Dziękujemy wszystkim. Po nocy już mi trochę lepiej.
Tomek wziął 2 dni opieki, żeby zająć się Oskarem, a ja siedzę w drugim pokoju. Ale niestety i chyba jego próbuje dopaść choróbsko, bo już skarży się na ból gardła i głowy. Dostał maseczkę na twarz i rozpoczyna kurację. Oszaleć można. Już mi nerwy puszczają i ryczeć mi się chce. Czy to się nigdy nie skończy.
25.01 ma być chrzest, ale jak tak dalej pójdzie to nie wiem czy go nie przełożymy. Na razie zastanawiam się.
A 14.01 mamy USG stawów biodrowych.
Z weselszych wieści to napiszę, że Oskarek zaczął się świadomie i pięknie uśmiechać do nas. Aż serce roście

Na razie bez dźwięków ale i na nie przyjdzie czas. Zaczyna też interesować się maskotkami na pałąku do łóżeczka i bujaczka i na macie. Tak macha rączkami, żebyn w nie trafić.
Ładnie przesypia noce. Jak zje o 20-tej to później dopiero ok. 4 rano.
A Wiktor szaleje u mojej mamy. Jeszcze ma kaszel. Rozmawiam z nim przez telefon. Jak słyszę w słuchawce "Cześć mamu" to aż mam łzy w oczach. Tak dawno go nie widziałam. A na babcię mówi gapa. Bo jak się skaleczyła w palec to sama się tak nazwała. I teraz Wiktor za nią biega i mówi "Baba jest gapa" i się cieszy
