Pierwszy raz byliśmy u logopedy jak mały miał 2 lata 2 miesiące, zalecenie "dać na luz", rozgada się.
Drugi raz (u innego) mały miał niecałe 3 lata, to samo zalecenie + puścić do przedszkola to ruszy z mową.
Jako prawie 3,5 latek idzie do przedszkola, chodzi w kratkę (choroby), mowa rzeczywiście coś tam ruszyła.
W przedszkolu mają zajęcia z logopedą, i dowiaduje się że jest kiepsko, opóźnienie mowy o 2 lata, zalecenie indywidualnych lekcji.
Chodzimy na wizyty i mam nadzieję że będzie przełom.
Mały bardzo mało mówi, nie chce opowiadać co widzi na obrazku, odgrywać scenek w zabawie, woli słuchać.
My się cieszymy z każdego wypowiedzianego nowego słowa, ale wiecie co, najgorsze są uwagi dziadków, cioć, "on jeszcze nie mówi?!";