Witam poweekendowo. Poprzedni tydzień miałam trochę zalatany, mąż ze względu na pogodę miał wolne więc musiałam wykorzystać jego obecność

Roiliśmy małe porządki i uznaliśmy, że nie możemy zwlekać z remontem, bo grzyb nas zje

Wychodzi nam strasznie na jednym oknie, tzn. dookoła okna i to z południowej strony. Nie wiem co jest tego przyczyną, jedyne co mi do głowy przychodzi to to, że akurat pod tym oknem nie ma grzejnika. Mąż na razie chce podziałać steropianem, zobaczymy jekie będą efekty.
Pojeździliśmy też po sklepach meblowych, upatrzyliśmy komplet wypoczynkowy- kanapa rozkładana +2 fotele z ciemno czerwonej dermy i meble w kolorze wenge +orzech. Teraz dumamy nad kolorem ścian i niestety każdy pomysł nam się zły wydaje
Bal się udał. Wytańczyłam się i pojadłam pyszności, ale wywoływałam tam niemałe poruszenie wśród reszty bawiących się. I nie było to wcale miłe. Może przewrażliwiona jestem ale odniosłam wrażenie, że wg nich to powinnam siedzieć w domu i nawet na krok sie z tamtąd nie ruszać. Stare babki lumpowały mnie od góry do dołu i z powrotem. Do domu wróciliśmy o 3 z mega okropnym bólem pleców w moim przypadku i kacem w przypadku męża. Całą niedziele leżałam i cierpiałam przy zmianie pozycji. Dziś już na szczęście dobrze. Zaraz wrzucę jakieś zaległe foteczki.
A i jeszcze sie nie chwaliłam, że tatuś ostatnio poczuł swoją dzidzię, teraz jak tylko może to trzyma rękę na brzuchu i czeka na ponownego kopa. Ale nie ma nic na zawołanie, o nie...