mam pewien problem i zarazem pytanie do was.

otoz wczoraj jak jechalam z Goska do Hamburga to gadalysmy o weselu.
niby moim, ale mialam wrazenie tak jakby to bylo jej wesele ale to szczegol

pytala sie o podziekowania dla rodzicow.
jak bedziemy dziekowac itd.
to jej mowie, ze chcelismy tak zrobic, ze ja dziekuje swojej mamie, a on swojej.
bo ja wiecie moj tata nie zyje (zmarl 16 lat temu), i ojciej PM tez nie zyje ( zmarl 14 miesiecy temu).
i ona mowi ze to tak glupio torche bedzie.
a ja pytam czemu

myslalam, ze chodzi jej o to zebysmy dziekowali razem dla naszych mam a nie kazdy swojej ( ale przeciez ja tesciówce za nic nie mam zamairu dziekowac

).
ale okazalo sie ze chodzilo jej o to zebysmy nie dziekowali tylko dla mam a dla rodzicow, cyt. "tym bardziej artur jak tata zmarl niedawno, to tez powinien podziekowac tacie".

co o tym myslicie?
wg mnie to jest bez sensu, na cmentarz pojedziemy itd, ale nie mielismy zamiaru dziekowac ojcom skoro ich juz nie ma.
tak samo piosenkę chcelismy taką dla mam, a nie "cudownych rodzicow".

w ogole to wiecie co, swiadkowa chyba by chciala cale moje wesele zaplanowac...

a mnie to strasznie irytuje...

tak samo pyta sie mnie czy mam zaproszenie przy sobie dla niej.
to mowie, ze damy jej jak do polski przyjedziemy.
a ona mowi, zebysmy narazie nie dawali , bo ona ma zamiar w maju przyjechac ze swoim chlopakiem do polski (zapoznanie z rodziną ) i wtedy im damy to bedzie tak fajnie...

czaicie, ktos mi mowi kiedy mam wreczyc zaproszenie...

myslalam, ze to mlodzi powinni byc oboje obecni, a nie osoby zapraszane...
poza tym to ona mysli ze napisane jest ze zapraszamy Malgorzate F. z Martinem F. , a wcale tak nie jest.
tylko ze z osoba towarzyszaca.
a chodza ze soba 7 miesiecy. wiec stwierdzilismy ze to jest za krotko zeby go pisac na zaproszeniu.
pewnie sie oburzy...

w ogole irytuje mnie to wszystko.
