Cześć dziewczyny! (któraś z Was mnie jeszcze pamięta?)
Nie było mnie tutaj długi czas, znaczy - byłam, ale nie pisałam. Nie wiedziałam właściwie co. Nie miałam o czym pisać. Mam nadzieje, że i tym razem mnie ciepło przyjmiecie w swoje progi?
Właściwie to wracam do Was z problemem. Chodzi o świadkową.
Mianowicie chodzi o to, że już w gimnazjum obiecałyśmy sobie z moją P. że jak kiedyś wyjdziemy za mąż, to będziemy sobie świadkować. Postanowiłam dotrzymać słowa, miesiąc po zaręczynach poprosiłam P. o świadkowanie, oczywiście sie zgodziła. Jej mama, która mnie uwielbia aż mnie wyściskała. Jednak od jakiegoś roku (!) nie mam z P. praktycznie żadnego kontaktu, nie interesuje się moim ślubem. Kiedy o nim mówie, to mam wrażenie, ze wręcz ją irytuje tym tematem, więc zaprzestałam rozmów. W tym momencie pojawiła się moja druga dobra koleżanka D. - również z gimnazjum. (trzymamy się od 10 lat, kiedyś w trojkę, a teraz ja stoję między młotem, a kowadłem, bo obie dziewczyny przestały się lubić, ja jednak przyjaźnie się z nimi dwoma) Pewnego dnia D. powiedziała mi na imprezie, że ma do mnie zal, że jej nie poprosiłam na świadkowa, bo ona mnie uważa za najbliższa osobe w jej życiu. Popłakałyśmy się przy tym obie. Jej narzeczony bardzo się lubią z moim Narzeczonym. Właściwie to D. jest mi teraz bliższa niż P. Byłam zła na P. że jej nie interesuje ani ja, ani moj ślub ani cokolwiek. Nie wiem nawet czy P lubi mojego Narzeczonego...Chciałabym, żeby obie były świadkowymi, nie wiem co mam zrobic. Chciałabym aby obie był wyróżnione w tym dniu. Nie umiem sobie z tym poradzić. Tym bardziej że po pijaku nagadałam narzeczonemu D. ze chciałabym zeby D. była moją świadkową. On jej oczywiście rozgadał i myślę, że tylko czekają, aż zaproponuje D. bycie świadkowa...
Ech...
Mam nadzieję, ze w miare zrozumiale opisałam sytuację. I że ktoś to w ogóle przeczyta.
Przepraszam, ze zmieniłam Wam temat w wątku... ech...