No ale mi sie udalo

mialam dzis gosci multikulti, kilka narodowosci i dla wszystkich bylo ciasto drozdzowe, ale mialam jeszcze w zanadrzu milionera i poczestowalam. I Argentynczyk az sie poplakal ze szczescia jak zobaczyl, okazalo sie, ze cos podobnego to ich ciasto narodowe, a taka ichnia mase krowkowa jedza ze wszystkim i o kazdej porze dnia i nocy

zabral wszystko czemgo nie zmiescil na miejscu i jeszcze mu zamrozone, ktore mialam na czarna godzine dalam (apropos, milionera dobrze sie mrozi). Takze milo wypuscic zadowolonych gosci
