanie na grafiki listopadowy.........wrrrrrrrrrr nie lubie tak bo nic nie mozna zaplanować, nawet nie wiem jak mam na 1-go i czy bedę mogła gdzieś sie ruszyć
