miśka, już się przyzwyczaiłam, że to Ty mnie zawsze chwalisz na forum

Dzięki dziewczyny

Duma mnie jeszcze do dziś rozpiera

Naprawdę nie było źle - może dlatego, że sobie wyobrażałam totalną masakrę i zostałam pozytywnie zaskoczona

Wydolnościowo czułam się się bardzo dobrze, 24 km biegło mi się naprawdę leciutko. Tętno w granicach 147-155. Żadnej zadyszki. Nie miałam też myśli w stylu "Boże, jeszcze tak daleko", nie nużyła mnie trasa. Nawet swojej mp3 nie odpalałam. Nawet myśl "Już nigdy więcej" się nie pojawiła

Naprawdę było fajnie, mnóóóstwo kibiców, którzy bardzo pomagali, wołali do mnie po imieniu (imię było na numerze startowym), przybijali piątki... Wśród samych biegaczy jest też zupełnie inna atmosfera niż na krótszych biegach - są śmiechy-chichy, jakieś rozmowy... Końcówka boli, ale, tak jak pisałam na fb, myślałam, że będzie gorzej

Chciałam jeszcze poinformować, że dzisiaj nadal nie mam zakwasów

Czas na kolejne wyzwania
