no to sie widzę, nie wyłamię

P. wstaje o 6 i jedzie do pracy, po pracy - ok.17 do siebie jedzie wyjsc z psem i się wykąpac i ogarnąć,ok.20 jest u mnie, jemy obiad,cos pogadamy,on wejdzie na swoje forum starych mercedesów

i ...zasypia... Takie mało romantyczne życie...

Co do spoźniania - uważam jak Buuuś - to brak szacunku dla drugiej osoby,nienawidze się spoźniać i jak ktos sie spźnia...Choc przy P. stalam się bardziej wyrozumiala...Kiedys o 5min się wsciekalam na kazdego,teraz spokojnie daję 15min.

Natomiast jak gdzies z P. wychodzimy i jestesmy umowieni na konkretną godzinę, .... nieco mu ją przekręcam

np. jesteśmy umowieni na 17, to mowie mu, że na 16.30

zatem on jak zwykle się spoźnia, o 16.30 dopiero wyjeżdżamy spod domu i jestesmy na umowioną godzinę na miejscu

I jego rodzina nawet się dziwi, że jestesmy punktualni, bo przeciez P. się zawsze spoźnial wszędzie!!! no i wtedy wszystko się wydaje

ale P. się nie wscieka, tylko następnym razem pyta czy nie zmienilam mu godziny specjalnie? a ja - nie kochany...
