emm-a- na pewno dojdziecie do kompromisu

Arek tego dnia spał u mnie, bo nie widzieliśmy się dwa tygodnie, takie niestety uroki pracy w delegacji. Byłam pewna, że skoro się tyle nie widzieliśmy, moich rodziców nie ma, bo akurat sobie zrobili wycieczkę do Zakopanego, to ten dzień spędzimy u mnie. No, ale myśleć to sobie mogłam

Arek wstał i powiedział, że jedzie, bo ma załatwienia na mieście i to nie może czekać

Nastąpił mój foch i " jak już tak musisz jechać to jedź"

Arek wyszedł, a ja poszłam spać

Zajęłam się swoimi sprawami, poszłam do koleżanek na ploty, dostaje eska od Arka " będę u Ciebie za pół godziny, jedziemy do mnie". Zła jak nie wiem, że zmienia zdanie co chwilę, wróciłam do domu i czekałam na niego

Przyjechał i mi mówi, że jedziemy do niego, ale będę musiała się sama sobą zająć, bo on musi pomóc układać płytki

Nic na to nie powiedziałam, pojechaliśmy do niego i było jak mówił, ja zajmowałam się sobą, a on układał płytki. Nadszedł wieczór i Arek podchodzi do mnie i mówi " Pojedziemy sobie na skałki pochodzić". Musicie wiedzieć, że Arek jest z tych co chodzić na romantyczne spacery nie lubią

Ale wtedy pomyślałam, że pewnie chce mi ten dzień jakoś wynagrodzić może

Dojechaliśmy na miejsce, chodzimy, wychodzimy coraz wyżej, ja cała już zadowolona, że jest tak fajnie i nagle Arek przyspieszył tak kroku, że ledwo za nim nadążałam

Mówię więc do niego:
-Arek co Ty tak szybko idziesz? Szczyt jakiś chcesz zdobyć czy co?

Przystanął, przytulił się do mnie
- Nie chcę zdobywać żadnego szczytu, chcę każdego dnia zdobywać Ciebie, będziesz zawsze już moja?

Dalej nie wiedząc skąd u niego taki romantyzm, mówię, że przecież już jestem, a Arek w tym momencie klęka na kolano, wyciąga pudełeczko z pierścionkiem
- Natalko czy zostaniesz moją żoną?
Przez pierwszą minutę moja reakcja była taka
I zamiast jak każda normalna kobieta od razu powiedzieć tak to mnie zatkało, jak już odzyskałam głos to powiedziałam mniej więcej
-Co? Ale serio? To naprawdę się dzieje? TAAAAK

Pierścionek został założony i wtedy do mnie dotarło, łzy poleciały same ze szczęścia

Jak zeszliśmy do samochodu to dostałam jeszcze bukiecik i pojechaliśmy sobie na kolację do knajpki

A potem tę radosną nowinę oznajmiliśmy rodzicom