Wiktorowi jest już lepiej. Leki podaję mu do środy. Nie ma biegunki, w kupach nie ma śluzu więc jest ok.
Za to mnie coś próbuje rozebrać. Od soboty boli mnie gardło i jakiś katar chce się przebić. Odstawiłam Oskara od piersi i zaczęłam porządną kurację, żeby na święta się nie rozłożyć.
W sobotę wreszcie poczułam chęć na sprzątanie. Wiktor pojechał do babci a my z Tomkiem wzięliśmy się za porządki. Niestety Oskarek nam tego nie ułatwiał. A dzisiaj od rana próbowałam kontynuować sprzątanie, ale i Wiktor i Oskar bardzo potrzebowali mamusi. Teraz Tomek wiesza mi półkę w kuchni, a ja zajrzałam na forum.
Jutro będę piekła ciasta: makowce, keksa i zrobię domek. A moja mama piecze dla nas mięsa: schab, karkówkę, roladę z boczku i kurczaka faszerowanego; i ryby: dorsza po grecku, śledzie w sosie czosnkowym i śledzie pod pierzynką.