ja proponuje powrót do korzeni, czyli od czego ta dyskusja sie zaczęła i przeczytanie początku wątku, a szczególnie drugiej strony - tam liliann przytacza konkretne badania min. odnośnie potencjalnego związku autyzmu ze szczepieniami (który nota bene był diagnozowany jeszcze przed podawaniem MMRII), przy okazji można zobaczyc, jak odmienne bylo wtedy stanowisko kjp w sprawie szczepień (choć to nie żaden zarzut, bo każdy ma prawo zmienić zdanie)
sporo racji ma tez Marta i patka - bo każde dziecko inaczej reaguje na szczepienie i choroby, a my czytamy tylko uogólnione statystyki...ale jakąs decyzję trzeba podjąc, mniemam ze każda mama mając na względzie dobro swojego dziecka...jeszcze jeden aspekt zwrocił moją uwage, pozwole sobie przytoczyć jedną z wypowiedzi liliann:
"Tak jak jestem w stanie zrozumieć każdą inną matkę...boi się ma prawo...nie szczepi...jej decyzja - żyjemy w wolnym kraju.
Nie mniej jednak to jest tylko i wyłącznie decyzja podyktowana osobistym strachem i niczym więcej.
W żadnym wypadku nie upoważnia do pisania czy mówienia, że szczepionka ma związek z autyzmem.
Co więcej...pediatrę, który radzi Wam nie szczepić dziecka, macie prawo podać do sądu, jeśli wasze dziecko po przechorowaniu którejś z tych chorób rozwinie powikłania.
I gwarantuję Wam, że wygracie....o ile udowodnicie mu, że zrobiliście to za jego radą...
Bo że to wpisał w dokumenty, to nie sądzę...a w razie czego zawsze może się tego wyprzeć...dowodów no to, że Wam odradzał też nie macie, chyba, że chodzicie do pediatry w dyktafonem.
I wątpię, że w sytuacji kiedy do powikłań dojdzie też ochoczo będzie wspierał tezę MMR i autyzmu...daję sobie rękę obciąć, że się wszystkiego wyprze, a decyzją o nieszczepieniu obarczy Was."
rozumiem, ze wszystkie mamy z ruchu antyszczepionkowego, które podpierają się argumentacją lekarza mają taką wytyczną na piśmie??