Co innego wszystko wiedzieć, a co innego kontrolować. Mówimy i informujemy na bieżąco. Gdy kupiliśmy garnitur, obrączki. Gdy zamówiłam sukienkę (zresztą oczywiście nie po jej myśli). I w ogóle o wszystkim mówimy, bo wiemy, że rodzice są zainteresowani, a przynajmniej być powinni. Ale gdy ktoś chce mnie rozliczać z każdej złotówki (żeby się pieniądze nie rozeszły, tak jakbym ja sobie indywidualną imprezę za nie robiła albo kupiła nową kieckę). W każdym razie postanowiłam, że dostanie to wyliczenie dokładne (już zrobiłam) i będę spokojna i opanowana. Nie będę się denerwować (bo już wczoraj kipiałam ze złości). A przynajmniej się postaram. Niemniej jednak chyba nie mam obowiązku mówienia jej o reszcie pieniędzy ślubnych, które nie są od niej (pytanie jeszcze nie padło, tak na przyszłość pytam?).
A z auta nici. Po przeliczeniu wszystkich wydatków (auto sprowadzone) stwierdziliśmy, że trochę przewyższa to budżet na to przeznaczony. Musimy znaleźć takie podobne, ale zarejestrowane w kraju.