Tak czytam Wasze wpisy i mnie zastanawia... Wy tak w środku dnia ćwiczycie?
To zależy....
Jak W. pracuje na 2 zmianę a ja po powrocie z prac, przygotowaniu obiadu dla niego na kolejny dzień, ogarnięciu domu i chwili odpoczynku idę poćwiczyć...
Jak pracuje na rano, to po jego i moim powrocie (ja na szczęscie mam system jednozmianowy) jemy obiad, sprzątamy, chwila oddechu i

zazwyczaj jest to ok 18.00- 19.00 czasem ale bardzo rzadko wcześniej

Wieczorem to mnie się już nie chce

więc wolę TO załatwić wcześniej

Tak więc wszystko zależy od tego kiedy mam chwilę.... w czasie tych wielkich upałów zdarzało mi się ćwiczyć po 14.00

Prezeska puszczała nad godzinę prędzej do domu (a że ja normlanie pracuję od 7.00 do 14.35) to byłam już w domu o 14.00.
Dziennie śmigam piechotą do i z pracy więc droga zajmuje mi ok 30 min

Wracałam, spocona, zdyszana im czerwona jak burak więc brałam się za ćwiczenia żeby potem 1000 razy się nie kąpać

chciałam to wszystko załatwić "za jednym potem" i jak już umęczyłąm się drogą to i chciałam zaliczyć Ewkę

teraz jak o tym myślę to słabo mi się robi bo nie raz zdarzało mi się przerywać na chwilę bo CHYBA bolało mnie serducho

no ale upały nie trwały wiecznie więc i pora ćwiczeń się zmieniła
