Ale selenko my go nie zmuszamy;-) stało mango na stole, my sobie jedliśmy,Alan podszedł i chciał telefon, Adam zaproponował,że jak zje mango to mu da ( za żadne chiny ludowe nie próbuje nowych rzeczy) ,byliśmy przekonani,że tego nie ruszy więc wytłumaczyliśmy,że to jego wybór nie musi jeść, ale telefonu też nie dostanie.....cała sprawa rozchodziła się o 2 cm paseczek owocu....po 10 minut z trzęsącą się brodą polizał,po 20 minutach ze łzami w oczach ugryzł....Oczywiście telefon dostał...czy jest to wychowawcze to nie wiem,ale to jedyny sposób, aby on coś zjadł....z owoców został tylko banan i truskawki które je, z warzyw tylko marchewka , której nie może za dużo , obiady je trzy na krzyż, jak poprosimy przy obiedzie,aby coś zjadł nie ma mowy ,ze to ruszy....choć byśmy wymyślali cuda na kiju.....
dmonik, można ,można....kalafior to Alan nawet nie wie jak wygląda.....
Alana od razu naciąga na wymioty ,nawet od samego patrzenia.....