Tetku, nie byłam u dietetyka. Po prostu powiedziałam sobie, że w końcu trzeba zrzucić kilka kg i wzięłam się ostro za siebie. Ale nie za ostro

Po pierwsze - nie stosuję żadnej "diety-cud". Zapisuję codziennie co jem. Staram się nie podjadać między posiłkami.
Staram się jeść wszystko na co mam ochotę (próbując jednak eliminować pieczywo, makarony, ziemniaki itp. i oczywiście słodycze) i liczę mniej więcej kalorie.
Trochę ćwiczyłam, potem różnie z tym bywało, teraz znowu zaczynam ćwiczyć.
Moje posiłki to (z dzisiaj):
I śniadanie godz. 9:20 - 1 kromka chleba orkiszowego z serkiem Danio light śmietankowym
Obiad godz. 15:30 - rosół z makaronem
II danie godz. 14:30 - 3 młode ziemniaczki, 2 kotlety mielone, sałata ze śmietaną + mizeria
Deser godz. 18:00 - 10 orzeszków laskowych
Kolacja godz. 19:30 - 3 wafle ryżowe z masłem z orzeszków ziemnych
Dzisiejszy dzień "obfitował" niestety w dużą ilość węglowodanów więc jutro na pewno będzie "zaciśnięcie pasa".